Podatek od kopalin czy KGHM - Gwiazdowski

Podatek od niektórych kopalin w rzeczywistości nie jest przedmiotowym podatkiem od kopalin, tylko podmiotowym. Dotyczy tak naprawdę jednej spółki – KGHM – pisze prawnik i publicysta

Publikacja: 13.02.2012 19:18

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Podatki mają konsekwencje. Zły podatek od nieruchomości był przyczyną secesji Niderlandów od Hiszpanii w XVI wieku, a obecnie jest przyczyną upadku centrów wielu miast amerykańskich. Złe podatki były też przyczyną "tej osobliwej łatwości, z jaką mahometanie dokonali swoich zdobyczy" – jak pisał Monteskiusz. "W miejsce nieustannych udręczeń, jakie wymyśliła chciwość cesarzy, ludy spotykały się z daniną prostą, łatwą do płacenia i do ściągania: wolej im było podlegać barbarzyńcom niż skażonemu rządowi".

Państwo zabiera podatnikom pieniądze, które mogłyby zostać przeznaczone na rozwój gospodarczy, i finansuje te przedsięwzięcia, które sensowne ekonomicznie nie są, ale za to mają szanse uzyskać największe poparcie wyborców.

Problem hodowcy owiec

Każdy podatek wywiera efekt akcyzowy. Gdy coś opodatkowujemy, mamy tego mniej. Gdy opodatkowujemy kapitał, jest go mniej, albowiem kapitał wybiera takie miejsca inwestycji, w których fiskus nie jest nadmiernie zachłanny, a spodziewane zyski są najwyższe. Gdy zmniejsza się ilość kapitału, którym można finansować inwestycje, to ilość inwestycji zostaje ograniczona. Mniejsze inwestycje z kolei to zmniejszenie ilości pracy dostępnej na rynku.

Gdy dodatkowo zbyt wysoko opodatkowujemy tę pracę, bezpośrednio czy w jakiś sposób pośredni ("składki" ubezpieczeniowe i zdrowotne), to tej pracy jest jeszcze mniej. Jak jest mniej pracy, to bezrobocie jest większe, a w konsekwencji mniejszy jest popyt wewnętrzny. Jeśli równocześnie coraz bardziej opodatkowujemy konsumpcję (VAT, cło, akcyza), to popyt obniża się jeszcze bardziej.

W rezultacie zmniejsza się też produkcja, na którą brakuje zbytu, a zatem kurczy się zapotrzebowanie na siłę roboczą i jeszcze bardziej rośnie bezrobocie. Tempo wzrostu gospodarczego maleje. Dochody budżetu spadają, a pogarszająca się sytuacja rodzi presję społeczną na zwiększenie wydatków socjalnych – a więc wydatki budżetu rosną. Rośnie też deficyt budżetowy, którego sfinansowanie pochłania coraz większą część i tak zbyt niskich oszczędności.

Say pisał też, że "podatki stanowią pewnego rodzaju dodatek do kosztów produkcji i w skutkach są sprzeczne z postępem przemysłu". Kiedy nakłada się podatek na sukno, jako na przedmiot konsumpcji, konsumpcja wełny się zmniejsza i rolnik hodujący owce doznaje uszczerbku na swoim dochodzie, podobnie jak właściciel pastwiska, na którym wypasane są owce (jeśli, co się zdarza, nie jest nim sam rolnik), fabrykant, wytwarzający z wełny sukno, kupiec, który tym suknem handluje, i inwestor, który zainwestował swój kapitał w fabrykę lub sklep. "Każdy podatek szkodzi reprodukcji, szkodząc akumulacji kapitałów produkcyjnych". Najbardziej zaś szkodzi płacenie podatku z wykorzystaniem tych kapitałów, które są przeznaczone do produkcji. Simonde de Sismondi porównał taki podatek do dziesięciny, "którą wybierano by z ziarna siewnego, zamiast żniwnego".

Widać zarobek szklarza

Jak to się dzieje, że "we wszystkich krajach opracowuje się ustawy podatkowe tak, jakby głównym celem podatków było zahamowanie akumulacji nowego kapitału..." – dziwił się Ludwig von Mises. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie rządy, zarówno te despotyczne, jak i demokratyczne, pomijały i nadal pomijają długofalowe konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Wynika to z – jak pisał Henry Hazlitt –"trwałej skłonności ludzi, by widzieć tylko bezpośrednie skutki danej polityki, jakie przynosi ona konkretnej grupie, zaniedbywać zaś badanie odległych jej skutków – nie tylko dla danej grupy, ale dla wszystkich".

Trzeba więc ciągle na nowo przypominać politykom przypowieść Frederica Bastiata o wybitej szybie z jego słynnej książeczki "Co widać i czego nie widać". Wszystkim pocieszającym mieszczanina, którego syn wybił szybę, że jest w tym jakaś korzyść społeczna, bo przecież szklarz też musi zarobić, Bastiat odpowiada, że zarobek szklarza od razu widać. Nie widać natomiast, że skoro mieszczanin wydał na szklarza, to tych samych pieniędzy nie wyda na coś innego – na przykład buty albo książki.

Podobnie jest z podatkami. "Skutek ławo odróżnić od przyczyny, jeżeli przyczyna poprzedza skutek, ale kiedy ich działanie jest ciągłe i trwają one równocześnie, to skutek można przyjąć za przyczynę" – pisał Say. W ekonomii każdy czyn nie pociąga zwykle jednego, lecz wiele następstw. Z nich jedne są natychmiastowe – te widać, a inne pojawiają się stopniowo – tych nie widać. Ważne, żeby można było je przewidzieć.

Obserwacje te doprowadziły Hazlitta do konkluzji, że: "musimy podjąć specjalny wysiłek wyobraźni – a wydaje się, że zdolni są do niego nieliczni – aby przyjrzeć się drugiej stronie zapisów księgowych".

Po co ten cały filozoficzno-ekonomiczny wywód? Bo drugiej strony zapisów księgowych nie dostrzega Ministerstwo Finansów. Najnowszy przykład – zamierzony sposób opodatkowania KGHM. De facto planowany podatek od niektórych kopalin nie jest przedmiotowym podatkiem od kopalin, tylko podmiotowym – dotyczy tak naprawdę jednej spółki. Nie ma dobrych podatków, są tylko złe – pisał Say. Ale wśród tych złych niektóre są szczególnie złe. I taki właśnie jest ten, który rząd ostatnio wymyślił.

Funkcja cen miedzi i srebra

Mamy do czynienia z klasyczną reformą punktową, niebiorącą pod uwagę otoczenia gospodarczego i prawnego – czyli z czymś, przed czym przestrzegał nie jakiś "podejrzany" z definicji liberał, ale znany szwedzki socjalista Gunnar Myrdal – notabene laureat Nagrody Nobla z ekonomii. Stawka proponowanego podatku jest określona jako matematyczna funkcja cen miedzi i srebra. I wzrasta progresywnie wraz ze wzrostem cen.

Rząd opiera się widocznie na założeniu, że ceny surowców będę tylko rosły – jak niedawno zakładali bankierzy sprzedający "produkty hipoteczne" o cenach nieruchomości. Owszem – pewnie będą rosły w dłuższej perspektywie, ale okresowo będą też spadały. A wówczas KGHM będzie miał problemy.

I jeszcze skutki nieco dalsze! Rząd zapowiada, że podatki od kopalin – a już zwłaszcza z wydobycia gazu łupkowego – mają sfinansować nasze przyszłe emerytury. Ale przecież mamy OFE! Choć rząd obniżył składki do OFE, to twierdził, że reforma emerytalna była, co do zasady, sukcesem. A jak mają OFE zarabiać na nasze emerytury, skoro rząd chce wprowadzić podatek, który wyprowadzi zyski ze spółki i tym samym zmniejszy zysk do podziału między akcjonariuszy – a więc emerytów, których rząd zmusił najpierw do płacenia na OFE, żeby miały za co kupować akcje, których cena spada z uwagi na nowy podatek!

Osobiście uważam, że reforma emerytalna była bezsensowna. Rządowi odrobinę konsekwencji w tym, co mówi i robi, też by się przydało.

Autor jest prezydentem Centrum  im. Adama Smitha

Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń