Łatwo jest powiedzieć, że Jarosław Kaczyński ma fobię na punkcie TVN, że oszalał i stara się zemścić na wszystkim, co mu stoi na drodze. A najbardziej na drodze stoi mu TVN, ostoja cnót wszelakich, wzorzec wolności słowa i nieskrępowanej debaty.
    Ale zazwyczaj to, co łatwo powiedzieć, niewiele pomaga, by coś zrozumieć. Przykra prawda na temat głównych telewizji polega na tym, że specjalizują się w pewnych grupach widzów i dostarczają im takiego towaru, jakiego ci widzowie sobie życzą. Techniczna definicja widzów w telewizjach komercyjnych brzmi następująco: „Widzowie to towar, który sprzedajemy reklamodawcom”.