Zmowa przeciwko karpiom

Każda próba zakazania okrutnego traktowania zwierząt torpedowana jest przez pospolite ruszenie zootechników i część przemysłowych weterynarzy – pisze zoolog.

Aktualizacja: 19.12.2018 23:49 Publikacja: 19.12.2018 18:49

Zmowa przeciwko karpiom

Foto: Fotorzepa/ Daniel Szysz

Artykuł 6 ustęp 2 obowiązującej ustawy o ochronie zwierząt zabrania „zadawania albo świadomego dopuszczania do zadawania bólu lub cierpień" i w otwartym katalogu przykładów znęcania się wymienia „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie". Ustawa oczywiście zabrania zadawanie cierpienia nie tylko przed sprzedażą, co jasno podkreśla orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2016 r.: „(...)zasadą winno być transportowanie, przetrzymywanie i przenoszenie ryb w środowisku wodnym, a więc takim, które zapewnia im właściwe warunki bytowania, czyli możliwość egzystencji, zgodnie z ich potrzebami gatunkowymi". I dalej: „w każdych okolicznościach, w tym przetrzymywania żywych ryb przed ich sprzedażą, jak i ich pakowania w razie sprzedaży, konieczne jest uwzględnienie ich dobrostanu i niedopuszczanie do niepotrzebnych ich cierpień".

Przemysł karpiowy

Ale prawem nie przejmuje się główny lekarz weterynarii, który jako centralny organ administracji rządowej corocznie, i dotąd bezkarnie, wydaje wytyczne legitymizujące sprzedaż karpi bez wody – wytyczne te są jawnie sprzeczne z prawem, ale sprzedawcy nie chcą o tym wiedzieć i najwyraźniej nie muszą, bo organy ścigania i sądy zwykle uznają wytyczne za wystarczające usprawiedliwienie.

Pretekstem do wydania wytycznych dopuszczających pakowanie ryb bez wody do toreb z plastikową wkładką izolacyjną były pseudonaukowe badania wykonane w 2010 r. w Zakładzie Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej PAN w Gołyszu, z inspiracji komercyjnego Towarzystwa Promocji Ryb utrzymującego się z przemysłu karpiowego. Badania te oparte były na założeniu, że oddychanie skórne karpi może zastąpić ich oddychanie skrzelowe, chociaż od dawna było wiadomo, że tak nie jest, i to nawet z prac cytowanych przez samych autorów, którzy skwapliwie pomijali niewygodne treści.

Badania te oczywiście nie wykazały żadnego istotnego złagodzenia cierpienia karpi przez plastikowe rusztowanie oddzielające ciało ryby od torby, co w 2011 r. przyznał sam autor tych badań. Ale nie przeszkadza to kolejnym głównym lekarzom weterynarii współdziałać z przemysłem karpiowym w masowym łamaniu prawa i znęcaniu się nad zwierzętami, zamiast je ograniczać zgodnie z obowiązkiem organu nadzorującego przestrzeganie ustawy o ochronie zwierząt.

Zabić nie tak łatwo

Trzymanie karpi bez wody powyżej 10 minut powoduje ich duszenie się i jako jeden z najsilniejszych bodźców wywołujących stres powoduje 50-krotne zwiększenie spoczynkowego poziomu kortyzolu, czyli hormonu stresu. Choćby dlatego sprzedaż żywych ryb nie tylko sama powoduje ból i cierpienie, ale stanowi ustawowo zabronione dopuszczanie do dalszego zadawania cierpienia.

Chętna do tego jest mniejszość zatwardziałych prostaków (9 proc. Polaków wg CBOS), którzy do tej pory chcą dostawać żywe ryby bez wody i najwyraźniej znajdują odziedziczoną po naszych dzikich przodkach przyjemność zatłukiwania umęczonych zwierząt w wigilię urodzin Zbawiciela. Bowiem karpia nie jest łatwo mechanicznie zabić, a nawet porządnie ogłuszyć. W odróżnieniu od ptaków i ssaków ryby mają jamę czaszkową dużo większą od mózgu, więc nawet celne uderzenie w sklepienie czaszki nie zawsze uszkodzi mózg. Wiedzą o tym dobrze zootechnicy, którzy we współpracy z Towarzystwem Promocji Ryb stworzyli pseudonaukową zasłonę dymną dla sprzedaży żywych karpi.

Reputacja naszej nauki

Karpie są jedną z niezliczonych ofiar zmowy przemysłu ze społecznością naukową, zwłaszcza zootechników, w dręczeniu zwierząt.

Każda próba wprowadzenia zakazu najokrutniejszych form eksploatacji zwierząt, takich jak ubój rytualny, produkcja naturalnych futer czy przeciążanie koni pociągowych na górskich stromiznach, torpedowana jest przez pospolite ruszenie zootechników i część przemysłowych weterynarzy, którzy za promowanie tych procederów otrzymują publiczne, czyli nasze, pieniądze. I to duże, bo uczelnie rolnicze (obecnie nazywane uniwersytetami) nieźle płacą.

A przecież nie musi tak być, bo są kraje (np. Holandia, Wielka Brytania, Nowa Zelandia), w których zootechnicy (nazywani „animal scientists") dostarczają na łamach wysoko punktowanych periodyków rzetelnych danych obnażających okrucieństwa praktyk w przemyśle mięsnym, futerkowym i rybactwie. Dlatego apeluję do ministra nauki i szkolnictwa wyższego i władz Polskiej Akademii Nauk o krytyczne spojrzenie na wkład tej części społeczności akademickiej do polskiej nauki – nie tylko ten parametryczny, ale również wizerunkowy, bo chyba wszyscy się zgadzamy, że warto dbać o reputację nauki w każdym społeczeństwie.

Prof. dr hab. Andrzej Elżanowski jest zoologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Etycznego

Artykuł 6 ustęp 2 obowiązującej ustawy o ochronie zwierząt zabrania „zadawania albo świadomego dopuszczania do zadawania bólu lub cierpień" i w otwartym katalogu przykładów znęcania się wymienia „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie". Ustawa oczywiście zabrania zadawanie cierpienia nie tylko przed sprzedażą, co jasno podkreśla orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2016 r.: „(...)zasadą winno być transportowanie, przetrzymywanie i przenoszenie ryb w środowisku wodnym, a więc takim, które zapewnia im właściwe warunki bytowania, czyli możliwość egzystencji, zgodnie z ich potrzebami gatunkowymi". I dalej: „w każdych okolicznościach, w tym przetrzymywania żywych ryb przed ich sprzedażą, jak i ich pakowania w razie sprzedaży, konieczne jest uwzględnienie ich dobrostanu i niedopuszczanie do niepotrzebnych ich cierpień".

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska