Zaczęło się od tego, że zaraz po pierwszej turze wyborów prezydenckich obwieścił, iż po 1 czerwca nastąpi rekonstrukcja rządu. W chwili, gdy Rafałowi Trzaskowskiemu niezbędne były do sukcesu głosy wyborców Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat, premier oznajmił, że zaraz po drugiej turze partie, których są reprezentantami, stracą na znaczeniu w koalicyjnym gabinecie. Zaiste, dziwne to wsparcie kandydata KO w elekcji prezydenckiej.
Po co Donald Tusk prosił o wotum zaufania?
Także krytycznie należy ocenić wejście Tuska na ostatniej prostej do kampanii Trzaskowskiego. Sam udział może nie był błędem (wszak nikt tak jak on nie potrafi mobilizować twardego elektoratu PO), ale już styl pozostawiał wiele do życzenia. Do historii przejdzie jego nieudany zupełnie występ w Polsacie, w czasie którego atakował Nawrockiego, powołując się na „świadectwo” pewnego patostreamera, uczestnika freak-fightów i wulgarnego osiłka (w dodatku nazywając go „aktorem”). W języku młodzieżowym był to szczyt cringe’u.
Czytaj więcej
- Spodziewam się głębokich zmian w rządzie i próby wykorzystania tych kolejnych dwóch lat na jaki...
Już po przegranych przez swego zastępcę wyborach premier ogłosił, że zwróci się do Sejmu o udzielenie jego rządowi wotum zaufania. Celem miało być uspokojenie nastrojów wewnątrz koalicji oraz pokazanie swojej siły. Efekt był odwrotny – nastąpiła fala publicznych pretensji między politykami władzy, a sam Tusk wyszedł na kogoś, kto nie potrafi nie tylko pokonać nominata Jarosława Kaczyńskiego, ale nawet nie jest w stanie uciszyć Joanny Muchy, która nie pozostawiła na politykach (a zwłaszcza sztabowcach) PO suchej nitki.
Przemówienie Donalda Tuska powstało w gabinetach PiS?
Nadszedł wreszcie dzień głosowania owego wotum i wygłoszenia przez premiera exposé. Brzmiało ono tak, jakby napisał je ktoś z gabinetu politycznego Mateusza Morawieckiego albo z kancelarii Andrzeja Dudy. Tusk bowiem chwalił się w nim programem „800+”, uszczelnieniem zapory na granicy z Białorusią, zatrzymaniem napływu ukraińskiego zboża do Polski, zastopowaniem migracji z Azji i z Afryki, budową CPK oraz zwiększeniem nakładów na armię. Piękne, sprawnie wygłoszone i dobrze udokumentowane pisowskie przemówienie. Powstaje jednak zasadnicze pytanie – po co ten program wymyślony kiedyś na Nowogrodzkiej ma realizować akurat ten rząd? Czy nie lepiej, by już za dwa lata mógł on być wdrażany w życie przez jego autorów?