Adwokatowi należy się wynagrodzenie odpowiadające nakładowi i jakości pracy. To sedno wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: I CSK 611/10).
Starsi adwokaci w zasadzie nie idą do sądu, gdy klient nie chce uregulować honorarium (pewnie się też na taką okoliczność zabezpieczają, biorąc co się da z góry), ale coraz częściej większe kancelarie traktują honorarium za pomoc prawną jak normalną zapłatę za usługę i nie odpuszczają, a sprawy trafiają do sądu.
Było na słowo
Jedna z największych warszawskich kancelarii pozwała przedsiębiorstwo deweloperskie o zapłatę 213 tys. zł jako nieuregulowanego wynagrodzenia za usługi prawnicze.
Przez kilka lat współpraca przebiegała bez zakłóceń, ale w 2005 r. przedsiębiorstwo odmówiło uregulowania faktur wystawionych przez kancelarię za ten rok.
Kancelaria miała dowody, że prowadziła trzy sprawy pozwanego: jedną dużą, bo o 40 mln zł, przed Sądem Arbitrażowym, drugą, mniejszą, przed sądem powszechnym, wreszcie dość prostą ze skargi na czynności komornika. Nie miała jednak umowy pisemnej, w szczególności nie ustaliła na piśmie wysokości honorarium. W tej sytuacji sądy niższych instancji zgodnie zasądziły za usługi kancelarii jedynie 9 tys. zł, sięgając do tzw. taksy adwokackiej i wskazanych w niej minimalnych stawek – choć taksa pozwala podnieść je sześciokrotnie.