Reklama

Pozew za zdjęcia z dzieciństwa w internecie jest możliwy, ale o odszkodowanie może być trudno

Nadmierne dzielenie się wizerunkiem dziecka w sieci może mieć dla niego negatywne konsekwencje. Prawo daje możliwość, by się temu sprzeciwić, ale dopiero po uzyskaniu pełnoletności.

Publikacja: 05.08.2025 13:23

Często bezrefleksyjnie publikujemy zdjęcia dzieci w internecie

Często bezrefleksyjnie publikujemy zdjęcia dzieci w internecie

Foto: Adobe Stock

„Sharenting” to termin pochodzący z połączenia angielskich słów „share” (dzielić) oraz „parenting” (rodzicielstwo). Choć jego definicja nie jest ścisła, zwykle przyjmuje się, że nie chodzi o jakiekolwiek udostępnianie wizerunku swojego dziecka, ale o nadmierne jego eksponowanie, bez wiedzy i zgody potomka, nieraz w celach zarobkowych.

– Gdy to nie my, a dziecko staje się pierwszoplanowym motywem tych publikacji, zaczynamy stąpać po gruncie, w którym zasadnie pojawiają się pytania o instrumentalizację dziecka i zagrożenie jego dobra – mówi Piotr Sałagan, adwokat specjalizujący się w prawach dziecka.

Czytaj więcej

Mikołaj Małecki: Jak chronić dzieci sztucznej inteligencji

Negatywne skutki udostępniania wizerunku dziecka w internecie

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę wskazuje, że publikowanie zdjęć dzieci w internecie to działanie, które może mieć konsekwencje zarówno w obszarze bezpieczeństwa, jak i rozwoju emocjonalnego dziecka. Treści te bywają też wykorzystywane przez osoby trzecie – nie tylko do cyberprzemocy, ale czasem też w środowiskach przestępczych.

– Kiedy rodzice udostępniają zdjęcia bez zgody dziecka, zwłaszcza z sytuacji intymnych, trudnych czy ośmieszających, mogą nieświadomie naruszać jego poczucie godności i sprawczości. Dziecko uczy się wtedy, że jego emocje i potrzeba prywatności nie są ważne, co może prowadzić do wycofania, wstydu lub trudności w budowaniu relacji – tłumaczy Renata Szredzińska, prezeska FDDS.

Reklama
Reklama

Dodaje, że coraz częściej zdjęcia dzieci udostępniane w sieci stają się źródłem hejtu i przemocy rówieśniczej – wyśmiewania za wygląd, minę, strój czy sytuację przedstawioną na zdjęciu.

Nie można oczywiście przesadzać i potępiać rodziców za wrzucanie zdjęć, np. tego, jak ich pociecha gra w piłkę. Natomiast dobrą praktyką jest pytanie o zgodę, a w przypadku bardzo młodych dzieci – skadrowanie zdjęcia tak, by twarz nie była widoczna, lub zakrycie jej (przykładowo „naklejką” z serduszkiem czy słońcem). Problematyczne staje się natomiast wykorzystywanie zdjęć dzieci w celach reklamowych, albo specjalne publikowanie pociech w sytuacjach ośmieszających (tzw. trolling rodzicielski).

Sharenting a prawo – czy wiek zgody na publikację wizerunku powinien zostać obniżony?

Piotr Sałagan wskazuje, że choć dziecko jako szczególny podmiot praw wymaga szczególnej ochrony, to polski ustawodawca nie wprowadził żadnych regulacji odnoszących się bezpośrednio do zjawiska sharentingu.

Zgodnie z art. 81 prawa autorskiego, rozpowszechnianie wizerunku osoby wymaga jej zgody. O ile obejmuje to dzieci w odniesieniu do osób trzecich, bo zgodę w ich imieniu wyrażają rodzice, to problem pojawia się, gdy to właśnie oni stają się naruszycielami. Mamy do czynienia z pewnym paradoksem, gdyż niektóre portale społecznościowe pozwalają na zakładanie kont od 13. roku życia (również za zgodą rodziców). Nastolatek taki może więc decydować, co udostępnia na swoim profilu, ale nie ma wpływu na to, co udostępnili o nim rodzice. W tej kwestii musi czekać do osiągnięcia pełnoletniości. Ochrona jest więc w pewnym stopniu fikcyjna.

Czytaj więcej

Nadchodzą kary dla patostreamerów. Nawet 8 lat więzienia za transmisje z przemocą

Pewną możliwością jest sprzeciw drugiego z rodziców wobec rozpowszechniania wizerunku przez pierwszego. Przykładem może być tu wyrok SO Warszawa-Praga (sygn. akt VI Ka 1206/16), w którym ojciec został skazany na trzy miesiące ograniczenia wolności za publikację nagiego zdjęcia dwuletniego dziecka bez uzyskania zgody jego matki. Tu jednak sprawa była o tyle łatwiejsza, że nagie zdjęcia można wprost zakwalifikować jako treści nielegalne.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Bezpieczeństwo młodych w sieci. Wyzwania i kierunki działań

Dr Paweł Litwiński, adwokat specjalizujący się w ochronie danych osobowych, wskazuje, że w wypadku usług społeczeństwa informacyjnego oferowanych bezpośrednio dziecku granica wynosi 16 lat. Podobnie jest np. przy zgodzie na zabieg medyczny.

– A w przypadku zgody na rozpowszechnianie wizerunku młodego człowieka, zupełnie się ją ignoruje Moim zdaniem, granica 18 lat jest dzisiaj zbyt wysoko określona, ale nikt nie pomyślał o tym, by ją w tym przypadku obniżyć. A powinno się to zmienić – 15- lub 16-latek powinien mieć prawo decydować o udostępnianiu swojego wizerunku – tłumaczy ekspert.

Jak usunąć swoje dziecięce zdjęcia z internetu? Skargi na podstawie RODO

Choć sharenting to względnie nowa praktyka (podobnie jak same social media), to już wkrótce pierwsze jej ofiary zaczną osiągać pełnoletniość. Co mogą wówczas zrobić?

– Wycofać wszystkie zgody na przetwarzanie danych, których rodzic udzielił, skorzystać z prawa do sprzeciwu wobec dalszego ich przetwarzania, a w skrajnych przypadkach z prawa do bycia zapomnianym – tłumaczy Paweł Litwiński. – Warunkiem jest jednak, by dziecko wiedziało, gdzie dane zostały udostępnione i co się z nimi stało. Będzie mogło więc „odkręcić” to, co rodzic zrobił, ale tylko ze skutkami na przyszłość – podkreśla ekspert.

Tymczasem Urząd Ochrony Danych Osobowych od dawna przestrzega przed takimi praktykami i zwraca uwagę, że bezrefleksyjne udostępnianie danych własnych czy bliskich osób prowadzi do utraty kontroli nad tym, kto je przetwarza, i w jakich celach, gdyż są udostępniane dalej kolejnym podmiotom. Wspomniane skargi z RODO należy kierować do podmiotów przetwarzających dane, w tym wypadku – platform internetowych.

Reklama
Reklama

Można złożyć pozew za publikację zdjęć, które naruszają dobra osobiste

Inną możliwością jest pozew o naruszenie dóbr osobistych, do których należy wizerunek. Roszczenia niemajątkowe w tej kwestii (a więc np. o usunięcie zdjęć) nie przedawniają się, ale problemem może być wykazanie bezprawności naruszenia. Rodzic miał bowiem prawo te zdjęcia opublikować i godzić się na przetwarzanie danych dziecka.

Czytaj więcej

Nowy nałóg wśród młodych. Psycholodzy biją na alarm po szokującym raporcie

– Jest to jednak przedstawicielstwo ustawowe, które przede wszystkim ma służyć dobru dziecka. Możemy sobie wyobrazić, że publikowanie przez rodzica zdjęć to dobro narusza. Wykorzystywanie zdjęć swojego dziecka w celach marketingowych jest niewłaściwe. Można więc wyobrazić sobie przypadek, gdy rodzic korzysta z wizerunku dziecka w sposób niewłaściwy, a dziecko po osiągnięciu pełnoletniości może domagać się usunięcia tych zdjęć. Trzeba tu jednak wykazać, że działanie rodzica było faktycznie czymś niecodziennym i nadmiernym. Można też dowodzić, że motywem były interesy rodzica, a nie dobro dziecka. Ustawa daje rodzicom dużą władzę, ale nie absolutną – tłumaczy adwokat Dariusz Pluta , specjalista z zakresu ochrony dóbr osobistych.

O ile jednak prawo do kształtowania wizerunku działa wstecz i można domagać się usunięcia takich zdjęć, o tyle ciężko będzie uzyskać za to odszkodowanie pieniężne. Po pierwsze, roszczenia majątkowe przedawniają się na zasadach ogólnych, ale nie wcześniej niż dwa lata po osiągnięciu pełnoletniości. Po drugie, trzeba by wykazać skalę prawdziwej krzywdy spowodowanej przez sharenting. W grę wchodzą też pozwy wobec platform czy innych podmiotów wykorzystujących ten wizerunek, bo mogły one zakładać, że rodzice udzielali zgody w dobrej wierze i mieli do tego prawo.

DSA chroni dzieci, ale nie w tym wypadku. Pomogłoby za to działanie samych platform

Skoro problemem jest udostępnianie zdjęć dzieci w celach zarobkowych, najlepszym rozwiązaniem wydaje się demonetyzacja ich przez platformy społecznościowe. Technicznie jest to możliwe, podobnie jak obecnie pojawienie się pewnych tematów czy wręcz słów w materiale może powodować, że autor nie otrzyma za niego pieniędzy z reklam. Jednak zwykle dotyczy to treści karalnych albo szkodliwych. Żaden przepis nie uznaje zaś za takie „sharentingu”. Art. 28 aktu o usługach cyfrowych stanowi, że dostawcy platform internetowych muszą stosować „odpowiednie i proporcjonalne środki” w celu zapewnienia małoletnim wysokiego poziomu ochrony, bezpieczeństwa i prywatności.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Polacy ofiarami mikrotargetowania przez X. Panoptykon złożył skargę do KE

– Raczej nie daje podstaw, by wprowadzić demonetyzację treści zawierających wizerunki dzieci upublicznione w ramach "typowego sharentingu” – mówi dr Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon. Skoro nie mamy do czynienia z rozpowszechnianiem wizerunku dziecka z naruszeniem prawa, DSA to pozostawia raczej odpowiedzialności samych rodziców. Warto, aby mieli świadomość, jakie wiążą się z tym ryzyka – podkreśla ekspertka.

Opinia dla "Rzeczpospolitej"
Monika Horna-Cieślak, Rzecznik Praw Dziecka

Wizerunek dziecka jest jego dobrem osobistym i podlega szczególnej ochronie prawnej – nie stanowi własności ani rodzica, ani żadnej innej osoby czy instytucji. Każde dziecko od chwili urodzenia ma prawo do ochrony swojej prywatności, wizerunku i godności. Rodzice sprawują pieczę nad wykonywaniem praw dziecka, ale nie są uprawnieni do dowolnego decydowania o jego wizerunku – ich działania muszą zawsze służyć najlepiej pojętemu interesowi dziecka i respektować jego podmiotowość. Zarówno polskie prawo, jak i art. 12 Konwencji o prawach dziecka, nakładają na rodziców obowiązek wysłuchania dziecka i uwzględniania jego zdania – stosownie do wieku i stopnia dojrzałości – we wszystkich sprawach, które go dotyczą. Decyzje związane z publikacją zdjęć powinny być podejmowane w dialogu z dzieckiem, z poszanowaniem jego uczuć, granic i zdania. Niezależnie od wieku, powinno być angażowane w te decyzje, a jego sprzeciw – traktowany poważnie.

„Sharenting” to termin pochodzący z połączenia angielskich słów „share” (dzielić) oraz „parenting” (rodzicielstwo). Choć jego definicja nie jest ścisła, zwykle przyjmuje się, że nie chodzi o jakiekolwiek udostępnianie wizerunku swojego dziecka, ale o nadmierne jego eksponowanie, bez wiedzy i zgody potomka, nieraz w celach zarobkowych.

– Gdy to nie my, a dziecko staje się pierwszoplanowym motywem tych publikacji, zaczynamy stąpać po gruncie, w którym zasadnie pojawiają się pytania o instrumentalizację dziecka i zagrożenie jego dobra – mówi Piotr Sałagan, adwokat specjalizujący się w prawach dziecka.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawnicy
Zbigniew Ziobro krytykuje decyzję Andrzeja Dudy. Pisze o „notariuszu"
Prawnicy
Znana prawniczka odchodzi z resortu Waldemara Żurka. „Czasem sufler zaśpi"
Dobra osobiste
Coldplay zapłaci za ujawnienie romansu? Prawnicy o szansach pozwu Andy'ego Byrona
Praca, Emerytury i renty
Wcześniejsze wypłaty i podwójne świadczenia. 800 plus w sierpniu
Nieruchomości
Wysokie kary za budowę szopy w ogrodzie. Ważna jest odległość od działki sąsiada
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama