Reklama

Rafał Dębowski: Zabawy bronią w walce o słupki poparcia

Osoby posiadające broń dla celów ochrony wymykają się z systemu instytucjonalnej kontroli, bo nie należą do klubów sportowych czy kół łowieckich. Ale to wyjątek, a wyjątku nie wolno traktować rozszerzająco.

Publikacja: 03.10.2025 04:42

Rafał Dębowski: Zabawy bronią w walce o słupki poparcia

Foto: Adobe Stock

Sejmowe konsultacje społeczne projektów ustaw nie cieszą się wielką popularnością. W większości przypadków ankietę wypełnia kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, góra kilkaset osób. Ale są wyjątki. Do nich należy projekt ustawy zmieniającej ustawę o broni i amunicji. W ciągu tygodnia od opublikowania zebrał ponad 3400 opinii, co chociażby na tle projektu ustawy o wychowaniu w trzeźwości (79 ankiet) przedstawia się imponująco. To zastanawia. Czemu Polacy tak licznie rzucili się opiniować ustawę nakazującą okresowe badania posiadaczom broni? Czemu nie wzbudza ich zainteresowania kwestia zasad nabywania i konsumpcji alkoholu? Czyżbyśmy stali się narodem strzeleckich abstynentów? Czy może jakaś siła napędowa spowodowała to nadzwyczajne zainteresowanie projektem ustawy, którego cel jest zupełnie inny niż uzasadnienie?

Czy projekt ustawy zmieniającej ustawę o broni i amunicji jest obliczony na tani poklask?

Nie od dziś wiadomo, że w polskim parlamencie są formacje polityczne, które delikatnie mówiąc, walczą o byt. Walczą narzędziami, jakie posiadają. A posiadają inicjatywę legislacyjną, mogą więc proponować dosłownie każdą ustawę. Także taką, która spodoba się publice i spowoduje wzrost słupków poparcia. Bez względu na to, czy są to propozycje legislacyjnie przemyślane, poprawne i w ogóle potrzebne. I co najdziwniejsze, to działa. Przynajmniej w sferze legislacji (bo słupków już niekoniecznie).

Dowodem niech będą dwie ostatnie nowelizacje ustawy deweloperskiej. Walka z wrogiem społecznym – pazernymi deweloperami skutkowała praktycznie jednomyślnym wprowadzeniem przepisów o jawności cen deweloperskich i o rękojmi za wady. Co z tego, że przepisy o cenach nic nie dają, bo nie zna się standardu lokalu, a przepisy o rękojmi pozbawiają konsumentów prawa do żądania obniżenia ceny lokalu jako formy rekompensaty za wady. Realny cel nowelizacji – tani poklask – został osiągnięty, a wszystkie media rozpisują się, jak to będzie teraz dobrze kupować mieszkania.

Czytaj więcej

Krzysztof Kuczyński: Czas zburzyć mit, że jak Polacy dostaną broń, to się pozabijają

Konsultacje sejmowe. Wypełniono tysiące ankiet

Dlaczego przyszły mi na myśl te dwie nowelizacje? Bo tam też w czasie konsultacji sejmowych wypełniono tysiące ankiet, a zdecydowana większość chwaliła autorów i ich propozycje, mimo że śmiało można je zaliczyć do potworków legislacyjnych. Czy to byli sympatycy polityków, tego nie wiem. Ale czuję, że z ustawą o broni i amunicji dzieje się ten sam scenariusz. Idąc za ciosem, znaleziono kolejny nośny wyborczo obszar – posiadaczy broni, z którym trzeba się rozprawić. Może znowu słupki drgną.

Reklama
Reklama

Z uzasadnienia projektu ustawy dowiemy się, że potrzeba wprowadzenia badań okresowych dla posiadaczy broni wynika z konieczności zrównania wymogów i obowiązków, jakie mają osoby, które uzyskały pozwolenie na broń z możliwością jej codziennego używania w celach ochrony osobistej, ochrony osób i mienia, łowieckich, sportowych i szkoleniowych. W uzasadnieniu wyczytamy, że „w tych przypadkach używanie broni jest możliwe w każdym czasie przez jej posiadacza lub jest związane z wykonywaniem obowiązków zawodowych. Ze względu na zwiększone ryzyko niedopuszczalnego użycia broni należy tak określonej grupie ustalić jednolite zasady w zakresie kontynuowania pozwolenia na posiadanie broni, z uwzględnieniem minimalizacji zagrożeń wynikających ze stanu zdrowia posiadacza broni”. To świadczy, w najlepszym razie, o nieznajomości tematu.

 Myśliwy, sportowiec czy instruktor strzelectwa, w przeciwieństwie do osoby posiadającej broń w celach ochrony, nie przenosi załadowanej broni. Musi należeć do organizacji strzeleckich (koła łowieckiego, klubu sportowego), a organizacje te weryfikują na bieżąco uprawnienia do posiadania broni.

Użycie broni w celach łowieckich, sportowych i szkoleniowych nie jest możliwe w każdym czasie, a tylko w określonych sytuacjach – na polowaniu lub na koncesjonowanej strzelnicy. Myśliwy, sportowiec czy instruktor strzelectwa, w przeciwieństwie do osoby posiadającej broń w celach ochrony, nie przenosi załadowanej broni. Musi należeć do organizacji strzeleckich (koła łowieckiego, klubu sportowego), a organizacje te weryfikują na bieżąco uprawnienia do posiadania broni. To właśnie różnice w zasadach posługiwania się bronią uzasadniają różnice w zasadach weryfikowania uprawnień, w tym przedstawiania orzeczeń lekarskich i psychologicznych.

Mylą się autorzy projektu ustawy, twierdząc, że nie ma uzasadnienia dla różnicy, choćby z tego powodu, że to myśliwi, sportowcy, szkoleniowcy używają broni częściej niż przedstawiciele pozostałych wymienionych grup. Mylą się, twierdząc, że robią to w sytuacjach, gdy ryzyko postrzelenia osoby postronnej jest bardzo wysokie. Dowodem niech będzie fakt, że w uzasadnieniu ustawy nie przedstawiono ani jednego przykładu wypadku na strzelnicy sportowej. Bo na strzelnicy sportowej jest bezpieczniej niż na ulicy.

„Zasady posługiwania się bronią dla celów sportowych i szkoleniowych są precyzyjne i rygorystycznie przestrzegane”

Dlaczego tak piszę? Gdyż to prawda. Zasady posługiwania się bronią dla celów sportowych i szkoleniowych są bardzo precyzyjne i rygorystycznie przestrzegane. Piszę to z całą odpowiedzialnością jako instruktor strzelectwa, uprawniony do prowadzenia strzelania, licencjonowany strzelec sportowy. Piszę to z całym przekonaniem, bo wiem, że system samokontroli, jaki wynika z regulaminów szkolenia adeptów strzelectwa i zasad posługiwania się bronią opracowany przez Polski Związek Strzelectwa Sportowego jest lepszym rozwiązaniem niż przedstawianie raz na kilka lat (bez znaczenia czy pięć, czy dwa) orzeczeń lekarskich i psychologicznych. Trzeba wiedzieć, że obecnie obowiązujące regulaminy pozwalają władzom Związku na natychmiastowe odbieranie patentów strzeleckich w sytuacjach, w których zachowanie strzelca narusza ustalone zasady. W PZSS nie ma akceptacji dla alkoholu, agresji, posiadania broni dla celów sportowych przez osoby niezdolne fizycznie lub psychicznie. I system ten działa na co dzień. Władze klubu, instruktorzy sprawujący kontrolę nad tym, co się dzieje na strzelnicy reagują natychmiast, a nie raz na pięć lat.

Czytaj więcej

Polacy zbroją się na potęgę. Padł kolejny rekord w liczbie pozwoleń na broń
Reklama
Reklama

Poczucie bezpieczeństwa a biurokracja

W uzasadnieniu ustawy czytamy, że celem ustawy jest zwiększenie poczucia bezpieczeństwa związanego z posiadaniem broni i zapobieganie jej niedozwolonemu użyciu. Z poczuciem bezpieczeństwa jest tak, jak z poczuciem czystości ze słynnej reklamy. W sprawie posiadania broni nie może chodzić o „poczucie”, lecz wyłącznie o bezpieczeństwo. A bezpieczeństwo związane z posiadaniem broni nie wiąże się z nałożeniem biurokratycznych obowiązków przedstawiania zaświadczeń lekarskich i psychologicznych raz na pięć lat, lecz wsparciem systemu codziennej kontroli przez te instytucje, które są do tego powołane. Przez kluby i koła łowieckie, przez władze sportowe i myśliwskie.

Faktem jest, że osoby posiadające broń dla celów ochrony wymykają się z systemu instytucjonalnej kontroli, bo nie przynależą do klubów sportowych czy kół łowieckich i nie ma możliwości w ten sposób weryfikacji na co dzień ich predyspozycji zdrowotnych czy psychofizycznych. Ale to wyjątek, a wyjątku nie wolno traktować rozszerzająco. Zapewniam autorów projektu ustawy, że społeczne poczucie bezpieczeństwa w zakresie posiadania broni bynajmniej nie jest zagrożone obecnymi regulacjami prawnymi. Gdybyście to zbadali, wiedzielibyście, że ta ustawa jest przejawem zwykłej, niepotrzebnej biurokracji.

Autor jest adwokatem, licencjonowanym strzelcem sportowym

Sejmowe konsultacje społeczne projektów ustaw nie cieszą się wielką popularnością. W większości przypadków ankietę wypełnia kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, góra kilkaset osób. Ale są wyjątki. Do nich należy projekt ustawy zmieniającej ustawę o broni i amunicji. W ciągu tygodnia od opublikowania zebrał ponad 3400 opinii, co chociażby na tle projektu ustawy o wychowaniu w trzeźwości (79 ankiet) przedstawia się imponująco. To zastanawia. Czemu Polacy tak licznie rzucili się opiniować ustawę nakazującą okresowe badania posiadaczom broni? Czemu nie wzbudza ich zainteresowania kwestia zasad nabywania i konsumpcji alkoholu? Czyżbyśmy stali się narodem strzeleckich abstynentów? Czy może jakaś siła napędowa spowodowała to nadzwyczajne zainteresowanie projektem ustawy, którego cel jest zupełnie inny niż uzasadnienie?

Pozostało jeszcze 89% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Rzeczpospolita sofizmatem stoi
Opinie Prawne
Eksperci o zmianach w akcyzie na e-papierosy: „Refleks” zamiast refleksji
Opinie Prawne
Sędzia Mariusz Ulman: Zostałem nazwany debilem, gnojem, hyclem
Opinie Prawne
Beata Kocięcka: Racjonalne zasady wynagradzania bez fikcji
Opinie Prawne
Bogusław Chrabota: Sędziowie i Pegasus
Reklama
Reklama