We wtorek mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, dorzucił następną, zgłaszając kolejny postulat pod adresem śledczych. Chce mianowicie, by prokuratura sprawdziła, czy przed katastrofą prezydenckiego TU-154M Rosjanie rozpylili w powietrzu hel. "To mogłoby wyjaśnić - uzasadnił - obecność mgły oraz szybkie opadanie samolotu".
Cóż, tragedia smoleńska jeszcze długo będzie absorbowała uwagę opinii publicznej. I najpewniej nawet za sto lat co jakiś czas będą się pojawiały nowe, niewykluczone, coraz bardziej nietuzinkowe teorie dotyczące jej przyczyn. Musimy się do tego przyzwyczaić.
A wracając do wtorkowego wystąpienia mecenasa Rafała Rogalskiego. Zgłaszanie wszelakich wniosków jest nie tylko dobrym prawem, ale obowiązkiem pełnomocnika prawnego w postępowaniu prokuratorskim czy sądowym. Byłoby jednak z wielkim pożytkiem dla jakości debaty publicznej, gdyby wcześniej, zanim zostaną one ogłoszone, były w jakiś elementarny sposób weryfikowane przez fachowców - w tym wypadku nie specjalistów w zakresie prawa, lecz chemii i fizyki. I aby były podawane do publicznej wiadomości na przykład wraz z ich opiniami.
Albowiem na pochopnym rzucaniu oskarżeń pod czyimkolwiek adresem (w każdej sprawie, ale teraz trzymajmy się katastrofy smoleńskiej), a także na składaniu najbardziej wymyślnych wniosków przed ich rudymentarnym sprawdzeniem, najmocniej tracą przecież ci, którzy takimi oskarżeniami albo wnioskami bez umiaru szafują. Najzwyczajniej w świecie tracą na wiarygodności.