Reklama
Rozwiń

Igor Janke: Stoczniowcy zapłacą za oportunizm rządów

Niezależnie do tego, na ile biurokratyczna Bruksela zachowała się sprawiedliwie czy niesprawiedliwie, sprawa polskich stoczni była zabagniona od wielu lat. Żaden z kolejnych polskich rządów nie umiał rozwiązać tego problemu. Dlaczego?

Publikacja: 01.10.2008 22:44

Z braku wizji i ze strachu. Od kiedy tłumy górników pojawiły się z kilofami w Warszawie, nikt nie odważył się zadrzeć na serio z wielkimi związkami zawodowymi.

Te instytucje czy te branże, w których działają silne związki zawodowe, pozostają niezmienione lub prawie niezmienione. Koleje państwowe, kopalnie i wreszcie stocznie pozostają mało efektywnymi przedsiębiorstwami. Ale nie tylko – także Telewizja Polska, w której od lat rządzi 26 związków, jest rozdętą do granic firmą, z którą nie poradził sobie żaden prezes ani żaden rząd.

Wszystkie stocznie powinny być prywatne tak jak Stocznia Gdańsk. Jej przykład pokazuje, że Bruksela liczy się z prywatnymi firmami. Ale pozostałe są w ręku państwa, bo albo obawiano się historii i symbolu, którym jest kolebka "Solidarności", albo siły protestujących związkowców. Kolejni ministrowie i premierzy odwiedzali Gdynię i Szczecin z białymi kaskami na głowach, kiwali głowami i wracali z zatroskanymi minami do łatwiejszych zadań.

Ta bomba tykała od dawna i wiadomo było, że w końcu wybuchnie. No i stało się. Jest już po sprawie. W takich sytuacjach doskonale widać, ile kosztują nas błędy popełniane przez polityków. Ile kosztuje nas ich pasywność i oportunizm.

Gdyby wszystkie stocznie były dziś prywatne, zapewne część stoczniowców straciłaby zatrudnienie. Ale pozostali mogliby się cieszyć nieźle płatną pracą. A tak – na lodzie zostali wszyscy. Nie tylko stoczniowcy, ale i tysiące pracowników firm wykonujących usługi na rzecz stoczni. I to jest oskarżenie pod adresem kolejnych szefów rządów: Millera, Belki, Kaczyńskiego, a także Tuska. Choć trzeba przyznać, że obecny gabinet od pewnego czasu starał się coś zrobić dla uratowania stoczni. Jednak również i on poniósł klęskę.

Od chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej było wiadomo, że pewnego dnia to się stać może. I w końcu stało się. Wątpię, żeby politycy wyciągnęli z tej porażki jakieś wnioski. Dobrze, aby przynajmniej wyborcy mieli świadomość, jakie są skutki oportunizmu kolejnych ministrów i premierów. I aby pamiętali o tym przy następnych wyborach.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/01/igor-janke-stoczniowcy-zaplaca-za-oportunizm-rzadow/]blog.rp.pl[/link]

Z braku wizji i ze strachu. Od kiedy tłumy górników pojawiły się z kilofami w Warszawie, nikt nie odważył się zadrzeć na serio z wielkimi związkami zawodowymi.

Te instytucje czy te branże, w których działają silne związki zawodowe, pozostają niezmienione lub prawie niezmienione. Koleje państwowe, kopalnie i wreszcie stocznie pozostają mało efektywnymi przedsiębiorstwami. Ale nie tylko – także Telewizja Polska, w której od lat rządzi 26 związków, jest rozdętą do granic firmą, z którą nie poradził sobie żaden prezes ani żaden rząd.

Opinie Ekonomiczne
Polacy oszczędzają jak nigdy dotąd. Ale dlaczego trzymają miliardy na kontach?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Czas ucieka. UE musi znaleźć sposób na rosyjskie aktywa
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Ustawa schronowa, czyli tworzenie prawa do poprawy
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy