Fryzjer Grecji nie upiększy

Pół roku po umorzeniu części greckiego długu publicznego, które nie przyniosło oczekiwanych efektów, coraz częściej mówi się o konieczności powtórzenia tego zabiegu. To symptomatyczne dla unijnej strategii walki z kryzysem fiskalnym, w której błędy się powtarza, zamiast się na nich uczyć

Publikacja: 30.10.2012 13:57

Fryzjer Grecji nie upiększy

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Pierwszą restrukturyzację długu Grecji, przez Brukselę eufemistycznie określaną jako zaangażowanie sektora prywatnego w gaszenie greckiego kryzysu (taki jest sens skrótowca PSI, rozwijającego się do „private sector involvement"), przeprowadzono w marcu. Inwestorzy zgodzili się wówczas na tzw. strzyżenie, czyli zamianę obligacji Aten na nowe, warte znacznie mniej. W efekcie dług publiczny Grecji zmniejszył się o 100 mld euro, czyli – w porównaniu do stanu z końca 2011 r. – o 28 proc.

Dziś Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że na koniec br. dług publiczny Grecji będzie o zaledwie 12 mld euro niższy, niż rok wcześniej, a w relacji do PKB zwiększy się nawet ze 165 do 171 proc. W 2013 r. ma sięgnąć już 182 proc. PKB. Zaklęcie PSI najwyraźniej nie przyniosło oczekiwanych skutków, co w kontekście recesji, jest zrozumiałe.

Trudne do zrozumienia jest natomiast to, dlaczego trojka, czyli przedstawiciele organizacji kredytujących Grecję, proponują podobno – tak donosi niemiecki tygodnik „Der Spiegel" – kolejną restrukturyzację długu Aten. Tym razem udział wziąłby w niej udział także – a nawet głównie - sektor publiczny, czyli sama trojka oraz rządy państw eurolandu.

Jak konkretnie miałoby to wyglądać, nie wiadomo, bo na przykład EBC, który ma greckie obligacje warte 40 mld euro, nie może ich po prostu umorzyć. Teoretycznie byłoby to bowiem równoważne finansowaniu greckiego rządu, a frankfurckiej instytucji tego robić nie wolno. Pomysł budzi też kontrowersje w Berlinie, bo tamtejszy rząd obiecał podatnikom, że pożyczki dla Grecji nie będą ich nic kosztowały.

Kto uważnie śledził dotychczasowe zmagania Brukseli z kryzysem fiskalnym, wie, że w Europie wszystkie obietnice i reguły mają datę ważności,

na ogół krótką. W ustach unijnych polityków stwierdzenie, że coś jest „kategorycznie wykluczone", zaczęło wręcz na rynkach oznaczać, że na pewno do tego dojdzie. Kategorycznie wykluczona była kiedyś na przykład jakakolwiek restrukturyzacja greckiego długu, bo obligacje państw strefy euro miały uchodzić za wolne od ryzyka. Dopiero na szczycie w Deauville przed dwoma laty liderzy państw eurolandu ustalili, że zasada ta już nie obowiązuje, co sprawiło, że kryzys szybko ogarnął kolejne, mniej wiarygodne państwa z tego klubu.

Według mnie, inwestorzy powinni ponosić odpowiedzialność za chybione decyzje, a więc także za powierzenie pieniędzy rządowi w Atenach. Problem jednak w tym, że wcześniej część tych inwestorów została przymuszona – regulacjami, albo perswazją EBC – do zwiększenia zaangażowania w obligacje skarbowe, także Grecji. Na dodatek, narzucone im w ramach PSI straty mogły być mniejsze, gdyby spora część greckich zobowiązań nie była  w rękach instytucji publicznych, takich jak EBC, które są wierzycielami uprzywilejowanymi. W tym kontekście byłoby sprawiedliwe, żeby z tego przywileju zrezygnowali.

Niestety, uczynienie zadość sprawiedliwości nie rozwiąże problemów Grecji. Kolejna „kategorycznie wykluczona" restrukturyzacja, podobnie jak łamanie przez Brukselę innych pisanych i niepisanych zasad, ponownie zwiększy niepewność uczestników życia gospodarczego i ujemnie wpłynie na koniunkturę w Europie. A to właśnie dekoniunktura sprawia, że Ateny nie są w stanie powstrzymać narastania długu. Rozwiązaniem tego problemu są reformy strukturalne –liberalizacja greckiej gospodarki, uelastycznienie rynku pracy, cięcie wydatków publicznych itp. – a nie kolejne strzyżenie wierzycieli Grecji. Takie kosmetyczne zabiegi poprawiają wygląd chorego, ale jednocześnie demotywują go do poddania się prawdziwej kuracji.

Pierwszą restrukturyzację długu Grecji, przez Brukselę eufemistycznie określaną jako zaangażowanie sektora prywatnego w gaszenie greckiego kryzysu (taki jest sens skrótowca PSI, rozwijającego się do „private sector involvement"), przeprowadzono w marcu. Inwestorzy zgodzili się wówczas na tzw. strzyżenie, czyli zamianę obligacji Aten na nowe, warte znacznie mniej. W efekcie dług publiczny Grecji zmniejszył się o 100 mld euro, czyli – w porównaniu do stanu z końca 2011 r. – o 28 proc.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację