Publikowane przez GUS kolejne dane pokazują, iż spowolnienie gospodarcze w Polsce jest ewidentne. Jednak takiego rozwoju wydarzeń można było spodziewać się już wiosną, kiedy obserwowaliśmy wyraźne pogorszenie koniunktury w Europie. Niezależnie od tego, ile się mówi o sile naszego popytu wewnętrznego, cykl koniunkturalny w naszym kraju jest nadal uzależniony od czynników globalnych. Zatem w zasadzie niezależnie od tego, jakie decyzje podejmowała RPP, i tak czekało nas spowolnienie. Co więcej, uważa się, iż mechanizm transmisji polityki monetarnej w Polsce jest słaby, czyli wpływ zmian stóp na gospodarkę jest niewielki. Wynika to w dużym stopniu z dużego udziału kredytów walutowych. Gospodarstwa z takimi kredytami nie reagują na efekty decyzji RPP, ale na zmiany stóp w Szwajcarii lub strefie euro i na zmiany wartości złotego. W przypadku osób prywatnych taki rodzaj kredytów nadal odpowiada za ponad 40 proc. zadłużenia. W sytuacji, gdy obniżka stóp doprowadziłaby do osłabienia złotego, może przynieść niepożądane efekty.

To jednak będzie się zmieniać dzięki regulacjom, które skutecznie zniechęciły banki do udzielania kredytów w walutach obcych. Zmiana struktury kredytów będzie powolna, więc wpływ na konsumpcję będzie się zwiększał stopniowo. Jednak nowe kredyty udzielane są niemal wyłącznie w złotych. Obniżka stóp o 1 punkt procentowy sprawia, iż rata kredytu na 500 tys. złotych i 30 lat spada o ponad 300 złotych. Często taka kwota może mieć rozstrzygające znaczenie w decyzjach inwestycyjnych, gdzie popularne jest porównywanie raty kredytu i ceny wynajmu mieszkania. Rynek mieszkaniowy w Polsce jest obecnie w stagnacji i cykl obniżek stóp może mu zauważalnie pomóc. W skrajnym przypadku Rada mogłaby osiągnąć zdecydowanie więcej niż rząd swoim programem inwestycyjnym, ale liczne przykłady są przestrogą, iż przegrzanie rynku nieruchomości oznacza drogę prowadzącą wprost ku katastrofie. Pewna stymulacja pomoże jednak, przede wszystkim deweloperom i bankom, ale również całej gospodarce.