Artur Bartkiewicz: Jak Donald Tusk wciąga Polskę 2050 pod próg

Po marszu 4 czerwca Polska 2050 znalazła się na drodze do pójścia w ślady Nowoczesnej – jeśli Szymon Hołownia nie ma w rękawie jakiegoś asa, to jego ugrupowanie zmierza do tego, by stać się częścią Platformy Obywatelskiej.

Publikacja: 08.06.2023 11:07

Donald Tusk chce być niekwestionowanym liderem opozycji w Polsce

Donald Tusk chce być niekwestionowanym liderem opozycji w Polsce

Foto: PAP, Leszek Szymański

Kiedy w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Koalicja Europejska zorganizowała w Warszawie Marsz Polska w Europie, na scenie na placu Konstytucji pojawili się, obok Grzegorza Schetyny, ówczesnego lidera PO, również Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Katarzyna Lubnauer, wówczas liderka Nowoczesnej. Był także Donald Tusk, ówczesny przewodniczący Rady Europejskiej. Gdy w 2023 roku czoło marszu 4 czerwca doszło na plac Zamkowy, na scenie pojawił się tylko Donald Tusk, choć przecież w marszu szła i Nowa Lewica, i PSL, i Polska 2050.

Dlaczego 4 czerwca na scenie przemawiał tylko Donald Tusk

Dlaczego tak się stało? Donald Tusk wiele razy, przy różnych okazjach, mówił, że w polityce władzę trzeba sobie wziąć, bo nikt jej nikomu nie podaruje na złotej tacy. Politycy namaszczani na liderów, z racji samego namaszczenia liderami nie zostają. Lider wykuwa się w politycznym boju, który jest grą o sumie zerowej – albo ja będę liderem, albo ktoś inny. Tertium non datur.

Czytaj więcej

Sondaż: Większość Polaków uważa, że marsz 4 czerwca pomoże wygrać opozycji

4 czerwca Donald Tusk postanowił zademonstrować zarówno przywódcom innych partii opozycyjnych, jak i – przede wszystkim – ich wyborcom, że na opozycji lider jest tylko jeden i jest nim właśnie on. To nie przypadek, że 4 czerwca na placu Zamkowym nie towarzyszył mu nawet Rafał Trzaskowski, z którym Tusk często pojawia się na spotkaniach z wyborcami. To miał być show przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Tusk pokazał, że może być niepopularny, może nieść na plecach ciężki bagaż ośmiu lat rządów PO-PSL, ale na koniec to on wyciąga na ulice Warszawy kilkaset tysięcy osób, a przywódcy innych partii opozycyjnych karnie idą za nim jak wasale za feudalnym władcą. Tusk, wzywając do marszu, mówił, że będzie to marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami", ale w istocie był to również marsz „za PO i Donaldem Tuskiem”. Coś w rodzaju plebiscytu – jeśli 4 czerwca ktoś wyszedł na ulice Warszawy, to musiał uznać, że na czele opozycji stoi Donald Tusk.

Czytaj więcej

Najnowszy sondaż: KO dogania PiS, o większości zdecyduje Konfederacja

Co więcej – przewodniczący PO idzie za ciosem. Już zapowiedział marsz 16 czerwca w Poznaniu, a więc, podobnie jak w Warszawie, na „swoim” terenie (Wielkopolska to jeden z bastionów PO). I tam znów zapewne wystąpi w roli jedynego lidera, utrwalając przekaz z 4 czerwca.

Co marsz 4 czerwca oznacza dla Lewicy

Rozwój wypadków jest niekomfortowy również dla Nowej Lewicy, ale formacja Włodzimierza Czarzastego jest w stanie wyjść z całej sytuacji obronną ręką – pewnie trochę poobijana, ale jednak autonomiczna, bo zagospodarowuje część elektoratu, dla którego PO to jednak obrzydliwi gospodarczy liberałowie, z którymi łączy ich tylko niechęć do PiS. Owszem, koalicję z PO ci wyborcy przełkną, ale głosu na Platformę nie oddadzą.

Ale dla Polski 2050 (i PSL – skoro obie te formacje startują z jednej listy) jest to zagrożenie o charakterze egzystencjalnym. Bo wyborcy Polski 2050 to – de facto – w większości byli lub potencjalni wyborcy PO, którzy albo się partią Donalda Tuska rozczarowali, albo, gdy mówimy o młodych wyborcach, uznali ją za zbyt „boomerską” i szukali na polskiej scenie politycznej czegoś nowego.

Wyborcy Polski 2050 to – de facto – w większości byli lub potencjalni wyborcy PO

Jednak w sytuacji, gdy Donald Tusk zdołał skupić ich wszystkich pod jednym sztandarem, wielu może uznać, że choć PO nie jest wyborem doskonałym, to jednak są na tyle blisko tej formacji, jeśli chodzi o poglądy na otaczającą rzeczywistość, że mogą na nią zagłosować, nawet jeśli nie będą się cieszyć. A kiedy sondaże zaczną pokazywać (już trochę to pokazują), że część tego elektoratu odpłynęła do PO, wówczas ci, którzy pozostają jeszcze przy Trzeciej Drodze, zaczną kalkulować, czy nie lepiej być jednak w obozie zwycięzców.

Czy wyborcy Hołowni przejdą do Konfederacji

Polskę 2050 może więc spotkać los Nowoczesnej – bardzo podobnej formacji, również powstałej z rozczarowania Platformą Obywatelską. Nowoczesna też miała swój moment chwały, Ryszard Petru w pewnym momencie ogłosił się nawet liderem opozycji. Skończyło się jednak tym, że zagrożona zniknięciem z mapy politycznej Nowoczesna złożyła hołd lenny PO i dziś w praktyce zlała się z nią w jeden organizm.

Dziś Donald Tusk chce powtórzyć ten scenariusz. Politycznie podejmuje pewne ryzyko, ponieważ część elektoratu Polski 2050 i PSL może uciec do Konfederacji. Tusk gra jednak na polaryzację, podobnie jak Jarosław Kaczyński, licząc na to, że na koniec dnia to on będzie miał o 1-2 proc. więcej głosów niż PiS i to jemu prezydent Andrzej Duda powierzy misję tworzenia rządu. I wtedy on pierwszy będzie kusił posłów potrzebnych mu do sklecenia większości.

Kiedy w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Koalicja Europejska zorganizowała w Warszawie Marsz Polska w Europie, na scenie na placu Konstytucji pojawili się, obok Grzegorza Schetyny, ówczesnego lidera PO, również Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Katarzyna Lubnauer, wówczas liderka Nowoczesnej. Był także Donald Tusk, ówczesny przewodniczący Rady Europejskiej. Gdy w 2023 roku czoło marszu 4 czerwca doszło na plac Zamkowy, na scenie pojawił się tylko Donald Tusk, choć przecież w marszu szła i Nowa Lewica, i PSL, i Polska 2050.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa