Jerzy Surdykowski: Aferą wizową PiS przekroczył ostatnią granicę bezczelności

Wpuszczając bliżej nieokreśloną liczbę ludzi bez ich sprawdzenia, napluto w twarz pogranicznikom strzegącym płotu na wschodniej granicy, oszukano wyborców PiS, którzy uwierzyli w hasło Jarosława Kaczyńskiego o „bezpiecznej Polsce”, wystawiono do wiatru sojuszników z NATO.

Publikacja: 25.09.2023 15:53

Siedziba MSZ

Siedziba MSZ

Foto: Adobe Stock

Konsulat państwa atrakcyjnego dla potencjalnych przybyszów to miejsce narażone na korupcję.

Próby korupcji w konsulacie w Nowym Jorku w latach 90-tych

Kiedy w latach 90. byłem konsulem generalnym w Nowym Jorku, tylko w najśmielszych marzeniach widzieliśmy Polskę w Unii Europejskiej i w startującej wtedy strefie Schengen. Jednakże nawet paszport kraju dopiero otrząsającego się z komunizmu mógł przynieść wymierne korzyści. Odwiedzili mnie przedstawiciele sporego taboru Romów z propozycją nie do odrzucenia, bo popartą kopertą z niewiadomą jeszcze, lecz na pewno obiecującą kwotą. Skoro Polska przywraca obywatelstwo mieszkańcom wypchniętym z kraju przez komunizm, to niech przywróci i nam! – zaproponowali. Ponieważ kiepsko mówili po polsku i nie przedstawili jakiegokolwiek dokumentu potwierdzającego, że byli kiedyś naszymi obywatelami, musiałem stanowczo ich wyprosić razem z korupcyjną propozycją.

Wpuszczając bliżej nieokreśloną liczbę ludzi bez ich sprawdzenia, napluto w twarz pogranicznikom strzegącym płotu na wschodniej granicy

Nieco później – dla ułatwienia powrotu emigrantom, którzy założyli na obczyźnie swoje firmy – umożliwiono przywóz bez cła całej flotylli aut, które posiadał na przykład Polonus prowadzący firmę taksówkarską. Od razu co więksi spryciarze ruszyli rejestrować firmy, czego w USA dokonuje się bez zbytniej biurokracji, i ustawiali się w konsulacie po zaświadczenie celne. Ponieważ wymagałem nie tylko rejestracji, ale też jakiegoś dowodu, że firma rzeczywiście podjęła działalność, spryciarze przenieśli się do innych konsulatów i działalnością jednego z nich zainteresowała się nawet prokuratura.

Afera wizowa to było naplucie w twarz wyborcom PiS

W Bangkoku, gdzie byłem ambasadorem w latach 1999–2003, problem wiz stał się palący, bo bliskie było wejście Polski do Unii, a więc i strefy Schengen. Nikt jednak nie roił o jakichś „firmach zewnętrznych”, które miałyby wyręczać konsula w sprawach wizowych. Obowiązywała żelazna zasada, że nie wydaje się wizy komukolwiek z krajów infiltrowanych przez terroryzm bez zapytania Warszawy; przecież ani konsul, ani nawet minister nie wiedzą, czy petent nie jest powiązany z Al-Kaidą, mogą to wiedzieć tylko „służby”.

Czytaj więcej

Afera wizowa skończy się na Edgarze K.? Nowe informacje w sprawie

Jak to wszystko zrujnowano, pokazuje dzisiejsza afera wizowa. Wpuszczając bliżej nieokreśloną liczbę ludzi bez ich sprawdzenia, napluto w twarz pogranicznikom strzegącym płotu na wschodniej granicy, oszukano wyborców PiS, którzy uwierzyli w hasło Kaczyńskiego o „bezpiecznej Polsce”, wystawiono do wiatru sojuszników z NATO. PiS przekroczył już swą bezczelnością wiele granic, wierzę, że ta będzie ostatnia i decydująca dla wyborcy.

Konsulat państwa atrakcyjnego dla potencjalnych przybyszów to miejsce narażone na korupcję.

Próby korupcji w konsulacie w Nowym Jorku w latach 90-tych

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: PiS znowu wygra? Od Donalda Tuska i sił proeuropejskich należy wymagać więcej
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nowy wielkomiejski fetysz. Jak „Chłopki” stały się modnym gadżetem
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Czarnecki: Z list KO i PiS bije bolesna prawda o Parlamencie Europejskim
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Bombowe groźby Joe Bidena. Dlaczego USA zmieniają podejście do Izraela?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Kto nie z nami, ten z Putinem? Radosław Sikorski sięga po populizm i demagogię