Sama apostazja – zgodnie z kanonem 751 – „całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej" - jest osobistym aktem konkretnej osoby fizycznej. Rozróżnia się apostatów zwykłych i notorycznych. Tym ostatnim należy odmówić katolickiego pogrzebu. W Kodeksie Prawa Kanonicznego brak jest kanonu, z którego wynikałby obowiązek „funkcjonariusza" szczebla parafialnego sporządzenia adnotacji o dokonaniu tego aktu. Konferencja Episkopatu Polski 29 września 2008 ustaliła procedurę wobec osób chcących dokonać apostazji. Zgodnie z tą procedurą, apostazja dokonywana na terenie diecezji polskich ma nastąpić w formie własnoręcznego oświadczenia przekazanego proboszczowi miejsca zamieszkania w obecności dwóch pełnoletnich świadków. Nie ma potrzeby podawania informacji o tej czynności do publicznej wiadomości. W Kościele nie ma też zwyczaju podawania do publicznej wiadomości czynności odwrotnej pod względem kanonicznych skutków, tj. faktu przyjęcia do Kościoła konkretnej osoby przez udzielenie jej chrztu. Co do innych sakramentów, to uprzednio informuje się o zamiarze zawarcia związku małżeńskiego (zapowiedzi) przez konkretnych narzeczonych. Nie jest obowiązkowe ogłaszanie zgonu konkretnej osoby, choć niekiedy następuje, połączone z modlitwą.
Zagadnienie upubliczniania informacji o akcie apostazji, oraz wzmiankowaniu o nim w księdze parafialnej i wydawaniu na tę okoliczność jakiegoś dokumentu, należałoby rozpatrywać na gruncie prawa kanonicznego, ewentualnie wyznaniowego. O dziwo jednak, jest to także zagadnienie z zakresu ochrony danych osobowych i tym obiegiem dokumentów, a raczej jego brakiem przejął się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO).
Orzecznictwo NSA potwierdzało brak jakichkolwiek uprawnień władz świeckich do ingerencji lub kontroli treści ksiąg parafialnych oraz trybu wydawania dokumentów kościelnych na okoliczność apostazji Pod wpływem nacisków sił politycznych, w ubiegłym roku nastąpiła zmiana kierunku orzecznictwa i GIODO otrzymał zielone światło do kontrolowania treści wpisu w księgach parafialnych.
Jedynym organem uprawnionym do kontroli treści ksiąg parafialnych i wydawaniu dokumentów kościelnych jest biskup diecezjalny, który dokonuje tej czynności podczas wizytacji parafii. Władza świecka takich kompetencji nie ma, bo napisany ładnym stylem art. 5 Konkordatu głosi, że przestrzegając prawa do wolności religijnej, państwo zapewnia Kościołowi katolickiemu swobodne i publiczne wykonywanie misji, łącznie z wykonywaniem jurysdykcji oraz zarządzaniem i administrowaniem jego sprawami na podstawie prawa kanonicznego. Konkordat zapewnia tym samym, że prowadzenie ksiąg parafialnych i diecezjalnych, dokonywanie w nich wpisów i ewentualną kontrolę w tym zakresie może przeprowadzać jedynie biskup diecezjalny. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych biskupem diecezjalnym nie jest, tym bardziej, że przepisów ustawy o ochronie danych osobowych, zgodnie z jej art. 4, nie stosuje się, jeżeli umowa międzynarodowa, której stroną jest Rzeczpospolita Polska, stanowi inaczej. Umową taką jest Konkordat, gwarantujący Kościołowi niezależność od państwa i jego organów. Ingerencję GIODO w rejestry kościelne wyłącza także art. 43 ust 1 pkt. 3 ustawy o ochronie danych osobowych.
Do Sejmu złożony został projekt ustawy (druk 668), której celem miałoby być wprowadzenie państwowego nadzoru nad tymi wewnętrznymi czynnościami Kościoła. GIODO otrzymałby uprawnienia kontrolne także do rejestru danych prowadzonych przez Kościół katolicki. Jego autorzy chyba nie zdają sobie sprawy z tego, co usiłują wprowadzić. Usiłują uczynić z Polski państwo wyznaniowe, które mieszałoby się w wewnętrzne sprawy Kościoła. Państwo jest bowiem wyznaniowe nie tylko wtedy, kiedy Kościół ma wpływ na sprawy państwowe. Cechę tę nabiera również przez zjawiska odwrotne. Bo państwo wyznaniowe to takie, w którym władza świecka i duchowna „zazębiają się"...