Wejście do Unii Europejskiej stało się, oprócz członkostwa w NATO, podstawą naszego bezpieczeństwa. Nie ma obecnie lepszej strategii w sprawach bezpieczeństwa dla Polski niż aktywna obecność w obu tych strukturach. Jej sens polega na tym, że członkostwo w Unii pozwala sprostać głównemu wyzwaniu geopolitycznemu Polski, tj. zachowaniu suwerenności politycznej i gospodarczej między Niemcami a Rosją. Wspólnota Europejska łączy Polskę z demokratycznymi Niemcami nie tylko interesami bezpieczeństwa (jak NATO), ale również silnymi i trwałymi interesami politycznymi i gospodarczymi, zbliżając jednocześnie ludzi i społeczeństwa. Wartość dodana Unii polega także na tym, że dzięki członkostwu Polska uzyskała możliwość wpisania swoich bliskich relacji z Niemcami do ogólnoeuropejskiej konstelacji. Polska unika w ten sposób budowania powiązań wyłącznie o charakterze dwustronnym, które mniejszym i słabszym państwom dają z reguły mniej możliwości realizacji swoich interesów i grożą polityczną i ekonomiczną dominacją partnera. W Unii Europejskiej, która jest związkiem państw małych, dużych i średnich, fundamentalną zasadą jest przestrzeganie praw mniejszych państw. Prawa te nie są tylko wyrazem dobrej woli krajów dążących do wspólnej przyszłości, lecz również twardym prawnym zobowiązaniem, na których straży stoją instytucje europejskie i europejski wymiar sprawiedliwości.
Pięć lat obecności Polski w Unii potwierdziło, że te zasady funkcjonują. W tym czasie Polska umocniła swoją pozycję w Europie i osiągnęła postęp we wszystkich sprawach, w których przejawiła twórczą inicjatywę. Wystarczy wymienić kwestię pomocy w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie w 2004 roku, budowy programu Partnerstwa Wschodniego, przeforsowania poglądu o potrzebie wspólnej europejskiej polityki w zakresie bezpieczeństwa energetycznego.
[srodtytul]Postęp we wszystkich dziedzinach [/srodtytul]
Po wejściu do Unii w szybkim tempie zaczęła się urzeczywistniać szansa na dokonanie istotnego postępu w rozwoju gospodarczym i cywilizacyjnym Polski. Zmieniała się korzystnie struktura polskiej gospodarki, przyspieszony został proces modernizacji rolnictwa, wzrosły bezpośrednie inwestycje zagraniczne, poprawiła się struktura i wielkość eksportu. Zmiany nastąpiły też w społeczeństwie polskim. Mam na myśli rosnącą aktywność i sprawność działania samorządów, zmieniające się w imponujący sposób oblicze polskich metropolii, miast i miasteczek, wielki awans polskiej wsi, ale też pęd edukacyjny, powszechną naukę języków, coraz szersze horyzonty dla coraz większej liczby – zwłaszcza młodych – ludzi. Wszystko to nie jest oczywiście wyłącznie skutkiem wejścia do Unii, ale potężny strumień ludzkich motywacji płynie z tego źródła. Te wszystkie procesy i zmiany sprawiły, że Polska jest obecnie w ścisłej czołówce krajów europejskich, które po nadejściu światowego kryzysu gospodarczego skutecznie bronią się przed recesją.
[srodtytul]Kto się boi Europy [/srodtytul]
Jaki jest zatem bilans pięciolecia Polski w Unii Europejskiej? Myślę, że bilansu tego dokonało już społeczeństwo polskie. I jest on zdecydowanie korzystny. Wejście do Unii okazało się sukcesem polskiej strategii i polityki. Trwałym sukcesem. Nie sądzę więc, żeby ktokolwiek mógł w naszym kraju zrobić polityczną karierę, próbując cofnąć historię i odebrać Polakom ich miejsce w Europie, ich uzasadnioną dumę z tego osiągnięcia. Na szczęście nie ma powrotu do samotności między Odrą a Bugiem, do bezradnego miotania się pomiędzy dwoma mocarstwami politycznymi, militarnymi i gospodarczymi. Nie mam żadnych wątpliwości, że we wszelkich rankingach, sondażach i zestawieniach za najważniejsze polskie wydarzenie ostatnich lat zwykli obywatele uznają nasze wejście do Unii. Ten krok zmienił miejsce Polski w świecie, ale zmienił też polską politykę. Dziś najważniejszy podział w polskiej polityce brzmi: czy jesteś za Europą, za europejskimi standardami, za rozwojem czy przeciw nim? Czy boisz się tego nowego, rywalizacji, wyzwań? Podział na optymistów i tych straszących jest dziś najostrzejszy. Na marginesie można dodać, że z tego punktu widzenia straszenie Niemcami może przysporzy PiS trochę głosów, ale psuje wizerunek Polski.