Brak zgody matki na badanie krwi może uzasadniać domniemanie, że mężczyzna, tak jak twierdzi, nie jest ojcem. Musiałby on jednak wykazać, że ojcostwo innego mężczyzny jest bardziej prawdopodobne. To sedno wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: II CSK 87/11).
Jan L. wystąpił ze sprawą o zaprzeczenie jego ojcostwa kilkunastoletniej dziewczynki (w tej chwili już pełnoletniej). Formalnie sprawę założyła prokuratura, gdyż ojciec może to uczynić tylko przez pół roku od dowiedzenia się o urodzeniu dziecka. Prokuratura występuje, jeżeli wymaga tego dobro dziecka albo ochrona interesu społecznego (art. 86 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Tym razem najwyraźniej uznała, że zachodzą takie przesłanki.
Sądy niższych instancji ustaliły, że Jan i Maria L. poznali się w maju 1990 r., a w czerwcu zaczęli się spotykać i współżyć. W październiku Maria L. powiedziała mężczyźnie, że jest z nim w ciąży, ślub wzięli na początku stycznia, a dziecko urodziło się w połowie lipca. Na skutek nieporozumień nigdy nie zamieszkali razem, utrzymywali jedynie sporadyczne kontakty, a rozwód dostali dwa lata później. Jan L. nigdy nie nawiązał kontaktu z córką, nie wykonywał władzy rodzicielskiej, spotykał się z Marią L. tylko na kolejnych sprawach sądowych o alimenty, a dzieckiem zajmowała się wyłącznie matka. Kilkakrotnie uzależniał udzielenie dodatkowej pomocy od zgody matki na przeprowadzenie badań DNA w celu potwierdzenia jego biologicznego ojcostwa, ale matka się na to nie zgodziła. Sam Jan L. tłumaczył zaś, że chce uzyskać potwierdzenie ojcostwa, aby być pewnym, że po jego śmierci majątek odziedziczy jego biologiczny potomek.
Sądy niższych instancji w trakcie procesu oddaliły wniosek o przeprowadzenie badań genetycznych, uzasadniając, że wskazywanego przez Jana L. interesu majątkowego (można go zresztą zrealizować, sporządzając odpowiedni testament) nie można utożsamiać z interesem społecznym, który mógłby uzasadniać powództwo o zaprzeczenie ojcostwa.
Odmowa dopuszczenia dowodu z DNA była głównym zarzutem kasacji, ale Sąd Najwyższy go nie podzielił. Zdaniem SN odmowa matki poddania się badaniu nie oznacza, że Jan L. może nie być ojcem, skoro sam tego nie wykluczał, a uznał fakt współżycia z Ewą L. w okresie koncepcyjnym. Nie twierdził też, że z powodów zdrowotnych nie mógł być ojcem bądź że matka w owym okresie obcowała z innym mężczyzną, którego ojcostwo jest bardziej prawdopodobne. Wyrok SN jest ostateczny.