Jak gospodarz Tusk sprzątnie rolne podwórko

Premier znalazł sposób na odpolitycznianie państwa: zrobić je bardziej obywatelskim. Przez obsadzanie wszystkiego ludźmi Platformy. Obywatelskiej

Publikacja: 28.07.2012 09:14

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

O tym że ilość nie przechodzi w jakość mogliśmy się przekonać właśnie w tym tygodniu. Jesteśmy bowiem świadkami bodaj najkrótszego urzędowania ministra rolnictwa w historii. Krótkiego, ale już na samym początku wiele wskazuje na to, że owocnego jak mało które wcześniej.

Premier Donald Tusk postanowił sprawować  osobisty nadzór nad ministerstwem rolnictwa po odwołaniu Marka Sawickiego (prezydent wręczył mu dymisję we czwartek). Bronisław Komorowski powoła Kelembę Stanisława albo Henryka (skoro premier nie wie, to skąd ja miałbym wiedzieć, w wikipedii sprawdzać  nie będę) w przyszłym tygodniu. A więc osobisty nadzór nad ministerstwem rolnictwa i noszenie teki szefa tego resortu trwać będzie pewnie z tydzień.

Nim napiszę kilka słów o absolutnie wyjątkowych osiągnięciach Donalda Tuska jako ministra rolnictwa, trzeba przypomnieć, że z jego własnych słów wynika, że dotychczas nie sprawował nadzoru nad ministerstwem rolnictwa. A zatem była to terra incognita, którą w pacht dostał Marek Sawicki, a jego działania nie były przez nikogo nadzorowane. Trudno mieć zatem pretensję do byłego już szefa resortu rolnictwa, że działo się tam dużo. No ale skoro nikt nie miał nad nim nadzoru od pięciu lat, w myśl polskiej tradycji narodowej, grzechem byłoby nie skorzystać. Korzystał więc minister Sawicki, i rzekomo korzystała jego rodzina, powinowaci, krewni, przyjaciele bliżsi i dalsi, przyjaciele przyjaciół, krewni przyjaciół, a nawet rodzina przyjaciół powinowatych. Korzystać będzie pewnie teraz rodzina i krewni Stanisława Henryka, skoro w swym expose w TVP Info mówił niczym palacz w kotłowni z „Misia" Barei: jest zima to musi być zimno, takie są odwieczne prawa przyrody. A w wersji Stanisława Henryka brzmiało to: kto wygrywa wybory, ten bierze wszystkie stanowiska, od ministra po sprzątaczkę. Taki jest standard a i tak cieszcie się, że czasem stróża się nie wymieni, bo w USA panie, w USA to czyszczą wszystkich, na wszystkich stanowiskach. W ogóle to element kultury politycznej, by podać się do dymisji, jak przegra twoja ekipa wybory. Nie podasz się do dymisji, znaczy żeś człowiek niekulturalny.

Tak się zaś składa, że w Polsce od 1989 roku wybory wygrywali koalicjanci PSL chyba ze sześć razy (gruntownie przegrali tylko w 1997 i 2005), więc okazji do podawania się do dymisji było mało.

No ale skoro sam Donald Tusk postanowił sprawować  osobisty nadzór nad ministerstwem, które powinien był nadzorować od pięciu lat, sprawa musiała być poważna.

Nie miejmy pretensji do premiera, że nie miał  wcześniej czasu nadzorować rolnictwa, skoro nawet nie miał  możliwości zapoznać się z raportami służb dotyczącymi sytuacji w kraju, bo tak ich dużo przychodzi. W ogóle przycinanie Schetynowców, Grabarczykowców, Gowinowców, Peeselowców, dokopywanie Kaczorowi, gra z Palikotem w bambuko i z Leszkiem Millerem gra w dusery zajmuje premierowi tak dużo czasu, że o rządzeniu, czytaniu raportów lub nie daj Boże nadzorowaniu poszczególnych ministerstw mowy już być nie może.

Skoro premier nie wiedział, że prezydent Kaczyński wybierał się do Smoleńska (choć szły w tej sprawie pisma), skoro nie wiedział co dzieje się w Elewarrze (szły w tej sprawie raporty), ktoś zawistny, o małym sercu, mógłby zapytać, kto u lich rządzi tym krajem. Ale takie pytanie może postawić  wyłącznie pisowiec, więc lepiej na niego nasłać Stefana Niesiołowskiego i będzie po sprawie. Bycie odpowiedzialnym za zieloną wyspę  i zatrzymanie brunatnej fali kaczyzmu to tak pracochłonne zajęcia, że odczepcie się od generała, przepraszam, od premiera.

Dotychczas symbolem upolityczniania stanowisk państwowych była szybkość wymiany kadr. Partia, która przychodziła im głośniej krzyczała, że chce odpolitycznić państwo, tym bardziej trzeba było uważać, bo oznaczało to robienie miejsc dla swoich partyjnych kolegów. Dlatego warto zwrócić uwagę na osiągnięcia Donalda Tuska w odpolitycznianiu ministerstwa rolnictwa. W ciągu pierwszego dnia urzędowania, w piątek, wyrzucił dwóch wiceministrów i dyrektora generalnego ministerstwa.

Jeśli dobrze pamiętam dyrektorzy generalni mają  być apolityczni, należeć do służby cywilnej, zasobu kadrowego itp., generalnie nie być czysto partyjnymi nominatami.

Ale ufajmy, że Platformie chodzi teraz wyłącznie o odpolitycznienie. Wszak wiceministrowie i dyrektor departamentu z pewnością byli polityczni. Kandydaci zgłoszeni przez PO byliby apolityczni, bo z definicji staliby się obywatelscy, tak samo jak obywatelska jest sama Platforma.

Przecież proces ustawiania kilkunastu tysięcy swoich ludzi w spółkach państwowych, wojewódzkich, powiatowych czy miejskich był procesem głębokiego odpolitycznienia państwa. I jego uobywatelnienia. Tak samo jako obywatelska stała się telewizja publiczna, poprzez uczynienie jej szefem dyrektora departamentu w ministerstwie kultury a wiceszefem – wiceministra rolnictwa. Opinia publiczna długo cieszyła się z tego, że TVP przestała być polityczna, patrz pisowska, i jakoś nie potrafiła dostrzec, że tej odpolitycznionej, obywatelskiej nikt oglądać jakoś nie chce, wpływy z abonamentu spadają, sytuacja finansowa z dnia na dzień staje się coraz gorsza. Media, podobnie jak państwo, stają się tak obywatelskie.

Ale dość żartów. Przypomnijmy lepiej fakty. Wszak Platforma obiecywała rok i dwa lata temu (podczas wyborów samorządowych i parlamentarnych), że nie jest partią od polityki, lecz od ciężkiej pracy. Że zamiast robić politykę, odpolityczni kolejne dziedziny życia. Zamiast robić polityki miała budować mosty, szkoły, autostrady itp. Jaki jest efekt odpolityczniania szkół? Tysiące placówek się w Polsce zamyka. Jak wygląda odpolitycznianie autostrad? Równie dobrze, choć udało się uczynić przejezdną autostradę z Łodzi do Warszawy, w zgodnej opinii fachowców w najbliższych miesiącach żaden odcinek nie będzie na czas. A więc z planów nawet na Euro 2012 nie będzie nic prócz A2 z Poznania do Warszawy. A reszta? Kompletnie upolityczniona.

Nie róbmy więc polityki, odpolityczniajmy państwo. Odpolityczniajmy zgromadzenia publiczne, odpolityczniajmy dostęp do informacji publicznej, odpolityczniajmy podatki (podnośmy je), odpolityczniajmy ulgi na dzieci, na rozwój Internetu. Odpolityczniajmy dostęp do leków refundowanych. Odpolityczniajmy szkoły. Odpolityczniajmy wreszcie prasę – jak to chcieli zrobić senatorowie PO, niech gazety redagują rzecznicy prasowi polityków, nie jacyś tam niesterowalni dziennikarze.

Kraj będzie tak obywatelski, że nam wszystkim w pięty pójdzie.

O tym że ilość nie przechodzi w jakość mogliśmy się przekonać właśnie w tym tygodniu. Jesteśmy bowiem świadkami bodaj najkrótszego urzędowania ministra rolnictwa w historii. Krótkiego, ale już na samym początku wiele wskazuje na to, że owocnego jak mało które wcześniej.

Premier Donald Tusk postanowił sprawować  osobisty nadzór nad ministerstwem rolnictwa po odwołaniu Marka Sawickiego (prezydent wręczył mu dymisję we czwartek). Bronisław Komorowski powoła Kelembę Stanisława albo Henryka (skoro premier nie wie, to skąd ja miałbym wiedzieć, w wikipedii sprawdzać  nie będę) w przyszłym tygodniu. A więc osobisty nadzór nad ministerstwem rolnictwa i noszenie teki szefa tego resortu trwać będzie pewnie z tydzień.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę