Porada przedadwokacka: mecenasa nikt nie zastąpi

Publikacja: 08.04.2014 14:30

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Ktoś, kto poważniej zachoruje, a nie może się dostać do publicznej placówki, nie czeka, aż mu samo minie, ?i leczy się prywatnie. Jak mus, to mus. Nie ma żadnych powodów, by tej zasady nie stosować do kwestii prawnych.

To taka moja porada przedadwokacka.

Sprawy prawne – tak jak leczenie – czasem są proste, ale często tylko z pozoru. Nie wystarczy mieć np. prawa do zachowku (choć to też trzeba wiedzieć), trzeba je umieć ochronić i wyegzekwować. ?A to wymaga dochowania licznych formalności, terminów, wniesienia opłat albo uzyskania od nich zwolnienia, co wymaga kolejnych formalności. ?Z drugiej strony są sprawy beznadziejne, na które szkoda czasu i pieniędzy, ale taka konkluzja też wymaga poczynienia prawniczych ustaleń.

Odżywa w Polsce dyskusja o niedostatecznej pomocy prawnej dla niezamożnych, co jakiś czas pojawiają się różne pomysły, jak ostatnio, by może rozpisać przetarg między kancelariami prawnymi na świadczenie porad prawnych dla niezamożnych za publiczne pieniądze. Plus tego pomysłu jest taki, że byłby to czytelny system, pewnie też porad udzielaliby wyspecjalizowani w danych sprawach prawnicy, nie każdy bowiem adwokat czy radca musi się znać, a zwłaszcza mieć doświadczenie w sprawach mieszkaniowych, rodzinnych czy egzekucji, choć np. na spadkach powinien znać się raczej każdy.

Na razie nie ma takiego powszechnego systemu, a pomoc prawna przyznawania przez sąd, tj. adwokat z urzędu, pomaga już na etapie postępowania sądowego, choć można o niego wystąpić jeszcze przed wniesieniem pozwu. Nieraz jest już jednak spóźniona. Tak czy inaczej – nic nie zastąpi adwokata.

Niektórzy adwokaci udzielają takich porad za darmo, inni liczą, że odbiją je sobie już w trakcie procesu, godzą się na wynagrodzenie z wygranej, czyli zwrotu kosztów procesu. Jeśli jednak nawet żądają 50, 100 czy 200 zł z góry za poradę, to warto je zapłacić, choćby po to, by rozwiać złudzenia, że możemy daną sprawę wygrać. Oszczędzamy czas ?i zyskujemy spokój, że zrobiliśmy wszystko, co było można, że nie poddaliśmy się bez walki.

Czy można poprzestać na jednej poradzie? Raczej nie, tak jak nie polegamy na jednym lekarzu, ale dwie niezależne opinie powinny wystarczyć. Wiem, że część osób nie zostawia suchej nitki na prawnikach, czasem nie bez racji, ale lekarze też robią błędy i nikomu nie przychodzi do głowy, by ?z nich rezygnować.

Ktoś, kto poważniej zachoruje, a nie może się dostać do publicznej placówki, nie czeka, aż mu samo minie, ?i leczy się prywatnie. Jak mus, to mus. Nie ma żadnych powodów, by tej zasady nie stosować do kwestii prawnych.

To taka moja porada przedadwokacka.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia