Dość dużo zostało już napisane o nowelizacji kodeksu postępowania karnego. Na łamach prasy wypowiadali się przedstawiciele nauki i praktyki, obrońcy i przeciwnicy nowych rozwiązań. Podobne dyskusje odbywały się na konferencjach, panelach, szkoleniach. Dziś nowa procedura karna już obowiązuje, wypada więc podjąć próbę zdiagnozowania jej spodziewanych skutków społecznych w najbliższych tygodniach, miesiącach, latach.
Nie będzie szybciej
Godzina „W" – 1 lipca 2015 r. Kilkanaście dni przed tą datą w prokuraturach wrze. Kończone są wszystkie sprawy możliwe do zakończenia, dopieszczane akty oskarżenia, a sterty wniosków o akceptację policyjnych umorzeń jadą do prokuratora. Wpływ spraw w sądach zamienia się w powódź. Koniec półrocza? O nie! Wchodzi w życie Wielka Nowelizacja. Za mniej więcej dwa–trzy miesiące sądy zacznie zalewać kolejna fala spraw, które trafią z zażaleniami na postanowienia o odmowie wszczęcia albo umorzeniu postępowania. Wpływ tego rodzaju spraw będzie znacząco wzrastał, albowiem, po pierwsze, policja otrzymała większą swobodę decyzyjną, a prokurator nie musi o wszystkim wiedzieć, po drugie, bezpieczniej będzie można umorzyć postępowanie, niż wysłać akt oskarżenia, po trzecie, istotą tej nowelizacji jest to, że nastawiona jest instytucjonalnie na zakończenie procesu już na wstępnym jego etapie.
Powyższe oznacza, że ze względu na aktualne warunki kadrowo-organizacyjne w sądach termin rozpoznawania spraw umorzonych wydłuży się w stosunku do obecnego, mimo że sprawy te załatwiane będą z reguły na jednym terminie.
Za kilka miesięcy będzie zatem mniej aktów oskarżenia, skoro więcej spraw zakończy się na etapie postępowania przygotowawczego. Medialny przekaz będzie wówczas następujący: sukces nowej procedury i jej twórców, mniej spraw w sądach, a skoro tak, to przecież niższa przestępczość, co oznacza lepsze państwo, chociaż nierychliwe, bo sądy i leniwi sędziowie nie radzą sobie nawet z mniejszym wpływem, skoro dłużej rozpoznają zażalenia.
Czy rzeczywiście będzie szybciej? Należy zauważyć, że znacząco wydłuży się czas rozpoznawania zarówno spraw rozpoczętych pod rządami starej procedury, jak i nowych. Między innymi dlatego, że: uczestnicy procesu mogą żądać obrońcy i pełnomocnika w każdym czasie (art. 80a § 1 i 2, art. 87a § 1 i 2 k.p.k.) i muszą go otrzymać, co będzie powodować konieczność odroczenia rozprawy (zresztą praktyka sądowa po 1 lipca już to pokazuje), wydłuży się czas na uprawomocnienie się orzeczenia w pierwszej instancji czy też istotnie zwiększy rodzaj i ilość czynności na etapie międzyinstancyjnym, chociażby dlatego, że strona zażąda wyznaczenia obrońcy do sporządzenia i wniesienia apelacji.