Kampania wyborcza nie sprzyjała rzetelnemu, wolnemu od emocji podsumowaniu osiągnięć i porażek z ostatnich czterech lat. Dotyczyło to również tak newralgicznej sfery, jaką jest infrastruktura. Nie bez przyczyny od wielu lat resorty zdrowia i infrastruktury uchodzą za najtrudniejsze, z góry skazujące polityków, którzy nimi kierują, na niepopularność.
System naczyń połączonych
I nic dziwnego: chociaż politycy przed kamerami zgodnie powtarzają, że modernizacja polskich dróg i polskiej kolei powinna stanowić obszar wolny od politycznych sporów, to kwestie związane z inwestycjami służą niezmiennie jako amunicja w politycznych sporach. Teraz, gdy wyborcze emocje za nami, można pokusić się o spokojną ocenę minionych czterech lat w dziedzinie infrastruktury.
Platforma i PSL mówią o paśmie sukcesów, opozycja przedstawia ostatnie czterolecie jako pasmo klęsk. Oceniając bilans aktywności Ministerstwa Infrastruktury kierowanego przez Cezarego Grabarczyka, trzeba patrzeć na realizowane projekty globalnie, pamiętając, że system infrastruktury transportu musi stanowić logiczną, funkcjonalną całość.
Bez wątpienia Cezary Grabarczyk przejdzie do historii jako minister, który podpisał największą spośród dotychczasowych szefów resortu liczbę umów na budowę nowych dróg – ok. 1900 km. Plan budowy dróg ekspresowych i autostrad można określić jako naprawdę ambitny, chociaż specjaliści od początku nie wątpili, że jego realizacja do roku 2012 nie będzie możliwa. Najbliższe lata pokażą, w jakim stopniu uda się spełnić obietnicę nadrobienia ogromnych zapóźnień infrastrukturalnych Polski.
Trzeba jednak pamiętać, że efektywności modernizacyjnej nie mierzy się tylko liczbą kilometrów nowych dróg. Niestety, inwestycje drogowe i kolejowe są „pokawałkowane" – można odnieść wrażenie, że kolejność modernizacji poszczególnych szlaków i budowy nowych tras jest mniej lub bardziej przypadkowa. Zapominanie, że sieć transportowa to system naczyń połączonych, jeden organizm, może prowadzić do sytuacji takich, jak w ciągu komunikacyjnym Warszawa – Katowice, gdzie ruch obecnie przesuwa się na boczne drogi, skutecznie je blokując.