Edgar K. najpierw załatwiał wizy dla cudzoziemców ściągniętych do firmy ojca, później rozszerzył „działalność” i za pieniądze miał przyspieszać wydanie także wiz dla innych osób – „Rzeczpospolita” dotarła do nieznanych dotąd informacji w tzw. aferze wizowej, która nabrała rozgłosu po zdymisjonowaniu wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka.
Chodzi o załatwienie za łapówki wiz dla 268 obcokrajowców, m.in. z Indii, ZEA i Filipin, za co zarzuty płatnej protekcji ma siedem osób. Głównym podejrzanym jest Edgar K. (pochodzący z Kielc nieformalny współpracownik Wawrzyka). Pozostali to ci, którzy mieli mu za to płacić.
Kulisy afery wizowej. Ojciec Edgara K. szukał pracowników
Początki, jak się okazuje, były prozaiczne. Ojciec Edgara K., prowadzący prywatny biznes w branży rolnej, potrzebował ludzi do pracy. Edgar K. miał więc poprosić wiceministra o pomoc w przyspieszeniu wiz dla cudzoziemskich pracowników. Kiedy to się udało, K. miał rozkręcić interes, już za pieniądze.
Czytaj więcej
Zgromadzone dowody i pójście podejrzanego na współpracę – poznaliśmy argumenty sądu, który wypuścił Edgara K. z aresztu.
– Stworzył mechanizm, który sprowadzał się do tego, że docierali do niego kolejni chętni – przedsiębiorcy, którzy chcieli u siebie zatrudnić pracowników z zagranicy, np. do lokali usługowych – wskazują nasze źródła zbliżone do śledztwa.