Biegli sądowi: jakość opinii biegłych pozostawia wiele do życzenia

Jakość opinii biegłych, głównie w skomplikowanych sprawach gospodarczych, pozostawia wiele do życzenia. Mało atrakcyjne wynagrodzenia nie zachęcą jednak najlepszych – twierdzi prezes Stowarzyszenia Rzeczoznawców Ekonomicznych Romuald Tomczyk w rozmowie z Agatą Łukaszewicz.

Publikacja: 02.09.2013 09:43

Rz: Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny przedstawiło projekt założeń nowej ustawy o biegłych sądowych. Środowisko akceptuje te propozycje? W końcu coś zaczęło się dziać.

Romuald Tomczyk:

Dzieje się ciągle od wielu lat. I w sumie bardzo dobrze. Wszystkie propozycje można wiele razy przeanalizować, i to w różnym gronie, w zespołach powoływanych przez ministra sprawiedliwości czy w środowisku. Nie wszystkie propozycje resortu są akceptowane i stąd nowe projekty... Pośpiech tutaj nie jest wskazany, ponieważ obecne przepisy są moim zdaniem wystarczające. Jeśli mają powstać nowe, to niech będą lepsze i niech w końcu rozwiążą problemy środowiska.

Pytani o najważniejsze i najpewniejsze dowody w procesach sędziowie nie mają wątpliwości, że są to opinie biegłych –ekspertów z konkretnych, czasem rzadkich dziedzin nauki, kultury czy sztuki. Z drugiej strony to zawód chyba niedoceniany przez Ministerstwo Sprawiedliwości?

To jest funkcja, a nie zawód. Wpisanie na listę biegłych sądowych może nastąpić decyzją prezesa sądu okręgowego na podstawie udokumentowanych teoretycznych i praktycznych kwalifikacji zawodowych. A więc można z całą pewnością przyjąć, że wpisanie na listę biegłych sądowych jest nobilitacją zawodową, a to zobowiązuje do szczególnej rzetelności i staranności zapewniającej obronę sporządzonej opinii przed sądem.

Osoba ustanowiona biegłym sądowym ma określone udokumentowane przygotowanie zawodowe w danej dziedzinie, pozwalające na zrozumienie i właściwą ocenę przedmiotu sprawy. I z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest to funkcja doceniania przez Ministerstwo Sprawiedliwości, o czym świadczą prowadzone prace.

Środowisko powinno się też jednak uderzyć w piersi. Jakość niektórych ekspertyz pozostawia dużo do życzenia. Wiele głośnych procesów upadło z powodu właśnie miernych opinii przygotowanych przez ekspertów.

Margines błędu istnieje w każdej dziedzinie. Oczywiście zdarzają się złe opinie. Dlatego Stowarzyszenie Rzeczoznawców Ekonomicznych już w ubiegłym roku ogłosiło konkurs na najlepszą pracę magisterską i doktorską poświęconą tej tematyce, spodziewając się między innymi ustalenia statystycznego udziału błędnych opinii w ich ogólnej ilości. W pierwszej nagrodzonej pracy statystyki są bardzo korzystne dla biegłych sądowych wbrew obiegowym opiniom kreowanym zresztą przez pełnomocników procesowych, którzy przegrali. No cóż, obrońca, który przegrywa proces, musi się jakoś wytłumaczyć przed klientem. I w tym upatruję głównego źródła narzekań na jakość opinii.

Ministerstwo Sprawiedliwości  chce weryfikować umiejętności biegłych i skreślać z listy tych, którym zdarzają się błędy i nie przykładają się do pracy. Znamy kazus biegłej, która przygotowując opinie w głośnej gospodarczej sprawie, skopiowała część analizy finansowej przygotowanej przez profesjonalną firmę.

Konkretne wskazanie przez panią złej opinii świadczy tylko o tym, że takich jest niewiele. Przecież obowiązujące przepisy pozwalają na wyczerpującą weryfikację umiejętności biegłych oraz umożliwiają skreślenie z listy biegłych tych, którym zbyt często zdarzają się błędy. Wpis na listę nie jest dożywotni. Każdy, kto jest zainteresowany wydawaniem opinii na rzecz wymiaru sprawiedliwości, powinien dbać o swoją pozycję na liście.

O tym, że w skomplikowanych sprawach gospodarczych sąd posiłkuje się głównie opinią ekspertów, wszyscy wiemy. Wiadomo też, że biegłych z zakresu analiz finansowych, kontrolingu, sprawozdań finansowych czy giełdy po prostu brakuje. Dlaczego? Jak zachęcić tych najlepszych, by wpisywali się na listy?

Problem polega na tym, że opinia sądowa może wrócić do autora nawet po kilku latach w wyniku składania kolejnych odwołań i apelacji przez stronę procesu, co jest męczące. Przykładowo przedstawiciele środowisk akademickich preferują zamknięte sprawy, które ewentualnie mogą rozwijać w następnych badaniach. Mówiąc brutalnie, opinia sądowa nie jest pracą licencjacką czy też magisterską, którą można po obronie odłożyć i do niej nie wracać. Jak wspomniałem, powroty są bardzo częste i trzeba odpierać ponowne, niekiedy brutalne ataki po kilku latach. I to wymaga od biegłego niestety silnej psychiki.

Są tacy, którzy właśnie z tych powodów rezygnują?

Znam przypadki wycofywania się osób z tytułami naukowymi po pierwszym doświadczeniu na sali sądowej. Ale nawet w takich okolicznościach zawsze przed studentami można się pochwalić, że było się biegłym sądowym. Przy takim stresie niebezpodstawne są oczekiwania wyższego wynagrodzenia.

Bycie biegłym to nie tylko dodatkowe źródło zarobkowania, ale i prestiż.

Cieszę się, że pani użyła określenia „prestiż". Wcześniej już mówiłem, że wpisanie na listę biegłych sądowych jest nobilitacją zawodową umożliwiającą efektywne funkcjonowanie w uprawianym zawodzie, zapewniającym podstawowe dochody. Bycie biegłym sądowym to przede wszystkim prestiż, a nie tylko dodatkowe źródło dochodów. Moim zdaniem czas poświęcony na sporządzanie opinii sądowych nie powinien przekraczać czasu przeznaczonego na pracę zawodową zapewniającą podstawowe dochody oraz rozwój.

Może więc biegli powinni się zdecydować... albo pracują zawodowo, albo świadczą usługi na rzecz sądu? Takie określenie się mogłoby poprawić wizerunek ekspertów.

Nie do przyjęcia jest rozwiązanie polegające na wyłącznym sporządzaniu opinii sądowych. A gdzie rozwój zawodowy? Jeśli mówimy o profesjonalnym przygotowywaniu opinii, to ekspert musi na bieżąco śledzić to, co w jego dziedzinie się dzieje. Tylko pracując zawodowo ma się pewność, że jest się na bieżąco.

W budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki stawek za opinie. Będziecie cierpliwe czekać?

Obowiązujące dziś stawki wynagrodzenia są do przyjęcia, chociaż oczywiście mogłyby być wyższe. Dobrze się stało, że zakres projektowanej obecnie ustawy wyłącza zagadnienia wynagrodzenia, które są zmienne i zależą od sytuacji gospodarczej.

Jakość opinii to niejedyna bolączka. Sędziowie narzekają też na zbyt długi czas ich przygotowywania. Może należałoby wprowadzić terminy, by zdyscyplinować ekspertów. Przewlekłość to spory problem naszego wymiaru sprawiedliwości, znany dość dobrze nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.

Terminy sporządzenia opinii są określone w postanowieniach. Biegły, nie mieszcząc się w określonym terminie, musi wystąpić z wnioskiem o ustalenie nowego, odpowiednio to uzasadniając. Na podstawie raportu austriackiego przygotowanego dla Ministerstwa Sprawiedliwości w 2008 roku można powiedzieć, że tylko 15 proc. polskich sądów jest niezadowolonych z czasu oczekiwania na opinię.

Z tego samego raportu wynika, że tylko 2 proc. polskich sądów źle ocenia fachowość biegłych, tylko 6 proc. metodykę i jasność sporządzonej opinii, tylko 13 proc. prezentację opinii przed sądem, żaden polski sąd nie krytykuje możności zrozumienia opinii, za to aż 27 proc. znajomość procedur sądowych przez biegłych.

Z pracy dr Małgorzaty Hrehorowicz „Opinia biegłego w sprawach karnych gospodarczych i jej ocena sądowa" wynika natomiast, że w apelacji poznańskiej po terminie sporządzono 54,69 proc. opinii z opóźnieniem w większości przypadków nieprzekraczającym jednego miesiąca. Powodem opóźnienia były głównie trudności z pozyskaniem materiału do badań. Często bywa tak, że kiedy opinia jest już prawie gotowa, prokuratura czy sąd dosyłają kolejne materiały. Biegły musi więc przygotować aneks do opinii, a to wstrzymuje możliwość przedstawienia całej ekspertyzy sądowi.

A nie uważa pan, że eksperci za błędnie przygotowane opinie powinni ponosić odpowiedzialność finansową?

Równie dobrze można mówić o takiej odpowiedzialności sędziów czy prokuratorów.

Biegły jest jednak w szczególnej roli. Bo sędzia, opierając się na jego opinii, wydaje wyrok. Jeśli zostanie przez ekspertyzę wprowadzony w błąd, to nie sędzia, tylko biegły ponosi odpowiedzialność za zły wyrok.

Trzeba się nad tym zastanowić. Nie do końca się zgadzam z takim prostym przełożeniem – błąd w opinii, to biegły powinien za niego zapłacić. Przecież ekspertyzy przeszły jakieś etapy, zostały zweryfikowane na różnych etapach postępowania. Po to właśnie są odwołania, apelacje, żeby kwestionować konkretne ustalenia.

Rz: Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny przedstawiło projekt założeń nowej ustawy o biegłych sądowych. Środowisko akceptuje te propozycje? W końcu coś zaczęło się dziać.

Romuald Tomczyk:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?