Nic dziwnego, że policja poproszona przez dziennikarkę o udostępnienie danych dotyczących interwencji na konkretnej ulicy w konkretnych mieście nie udzieliła ich. A dziennikarka chciała stworzyć stronę internetową, na której mieszkańcy mogliby znaleźć informacje o tym, jak często w ich okolicy gości policja i w jakich sprawach interweniuje: jednym słowem, czy jest bezpiecznie.

Dziennikarka poszła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten zaś przyznał jej rację. Wczoraj wydał wyrok, w którym stwierdził, że policja powinna udostępniać dane dotyczące interwencji. Zdaniem sądu są to informacje publiczne, do których każdy z nas powinien mieć dostęp. Bo obywatel ma prawo wiedzieć! Każdy więc może zapytać komendanta policji o podejmowane przez podległych mu funkcjonariuszy interwencje. I nie chodzi wcale o to, czy były one skuteczne, ale ile ich było, jak często, na jakich ulicach i w jakich sprawach najczęściej policjanci byli wzywani. Możemy więc pytać, czy na naszej ulicy jest bezpiecznie bardziej rano czy z wieczora, czy może sytuacja poprawia się w weekend. Czy bezpieczniejsza jest prawa, czy lewa strona ulicy. I czy lepiej jest, gdy świecą latarnie.

Oj, przeczuwam, że teraz się zacznie. Najpierw planowanie, a potem budowa bazy z danymi. A to proste nie będzie. Wystarczy wizyta na komisariacie na prowincji, aby zapytać, gdzie tak naprawdę ten zintegrowany system ma mieć początek. Rozwiązaniem może być podłączenie komendanta do Matriksa: może wtedy będzie łatwiej uzyskać wszystkie potrzebne dane bez konieczności ich zbierania, sortowania i rozpisywania kolejnych przetargów na budowę systemu informatycznego.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, jak przebiegają prace związane z budową tego rodzaju systemów, może się okazać, że jego uruchomienie zbiegnie się z organizacją w Polsce igrzysk olimpijskich. Czyli nieprędko. Kiedy jednak już wszystkie informacje zostaną zebrane, system zostanie nimi nakarmiony, zapewne okaże się, że, oczywiście, bezpiecznie jest tam, gdzie są policjanci i gdy są na służbie. Gorzej gdy policjantów jest niewielu i spędzają czas za biurkiem. Czyli nihil novi sub sole.