Sąd w Essen przyznał bowiem kobiecie, której matka przed laty poddała się sztucznemu zapłodnieniu, prawo do informacji, kim był jej biologiczny ojciec. Sędziowie stwierdzili, że gwarantują to zarówno międzynarodowe konwencje, jak i unijne dyrektywy.

W ten sposób okazało się, że wszelkie gwarancje anonimowości oferowane przez koncerny medyczne dawcom nasienia (a także kobietom, które tym nasienie są zapładniane) to fikcja. W każdej chwili sąd i prokuratura mogą je łatwo podważyć.

Wyrok powinien być poważnym sygnałem również dla Polski, gdzie medyczna branża sztucznych zapłodnień rozwija się coraz szybciej. Jeśli tej sprawy nie uregulujemy i nie zablokujemy w kodeksie rodzinnym odpowiednimi przepisami prawa ustalania ojcostwa w przypadku sztucznych zapłodnień, to za jakiś czas polskie sądy będą miały poważny problem.
Anonimowi dawcy spermy mogą po latach być bowiem narażeni na roszczenia alimentacyjne i spadkowe. Zmiana przepisów jest zatem niezbędna. Wszystkie strony zaangażowane w procedurę in vitro muszą mieć bowiem jasność, jakie zasady obowiązują i w jakich sytuacjach anonimowy dawca spermy może przestać być anonimowy.