Ktoś, kto poważniej zachoruje, a nie może się dostać do publicznej placówki, nie czeka, aż mu samo minie, ?i leczy się prywatnie. Jak mus, to mus. Nie ma żadnych powodów, by tej zasady nie stosować do kwestii prawnych.
To taka moja porada przedadwokacka.
Sprawy prawne – tak jak leczenie – czasem są proste, ale często tylko z pozoru. Nie wystarczy mieć np. prawa do zachowku (choć to też trzeba wiedzieć), trzeba je umieć ochronić i wyegzekwować. ?A to wymaga dochowania licznych formalności, terminów, wniesienia opłat albo uzyskania od nich zwolnienia, co wymaga kolejnych formalności. ?Z drugiej strony są sprawy beznadziejne, na które szkoda czasu i pieniędzy, ale taka konkluzja też wymaga poczynienia prawniczych ustaleń.
Odżywa w Polsce dyskusja o niedostatecznej pomocy prawnej dla niezamożnych, co jakiś czas pojawiają się różne pomysły, jak ostatnio, by może rozpisać przetarg między kancelariami prawnymi na świadczenie porad prawnych dla niezamożnych za publiczne pieniądze. Plus tego pomysłu jest taki, że byłby to czytelny system, pewnie też porad udzielaliby wyspecjalizowani w danych sprawach prawnicy, nie każdy bowiem adwokat czy radca musi się znać, a zwłaszcza mieć doświadczenie w sprawach mieszkaniowych, rodzinnych czy egzekucji, choć np. na spadkach powinien znać się raczej każdy.
Na razie nie ma takiego powszechnego systemu, a pomoc prawna przyznawania przez sąd, tj. adwokat z urzędu, pomaga już na etapie postępowania sądowego, choć można o niego wystąpić jeszcze przed wniesieniem pozwu. Nieraz jest już jednak spóźniona. Tak czy inaczej – nic nie zastąpi adwokata.