Łukasz Adamski: Polacy nie chcą fejk prawicy, skoro mogą mieć oryginał

Sukcesy Adriana Zandberga i Grzegorza Brauna są kluczem do zrozumienia porażki wyborczej Rafała Trzaskowskiego.

Publikacja: 04.06.2025 05:07

Grzegorz Braun na Marszu Niepodległości 2024

Grzegorz Braun na Marszu Niepodległości 2024

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Przestrzelają. Nawet w facebookowej pogardzie dla ludu, który znów wybrał nie tak, jak oni chcieli, przestrzelają. Mam na myśli zamkniętych w bańkach komentatorów spod znaku Silni Razem, których pojęcie o polskiej polityce zatrzymało się na roku 2012.

Czytaj więcej

Daria Chibner: Donald Tusk i Rafał Trzaskowski nie rozumieją Polaków

„Niewykształcona Polska wybrała. Wstyd. To pokolenie musi wymrzeć” – czytam komentarz w mediach społecznościowych. Problem w tym, że tym razem na prawicę zagłosowali nie tylko starsi, ale też ludzie młodzi. W pierwszej turze poparcie młodego pokolenia najmocniej odczuli Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Karol Nawrocki w dogrywce przejął elektorat tego pierwszego, co dało mu ostatecznie zwycięstwo. To sprawia, iż nie mam przekonania o tym, że Nawrocki będzie „długopisem” Jarosława Kaczyńskiego, i myślę, że będzie budował się jako twarz altprawicowej rewolucji made in Poland. Nie przez przypadek Fox News właśnie zasugerowało, że Nawrocki zwyciężył z poparciem Donalda Trumpa, co ma świadczyć o tym, że trumpizm jest atrakcyjnym towarem eksportowym. Trumpowa rewolucja ma natomiast twarz bliższą wolnościowej Konfederacji, a nie socjalnego PiS.

Seria błędów Platformy na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej

Zdają się tego nie rozumieć nie tylko zszokowani poparciem dla Nawrockiego wyborcy Koalicji Obywatelskiej, ale też sztab Rafała Trzaskowskiego i najważniejsi politycy PO. Nie uważam, że pomysł wspólnego piwa Radosława Sikorskiego z Mentzenem był z góry skazany na niepowodzenie. Tamta akcja miała swoją logikę, ale była zorganizowana za późno i nie miała żadnego podłoża, o które akurat środowisko wyrosłe z liberalizmu gospodarczego mogło zadbać.

To jest klucz do zrozumienia porażki kandydata PO. Trzaskowski był w tej kampanii nie tylko pozbawiony energii sprzed pięciu lat, gdy stawał w szranki z prezydentem Andrzejem Dudą, ale też był kompletnie niewiarygodny w swoich woltach. Politycznie te nagłe zmiany w poglądach się tłumaczyły. Ale skoro już wystawiono kandydata z lewego skrzydła PO, w czasie gdy w zachodnim świecie widać było już wyraźny skręt w prawo, to można było je w jakimś stopniu uwiarygodnić. Od przynajmniej roku wiadomo było, że Sławomir Mentzen będzie na podium w prezydenckim wyścigu. Dlaczego więc w KO nie zdecydowano się choćby na zlepienie Trzaskowskiego z zapowiadaną przez rząd deregulacją (przywodzącą zresztą na myśl krótką karierę polityczną Elona Muska)? Dlaczego w ostatnim tygodniu twarzą kampanii w mediach stał się niepopularny Donald Tusk, który cytował kogoś takiego jak Jacek Murański, czyli żenująco memiczna postać, kompletnie niewiarygodna nawet w środowisku Fame MMA (notabene, to chyba głównie elektorat Konfederacji)? Można wymienić jeszcze kilka takich zdumiewających wpadek sztabu Trzaskowskiego i KO.

Wszystkie one pokazały, że ekipa PO jest zupełnie oderwana od realiów „ulicy”, a także gubi się we własnym cynizmie. Może nawet wierzy we własną propagandę? To już problem głębszy. Takie działanie przecież zgubiło PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych.

Czytaj więcej

Donald Trump skomentował wynik wyborów w Polsce. Pisze o szoku w Europie

Czego Trzaskowski mógł się nauczyć od Brauna i Zandberga?

Social media opierają się na kreacji, ale paradoksalnie liczy się w nich też autentyczność i naturalność. Grzegorz Braun nie zdobył takiego dużego poparcia przez swoje szokujące poglądy, ale przez pomysłowe ogranie happeningów (podpisywanie gaśnic etc.), tembr głosu i niezłomne bronienie własnych przekonań. Tak niezłomne, że przecież został usunięty z Konfederacji. Będący na drugiej ideologicznej półkuli Adrian Zandberg wygrał na tym samym. Bronił konsekwentnie własnego zdania, płacąc za to polityczną cenę (opozycyjność wobec będącej w rządzie Nowej Lewicy) i dbał o wyrazisty wizerunek w social mediach. Co w tym czasie robił Rafał Trzaskowski? Uciekał przed flagą LGBT, mówił o obronie granic Rzeczypospolitej, co musiało przyprawiać Agnieszkę Holland o palpitacje serca. Na dodatek grał na nucie sceptycyzmu wobec obecności Ukrainy w NATO i UE. Jak mogło to zostać odebrane u polityka reprezentującego najbardziej progresywne skrzydło w PO? Wyborcy lewicy widzieli do tego brak sprawczości w rządzie, który nawet nie próbował składać projektów ustaw w sprawie aborcji czy związków partnerskich, tłumacząc to wiszącym wetem prezydenta Andrzeja Dudy. Potem ta sama ekipa udawała, że bliskie jej są wartości konserwatywne, co tylko przypieczętowało wściekłość progresywnych środowisk.

Dramatem Donalda Tuska jest to, że ponad 50 proc. Polaków w pierwszej turze poparło kandydatów szeroko pojętej prawicy (wliczam w to Krzysztofa Stanowskiego kreującego się na kogoś w stylu amerykańskiego podcastera Joe Rogana). Rację ma Magdalena Biejat, że wchodzenie w buty prawicy przez PO jest błędem, ale nie ma racji, że trwanie przy lewicowej agendzie może przynieść im sukces. Tusk wie, że jest w pułapce, bo przegra następne wybory, jeżeli zrobi skręt w lewo, ale przegra je również, jeżeli będzie udawał centroprawicę. Polacy pokazali w niedzielę, że nie chcą fejk prawicy, skoro mają spójny i wiarygodny oryginał.

Przestrzelają. Nawet w facebookowej pogardzie dla ludu, który znów wybrał nie tak, jak oni chcieli, przestrzelają. Mam na myśli zamkniętych w bańkach komentatorów spod znaku Silni Razem, których pojęcie o polskiej polityce zatrzymało się na roku 2012.

„Niewykształcona Polska wybrała. Wstyd. To pokolenie musi wymrzeć” – czytam komentarz w mediach społecznościowych. Problem w tym, że tym razem na prawicę zagłosowali nie tylko starsi, ale też ludzie młodzi. W pierwszej turze poparcie młodego pokolenia najmocniej odczuli Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Karol Nawrocki w dogrywce przejął elektorat tego pierwszego, co dało mu ostatecznie zwycięstwo. To sprawia, iż nie mam przekonania o tym, że Nawrocki będzie „długopisem” Jarosława Kaczyńskiego, i myślę, że będzie budował się jako twarz altprawicowej rewolucji made in Poland. Nie przez przypadek Fox News właśnie zasugerowało, że Nawrocki zwyciężył z poparciem Donalda Trumpa, co ma świadczyć o tym, że trumpizm jest atrakcyjnym towarem eksportowym. Trumpowa rewolucja ma natomiast twarz bliższą wolnościowej Konfederacji, a nie socjalnego PiS.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Rafał Trzaskowski zapracował sobie na brak zaufania wyborców
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Zandberg jak Maryla Rodowicz polityki. Czy dojrzeje jak Mentzen?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Młodość zdmuchnie duopol już za dwa lata
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Mentzen nie daje PiS nowej nadziei
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Bo to zły kandydat był