Zamknąć oczy, robić swoje

Gdy słucha się obrońców posłanki Beaty Sawickiej, można mieć wrażenie, że w Polsce rządzi dziś Stalin. Albo przynajmniej Bierut - pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 24.05.2012 20:53

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Zawiódłby się ktoś, kto miałby nadzieję, że po wyroku na Beatę Sawicką mainstreamowe media poddadzą swą narrację w tej sprawie rewizji. Była posłanka jest wprawdzie teraz rzadziej przedstawiana jako święta, ale obraz smoka, który miał ją skrzywdzić, nie zmienił się zupełnie.

Dość typowy jest tu spis pisowskich niegodziwości podawany do wierzenia przez Dominikę Wielowieyską z "Wyborczej". Odpowiadając na mój tekst o wyroku, po raz kolejny przytacza katalog kanonicznych dla jej środowiska twierdzeń związanych tak z aferą byłej posłanki, jak i szerzej  - z wizją dawnego CBA jako politycznej broni w rękach straszliwego pisowskiego rządu kreującego "atmosferę strachu" i zagrażającego demokracji.

"Zbrodnią przeciwko demokratycznym standardom jest wykorzystywanie służb i prokuratury do niszczenia konkurentów politycznych. W przypadku Sawickiej nie o nią chodziło, lecz o PO. Agent Tomek został wysłany z posłami Platformy na kurs, by sprawdzić, czy nie da się kogoś złowić. A po udanych łowach szef CBA Kamiński urządził propagandową konferencję prasową" - powtarza publicystka.

Ta mantra nie ustanie, nie zatrzymają jej żadne argumenty, bo sprawa Sawickiej jest podstawą lansowanej wizji lat 2005  - 2007. A to dla establishmentu III RP kwestia zbyt ważna, by w tych sprawach dopuszczać kompromis z faktami. Trudno więc liczyć tu na jakiekolwiek zbliżenie stanowisk.

Ale zarazem warto pamiętać, że kiedy większość mediów nieustannie powtarza jakąś interpretację jakichś spraw, to ma ona tendencję do utrwalenia się. Dlatego spróbuję odnieść się do najczęściej powtarzanych elementów mantry.

Aresztować bez sankcji?!

"Dziwne, że Piotr Skwieciński oraz agent Tomek w »Uważam Rze«  - broniąc CBA  - nie odpowiedzieli na pytanie: dlaczego agent akurat z posłami PO został posłany na kurs dla członków rad nadzorczych?"  - pyta dziennikarka "GW". "Agent mówi, że znalazł się na kursie przypadkowo. Przyszedł i absolutnie przez przypadek natknął się na pięciu posłów" - ironizuje obrońca Sawickiej mec. Jacek Dubois.

Tylko że to nie jest tak, że po prostu coś tam mówi sobie jeden agent.

Przypomnijmy  - swego czasu Sawicka złożyła do prokuratury wniosek  ws. popełnienia przez CBA przestępstw w jej sprawie. Prokuratura badała działania Biura. Ponieważ od początku i Sawicka, i politycy partii rządzącej twierdzili, że cała sprawa była z góry ukartowana jako prowokacja przeciw PO, badano też wnikliwie okoliczności znalezienia się Tomasza Kaczmarka na słynnym kursie dla członków rad nadzorczych. I sprawa zakończyła się umorzeniem. Przy czym prokuratura użyła formuły "ze względu na brak cech przestępstwa", która spośród możliwych sformułowań jest najradykalniejszym stwierdzeniem całkowitego braku czegokolwiek, co bodaj wyglądałoby podejrzanie.

Sawicka odwołała się do sądu. A on potwierdził decyzję prokuratury...

Można więc stwierdzić, że prokuratura i sąd sprawdziły, jak agent Tomek znalazł się na kursie, i nie znalazły nic, co pozwalałoby na przypuszczenie, że było to ukartowane.

"Dlaczego w tym samym czasie podejrzany o korupcję Tomasz Lipiec, pisowski minister sportu, został zatrzymany dopiero po wyborach?"  - dziwi się Wielowieyska. -  "Czy Mariusz Kamiński uległ naciskom polityków i prokuratury, by się z tym wstrzymać z powodu kampanii wyborczej?".

Gdzie tu miejsce na naciski i z czym niby miał się Kamiński rzekomo wstrzymać? Wnioskował o aresztowanie Lipca do prokuratury, a ta odmówiła zgody na to działanie przed wyborami. Czy dziennikarka "Wyborczej" sugeruje, że CBA mogło aresztować obywatela bez sankcji prokuratury? Nie wie, że byłoby to złamaniem prawa?

Nawiasem mówiąc, pamiętając ówczesną atmosferę, jestem pewny, że gdyby Lipiec został aresztowany przed wyborami, w ciągu kilku godzin dla większości mediów (w tym dla "Gazety" stałby się koronnym przykładem działania państwa policyjnego, ofiarą prowokacji mającej uwiarygodnić PiS tuż przedwyborami...

Beacie  zrobiono świństwo...

"Ówczesny szef CBA po zatrzymaniu posłanki PO wygłosił słynne zdanie, że Polacy muszą wiedzieć, na kogo oddać swój głos"  - po raz kolejny przypomina Wielowieyska.

Trzeba więc przypomnieć przebieg zdarzeń.

Po zatrzymaniu Sawickiej, gdy o konferencji prasowej nie było jeszcze mowy, CBA staje się przedmiotem ostrych ataków ze strony mediów i polityków Platformy (Tusk oskarża rząd o używanie służb do zwalczania opozycji, Komorowski mówi, że "Beacie zrobiono świństwo". Na prośbę Kamińskiego marszałek Sejmu Ludwik Dorn proponuje zwołanie komisji ds. służb specjalnych, gdzie w trybie niejawnym szef CBA mogłoby wytłumaczyć posłom sprawę.

Przewodniczący komisji Paweł Graś z PO odmawia jej zwołania. Marszałek Dorn zwołuje Prezydium Sejmu. Wicemarszałkowie z PO bojkotują posiedzenie, Prezydium nie ma kworum. CBA nie ma więc już żadnej możliwości obrony przed atakami Platformy.

Marszałek Dorn rozmawia w cztery oczy z Tuskiem i, jak opowiedział później, mówi mu:

- Nie róbcie z Sawickiej afery politycznej, bo według moich informacji to jest sprawa czysta.

Na co, według Dorna, obecny premier miał odpowiedzieć:

- Wiesz co, ty rób swoje, aja będę robił swoje.

To zdanie Tuska można zrozumieć jako pośrednią zapowiedź, że Platforma zamyka oczy, niezależnie od tego, jaka jest prawda, będzie twierdzić, że Sawicka padła ofiarą politycznej prowokacji i prosi, żeby nie zawracać jej głowy faktami.

W tej sytuacji następuje słynna konferencja prasowa, na której przedstawiona jest cała sprawa. Ale w trakcie wystąpienia szefa Biura zdanie cytowane przez Wielowieyską nie pada. Słyszymy je dopiero chwilę potem, a sekwencja wygląda tak:

Odpowiadając na pytanie dziennikarza TVN Macieja Knapika Kamiński przypomina ataki Platformy i stwierdza, że zwołał konferencję, bo nie może odpowiedzieć na nie w inny sposób. Knapik kilkakrotnie mówi, że Kamiński prowadzi w ten sposób kampanię polityczną, bo za chwilę są wybory, szef CBA kilkakrotnie zaprzecza, jakoby kampanię prowadził, i wreszcie mówi tak:

- Panie redaktorze, Polacy sami wyciągną wnioski z tego, co usłyszeli, i jakie to będą wnioski, mnie to nie interesuje. Proszę pana, to nie jest ważne, na jakie ugrupowanie padną głosy, ale na jakich ludzi. Mam nadzieję, ze ta konferencja prasowa pokazująca też kulisy naszego życia publicznego każe się wielokrotnie zastanowić każdemu z nas, na kogo oddać swój głos, bo zawsze ludzie są tym najsłabszym ogniwem, to zawsze ludzie zawodzą i żadne ugrupowanie nie ma monopolu na czystość ani żadne ugrupowanie nie ma monopolu, by określać je mianem skorumpowanego.

Czy politycy PiS mogli wówczas żywić nadzieję, że zdemaskowanie Sawickiej odbierze Platformie trochę wyborców? Zapewne mogli. Czy opisane wydarzenia wskazują, że świadomie użyli tego narzędzia dla osiągnięcia wyborczego sukcesu? Ewidentnie nie wskazują.

Owca na rzeź...

"Dlaczego Mariusz Kamiński nie wygłaszał swoich mądrości przy okazji Tomasza Lipca?"  - pyta Wielowieyska. Otóż wygłaszał. Kiedy aresztowani zostali współpracownicy ministra, dyrektorzy Centralnego Ośrodka Sportu, szef CBA zwołał konferencję, na której podkreślał, że do aresztu trafili funkcjonariusze pisowskiego rządu iże to znaczy, iż nikt nie będzie bezkarny. Konferencja ws. Sawickiej nie była więc bezprecedensowa.

"Kamiński, zamiast łapać nierozgarnięte płotki, powinien w pierwszej kolejności wziąć się za afery korupcyjne, naprawdę szkodliwe dla państwa, takie jak ta związana z informatyzacją instytucji publicznych" - pisze Wielowieyska.

I się wziął, bo właśnie pod koniec pracy poprzedniego kierownictwa CBA Biuro zaczęło rozpracowywać aferę informatyczną. Wtedy też odniesiono w tej sprawie pierwsze sukcesy, a ekipa Pawła Wojtunika kontynuowała na tym polu działania ekipy Kamińskiego. O czym Kamiński mówił parę dni temu na konferencji prasowej i dotąd nikt temu nie zaprzeczył. Wszystkie zarzuty postawione w tej aferze dotyczą roku 2008 i lat późniejszych - czyli czasów Platformy.

"Pani posłanka uległa agentowi. Rozkochał ją do tego stopnia, że stała się coraz bardziej łasa nie tylko na czułości, ale też na prezenty i łapówki. Poszła jak owca na rzeź... Manipulował nią emocjonalnie... Wszystko to robiła dla swojego przystojniaka"  - komentowała po wyroku Monika Olejnik.

Można sądzić, że Olejnik opierała się tu przede wszystkim na sławetnych esemesach agenta Tomka, które wyroiły się w tabloidach ("Lulaj słodko, misiu" itp.).

Warto zauważyć, że Kaczmarek zaprzecza ich autentyczności, ważniejsze wydaje się jednak co innego. Otóż zakładając, że owe wiadomości są w aktach, to oczywiste jest, że sąd je zna i wziął je pod uwagę. Sąd znał jednak również to, czego odbiorcy mediów nie znają, a co dla oceny treści i znaczenia tego rodzaju wiadomości jest istotne  - ich kontekstu. Czyli wiedział, w odpowiedzi na co zostały wysłane, jak wyglądała całość korespondencji, jak sytuuje się ona na tle całej relacji między agentem Tomkiem a Sawicką. I nie dopatrzył się w nich okoliczności łagodzących.

Olejnik, tak jak wielu komentatorów, z uporem podkreśla aspekt nastrojów erotycznych mających panować między agentem a Sawicką. Wszystko wskazuje jednak, że jeśli takie (jednostronne) nastroje w ogóle miały miejsce, to były wtórne wobec zbliżenia biznesowego, które nastąpiło wcześniej, i w korupcyjnych relacjach posłanki nie odgrywały znaczącej roli.

Zwróćmy uwagę, że Sawicka rozmawiała o korupcji nie tylko z agentem Tomkiem. Sławetne, dotyczące możliwości korupcyjnego pozyskania działek na Helu zdanie "chciałabym to doprowadzić do końca, jeżeli coś z tego mielibyśmy oboje albo ty. Ale jeżeli jest tylko za friko, to to pieprzę" Sawicka wypowiedziała bynajmniej nie w rozmowie za gentem Tomkiem, tylko... innym ówczesnym posłem PO.

***

Tydzień temu wiceszef "GW" Piotr Stasiński dokonał wiekopomnego odkrycia. Stwierdził wtelewizji, że PiS dalej rządzi...

Piotr Pytlakowski z "Polityki" twórczo rozwinął myśl Stasińskiego. Komentując skazanie Sawickiej, napisał: "sąd usankcjonował wynalazek Centralnego Biura Antykorupcyjnego z czasów rządów PiS  - każdy jest podejrzany i na każdego można urządzić zasadzkę. Inaczej mówiąc, to nowa wersja słynnej formuły stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".

Ponieważ Wyszyński był głównym oskarżycielem w czasie procesów stalinowskich, można więc powiedzieć, że w Polsce dalej rządzi Stalin.

A co najmniej Bierut.

Zawiódłby się ktoś, kto miałby nadzieję, że po wyroku na Beatę Sawicką mainstreamowe media poddadzą swą narrację w tej sprawie rewizji. Była posłanka jest wprawdzie teraz rzadziej przedstawiana jako święta, ale obraz smoka, który miał ją skrzywdzić, nie zmienił się zupełnie.

Dość typowy jest tu spis pisowskich niegodziwości podawany do wierzenia przez Dominikę Wielowieyską z "Wyborczej". Odpowiadając na mój tekst o wyroku, po raz kolejny przytacza katalog kanonicznych dla jej środowiska twierdzeń związanych tak z aferą byłej posłanki, jak i szerzej  - z wizją dawnego CBA jako politycznej broni w rękach straszliwego pisowskiego rządu kreującego "atmosferę strachu" i zagrażającego demokracji.

"Zbrodnią przeciwko demokratycznym standardom jest wykorzystywanie służb i prokuratury do niszczenia konkurentów politycznych. W przypadku Sawickiej nie o nią chodziło, lecz o PO. Agent Tomek został wysłany z posłami Platformy na kurs, by sprawdzić, czy nie da się kogoś złowić. A po udanych łowach szef CBA Kamiński urządził propagandową konferencję prasową" - powtarza publicystka.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?