Jędrzej Bielecki: Polska nie będzie liderem regionu

Wyszehrad i Trójmorze miały zwielokrotnić wpływy naszego kraju. PiS-owski sen o potędze kończy się brutalnym przebudzeniem.

Publikacja: 01.09.2023 03:00

Ostateczny cios Wyszehradowi zadała rosyjska inwazja na Ukrainę. Viktor Orbán (na zdjęciu) okazał si

Ostateczny cios Wyszehradowi zadała rosyjska inwazja na Ukrainę. Viktor Orbán (na zdjęciu) okazał się wtedy najbliższym sojusznikiem Władimira Putina w UE. To zmusiło Polskę do zerwania bliskiej współpracy z Budapesztem.

Foto: EPA/Vivien Cher Benko / Hungarian PM's Press Office / HANDOUT

Petr Pavel był do tej pory sceptyczny wobec współpracy wyszehradzkiej. W tym tygodniu na spotkaniu z czeskimi ambasadorami prezydent kraju, który sprawuje przez rok przewodnictwo w grupie V4 zapowiedział jednak, że zwoła w listopadzie szczyt przywódców Polski, Czech, Węgier i Słowacji na Zamku Praskim. Ale zastrzegł, że chodzi mu o powrót do idei, która w 1991 roku przyświecała założycielom Wyszehradu: umacnianie demokracji i integracji europejskiej.

Permanentny spór PiS z Brukselą o rządy prawa

Z taką wizją kończącemu urzędowanie polskiemu rządowi nie jest po drodze. PiS nie tylko od lat prowadzi permanentny spór z Brukselą o rządy prawa, ale miał nadzieję, że Grupa Wyszehradzka będzie fundamentalnym elementem budowy sieci sojuszy regionalnych wokół Polski. Miało to przekształcić nasz kraj w niemal równego gracza, co Niemcy.

Szybko okazało się jednak, że Czesi nie chcą na to iść. Rzecz bezprecedensowa między krajami Unii, w lutym 2021 roku czeskie władze pozwały Warszawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Formalnie chodziło o zatrucie środowiska, jakie powoduje kopalnia w Turowie. Faktycznie Praga chciała jednak dać ujście swojej frustracji z powodu pogardliwego traktowania przez polskie władze południowego sąsiada. Zwycięstwo wyborcze w Pradze w ubiegłym roku demokratycznej koalicji i odsunięcie od władzy populisty Andreja Babisa dodało do tego sporu jeszcze jeden wymiar: niemiecki. Pavel nie tylko nie zamierza przyłączać się do polskiej krucjaty wymierzonej w Berlin, ale wręcz wezwał Niemców do większej aktywności w Unii. Dla Czechów Republika Federalna jest zbyt ważnym partnerem, aby poświęcić go na ołtarzu relacji z Polską.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Polska pozostanie w lidze Portugalii, nie dogoni reszty Zachodu

Ostateczny cios Wyszehradowi zadała rosyjska inwazja na Ukrainę. Viktor Orbán okazał się wtedy najbliższym sojusznikiem Putina w Unii. To zmusiło Polskę do zerwania bliskiej współpracy z Budapesztem. Po spektakularnym zwycięstwie wyborczym Fideszu w kwietniu zeszłego, zamiast jak do tej pory do polskiej stolicy, węgierski premier udał się z pierwszą wizytą do Belgradu. To był jawny znak zmieniającego się układu politycznego w Europie Środkowej.

Zwycięstwo ugrupowań Smer Roberta Fico i Hlas Petera Pellegrini mogą już za kilka tygodni uczynić ze Słowacji sojusznika Węgier w zacieśnieniu współpracy z Rosją. Bratysława mogłaby też okazać się kolejną stolicą, która łamie zasady państwa prawa. Jest tu jednak poważne ograniczenie. Słowacja jest jedynym krajem w Grupie Wyszehradzkiej, który przyjął euro. A to przesądza o konieczności utrzymania bliskiej współpracy z Brukselą i Frankfurtem. Zachowanie Grecji w czasie kryzysu finansowego dziesięć lat temu pokazało, jak niewielki jest dla państw unii walutowej margines buntu przeciw unijnej centrali.

Czytaj więcej

Rumunia pustoszeje. W zastraszającym tempie

O przyszłości Wyszehradu rozstrzygną wybory w Polsce. Jeśli, jak coraz więcej na to wskazuje, ani PiS, ani demokratyczna opozycja nie zdołają w ich wyniku zbudować samodzielnej większości, polityka zagraniczna Polski zacznie dryf. I dryfować będzie też Grupa Wyszehradzka. Całkowita zmiana władzy w Warszawie może natomiast doprowadzić do polsko-czeskiego zbliżenia, ale wigoru przede wszystkim z powodu sytuacji na Węgrzech V4 nie doda.

Inicjatywa Trójmorza. Cele nie zostały osiągnięte

W nie lepszej kondycji jest Trójmorze. Tu także spodziewany jest szczyt: 12 przywódców krajów członkowskich spotka się 6 września w Bukareszcie. Przy tej okazji ma być ogłoszona akcesja na pełnych prawach Grecji, Ukraina zaś i Mołdawia uzyskają status krajów stowarzyszonych.

Jednak cele powołanej osiem lat temu struktury nie zostały osiągnięte. Jej ambicją była rozbudowa infrastruktury transportowej w Europie Środkowej, tak, aby autostrady i linie szybkiej kolei prowadziły nie tylko ze wschodu na zachód, ale także z północy na południe. Jednak na to nie pojawiły się wystarczająco duże środki. Amerykanie oferują około 300 mln dol. (odpowiednik kosztów budowy ok. 40 km dróg szybkiego ruchu), jednak w formie zobowiązań kredytowych, które mają zachęcić fundusze prywatne (np. emerytalne z Japonii) do zaangażowania się w projekty w naszym regionie. – Do tego nie doszło. Skończyło się na gadaniu – mówi Wojciech Przybylski z instytutu Visegrad Insight.

Przełomowy moment rozwoju Trójmorza nastąpił w lipcu 2017 roku, kiedy na szczyt tej struktury do Warszawy przyjechał Donald Trump. Znany z niechęci do Unii Europejskiej i Niemiec prezydent USA chciał w ten sposób umocnić wpływy Ameryki w ważnej części naszego kontynentu kosztem Brukseli i Berlina. Zmiana władzy w Waszyngtonie w styczniu 2021 roku wszystko to jednak przekreśliła bo Joe Biden wspiera Unię i utrzymuje bliskie relacje z kanclerzem Olafem Scholzem. Z punktu widzenia Amerykanów Trójmorze pozostało atrakcyjne zasadniczo tylko jako format, który może ułatwić ekspansję energetyczną amerykańskich koncernów. Chodzi w szczególności o tranzyt przez polskie porty gazu skroplonego z USA i jego rozprowadzanie przez Europę Środkową. Surowiec jest co prawda droższy niż gaz sprowadzany rurociągami, jednak możliwość importu z Rosji jest z pewnością na wiele lat zamknięta.

Porażka Wyszehradu i Trójmorza to ogromna, zmarnowana szansa. Rzadko kiedy kraje Europy Środkowej mogłyby tak bardzo wpłynąć na politykę europejską, gdyby działały razem, jak to się dzieje teraz. Chodzi w szczególności o warunki ewentualnego pokoju w Ukrainie, akcesję tego kraju do NATO i UE oraz odbudowę z ruin wojennych. Od tego zależy, czy przez następne dziesięciolecia Polska i jej sąsiedzi będą żyli w cieniu zagrożenia ze strony imperialnej Rosji czy też odwrotnie, rządy prawa i demokracja będą stopniowo obejmowały także Europę Wschodnią.

Czytaj więcej

Szóstka wybranych do BRICS. Dlaczego te kraje?

Życie nie znosi pustki. Wobec braku polskiego przywództwa pojawiają się inni kandydaci do tej roli, nawet jeśli mniejsi. Chodzi w szczególności o Austrię. Z jej inicjatywy skrzydła rozwija Trójkąt Sławkowski, do którego poza Wiedniem należy Praga i Bratysława. Szef austriackiej dyplomacji Alexander Schallenberg w 2020 roku powołał też szerszą strukturę Central 5. W jej skład wchodzą poza Austrią, Czechami i Słowacją także Węgry i Słowenia. To duży krok ku odtworzeniu bliskiej współpracy państw dawnej monarchii Habsburgów. Ale bez Polski.

Petr Pavel był do tej pory sceptyczny wobec współpracy wyszehradzkiej. W tym tygodniu na spotkaniu z czeskimi ambasadorami prezydent kraju, który sprawuje przez rok przewodnictwo w grupie V4 zapowiedział jednak, że zwoła w listopadzie szczyt przywódców Polski, Czech, Węgier i Słowacji na Zamku Praskim. Ale zastrzegł, że chodzi mu o powrót do idei, która w 1991 roku przyświecała założycielom Wyszehradu: umacnianie demokracji i integracji europejskiej.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Sondaże wyborcze. PiS utrzymuje przewagę, Tusk mobilizuje wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Co wpycha nas na głęboką europejską prowincję?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: XI Jinping w Europie. Nasz kontynent staje się poligonem zewnętrznych potęg