Reklama
Rozwiń

Domagalski: Taśmy wolno ujawnić

Przed publikacją nagrań trzeba oddzielić wątki publiczne i prywatne.

Publikacja: 30.06.2014 02:00

Prok. Renata Mazur potwierdziła w czwartek informacje „Rz”, że analizą nagrań zajmie się ABW. Sporzą

Prok. Renata Mazur potwierdziła w czwartek informacje „Rz”, że analizą nagrań zajmie się ABW. Sporządzić ma m.in. nowe stenogramy rozmów

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski Bartłomiej Zborowski

Procedury, w szczególności śledztwo, zresztą w drobnej sprawie (nielegalnego nagrania), nie mogą odbierać społeczeństwu prawa do informacji o politykach. Szczególnie gdy, jak pokazały ujawnione taśmy, ci wręcz spiskują przeciwko fundamentom demokratycznego ustroju (rozmowa o przedwyborczym zasileniu budżetu pieniędzmi NBP).

To informacja publiczna

Prokuratura poinformowała, że przekazała do laboratorium ABW nagrania uzyskane w toku śledztwa w sprawie nielegalnych podsłuchów. A także, że podsłuchiwanych było kilkadziesiąt osób, a nagrywano polityków, biznesmenów oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Prokuratura nie ujawnia, kim były osoby podsłuchiwane, mówi się jednak np. o nagraniu rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika z wicepremier Elżbietą Bieńkowską.

Czy społeczeństwo, prasa mają prawo i narzędzia, aby się zapoznać z treścią zatrzymanych taśm? Może być ona uznana za informację publiczną z dwóch przyczyn. Po pierwsze, dotyczy oficjalnie umówionej rozmowy funkcjonariuszy publicznych, a więc jest informacją o działalności osób pełniących funkcje publiczne. Art. 61 konstytucji poświęca prawu do informacji publicznej, jak mało któremu, dużo miejsca. Obejmuje ono również dostęp do dokumentów, a jego ograniczenie może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach prawa innych osób, ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważny interes gospodarczy państwa.

Po drugie, taśmy wchodzą w skład akt śledztwa. Przeglądanie takich akt reguluje art. 156 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że stronom postępowania, obrońcom, pełnomocnikom udostępnia się akta sprawy sądowej i daje możność sporządzenia odpisów. Za zgodą prezesa sądu akta mogą być udostępniane również innym osobom. I z tego przepisu korzysta najczęściej prasa. W śledztwie zgody takiej może udzielić prokurator (art. 156 k.p.k. § 5).

Jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo ujawnienia informacji tajnej, to przeglądanie akt odbywa się z zachowaniem odpowiednich rygorów. Ujawnione do tej pory nagrania pokazują jednak, że nie chodzi tam o informacje tajne, gdyby zaś takie się znalazły na kolejnych taśmach, to ujawniając nagrania, organy ścigania mogłyby te wątki wyłączyć, tak samo jak wątki prywatne. Tak jak to słusznie uczynili dziennikarze „Wprost", nie ulegając apelowi premiera o szybkie ujawnienie wszystkiego.

Jaka tam prywatność

Kilka uwag o prywatności tak podkreślanej przez bohaterów nagrań i ekipę rządową: po pierwsze, konstytucja (art. 47) mówi o ochronie „życia prywatnego". Co mają wspólnego z życiem prywatnym tajne rozmowy za ścianą restauracji o sprawach par excellence państwowych? Gdyby nagrany polityk mówił o tym, jak zrzędliwa jest jego żona albo jaki zegarek zamierza kupić jej na imieniny, to byłaby prywatna sprawa (pod warunkiem, że ma na ten wydatek udokumentowane i zgłoszone dochody). Jednak nie wtedy, kiedy uzgadnia z innym politykiem, jak ominąć konstytucyjny zakaz. To tak, jakby potraktować za prywatną rozmowę dwóch gangsterów przygotowujących napad.

Zresztą zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej (art. 5 ust. 2) informacje ze sfery prywatnej funkcjonariuszy publicznych powinny być udostępnione, jeżeli wiążą się z pełnieniem funkcji publicznej. Społeczeństwo ma więc prawne narzędzia domagania się ujawnienia tych informacji.

Jakie są jednak realne szanse na uzyskanie, zwłaszcza szybkie, informacji? – Realnie nie ma na to szans w przyzwoitym czasie – ocenia Krzysztof Izdebski, ekspert prawny w dziedzinie dostępu do informacji i przeciwdziałania korupcji. – W każdym razie jest to zależne od dobrej woli prokuratury lub dokonania przez nią mniej lub bardziej kontrolowanego wycieku.

To zatem na władzy, zwłaszcza na (niezależnej) prokuraturze, ciąży obowiązek, by śledztwo w sprawie nagrań i ich zabezpieczenie nie było w istocie blokadą publikacji. Na to zresztą zwracano uwagę w związku z akcją prokuratury w redakcji „Wprost".

Procedury, w szczególności śledztwo, zresztą w drobnej sprawie (nielegalnego nagrania), nie mogą odbierać społeczeństwu prawa do informacji o politykach. Szczególnie gdy, jak pokazały ujawnione taśmy, ci wręcz spiskują przeciwko fundamentom demokratycznego ustroju (rozmowa o przedwyborczym zasileniu budżetu pieniędzmi NBP).

To informacja publiczna

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Opinie Prawne
Andrzej Ladziński: Diabeł w ornacie, czyli przebierańcy w urzędach
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Nie namawiajmy marszałka Sejmu do złamania konstytucji
Opinie Prawne
Prof. Gutowski: Po wyborach w 2023 r. stworzyliśmy precedens, jesteśmy jego zakładnikami
Opinie Prawne
Bieniak, Mrozowska: Zakaz reklamy, który uderzał w przedsiębiorców
Opinie Prawne
Bogusław Chrabota: Adam Bodnar nie chce być Don Kichotem