Powołany w maju na stanowisko pełnomocnika premiera ds. walki z wykluczeniem społecznym Bartosz Arłukowicz ogłosił swój plan działania. Ma wspierać przede wszystkim ludzi starszych, niepełnosprawnych i dzieci. Tych pierwszych przez organizowanie czwartków seniora, dzięki czemu raz w miesiącu mieliby za złotówkę dostęp do instytucji kultury.
Dla niepełnosprawnych powstanie portal aktywizacyjny z praktycznymi wskazówkami, jak i gdzie mogą korzystać z wybranych usług. Minister chce również wspierać wolontariat niepełnosprawnych. Z kolei dla młodzieży opuszczającej placówki opiekuńczo-wychowawcze mają powstać programy staży i praktyk oraz programy stypendialne. Minister zapowiada też projekt ustawy, która umożliwi zatrudnianie pielęgniarek w szkołach.
Pomysły nośne politycznie
Trudno doszukać się w tych inicjatywach spójnej wizji rozwiązywania problemów związanych z wykluczeniem społecznym. Nie jest to także w istocie żaden plan działania, bo planowanie zakłada wskazanie konkretnych celów i zadań, a potem ich realizację w określonym czasie. A tych konkretów w zapowiedziach ministra Arłukowicza zabrakło.
W gruncie rzeczy zgłoszone przez niego inicjatywy oderwane są też od problemów ludzi, których mają wspierać. Łączy je właściwie tylko jedno – coraz bardziej nośne politycznie i niestety niosące ze sobą coraz mniej autentycznej troski o dobro potrzebujących pojęcie „wykluczenie społeczne". Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy wręcz polityczną modę na wykluczonych.
Polska bieda i polskie wykluczenie mają wiele twarzy. Twarzy osób bezdomnych, uzależnionych, bezrobotnych, opuszczających zakłady karne, samotnych matek i uchodźców. Jednak to nie tylko bieda i brak kompetencji. To niemożność zabierania głosu i decydowania o swoim losie. To także dyskryminacja i brak akceptacji ze strony środowiska. To życie na marginesie. Problemy te dotykają także wskazanych przez ministra Arłukowicza osób starszych, niepełnosprawnych i dzieci.