W piątek kolejny raz poprzeczkę w tej ekscytującej dyscyplinie medialnej wywindował "The Economist". A nie jest to przecież zadanie łatwe. Zwłaszcza ostatnio, w sytuacji gdy już nawet dziennikarze tego znakomitego brytyjskiego tygodnika nie mogą nie zauważyć, iż premier Rzeczypospolitej jest prawie w ogóle pozbawiony reformatorskich ambicji, a swój wysiłek skoncentrował niemal wyłącznie na utrzymywaniu się przy władzy. Wskutek czego – piszą – Polska prowadzi raczej marną politykę zagraniczną, nie inwestuje w badania i rozwój, ma finanse publiczne w opłakanym stanie, a w rankingu przychylności dla biznesu sytuuje się na 70. pozycji, czyli nawet za zacofaną Białorusią.

Ale przecież to wszystko fraszka, to wszystko pestka, skoro "Polska nie kojarzy się już ludziom z frustracją, paranoją i dziwactwami rządu kierowanego przez Jarosława Kaczyńskiego".

No, a poza tym – dowodzi "The Economist" – "rząd Tuska dobrze wypada, jeśli chodzi o spłaszczenie podatków". Hm... jeśli autor tego artykułu miał na myśli zastąpienie trójstopniowej skali podatkowej – dwustopniową (zamiast 40, 30 i 19 proc. – 32 i 18 proc.), a na to wygląda, to akurat tę reformę w 2006 roku przeprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości, czyli... Jarosława Kaczyńskiego.

Ale, jak rozumiem, jeśli tak, to tym gorzej dla niego.