Rz: W ostatnim czasie pojawiło się kilka publikacji m.in. tygodnika „Wprost" oraz serwisów plotkarskich, w których pisano o fatalnych wynikach La Manii, jej wysokim zadłużeniu. Czy zatem zarabia pani na swoich kolekcjach?
Joanna Przetakiewicz:
Nie zamierzamy tolerować rozpowszechniania kłamstw na nasz temat. To próba uderzenia w nasz wizerunek, a więc zamierzam bardzo stanowczo bronić dobrego imienia mojej firmy, bo La Mania nie jest kaprysem. To poważna firma, która zatrudnia już 55 osób i bardzo szybko się rozwija. La Mania nie ma długów, w 2011 roku zamknęliśmy bilans pierwszej półtorarocznej działalności spółki z księgową stratą, która w rzeczywistości jest inwestycją związaną z budową marki. Nie trzeba być specjalistą ds. finansów, żeby to rozumieć. Konsekwentnie realizuję ideę budowy pierwszej polskiej marki pret-a-porter, rozpoznawalnej i obecnej na światowym rynku mody. To ogromna inwestycja czasu, pracy i oczywiście dużych pieniędzy. Nasz rozwój planujemy jednak nie tylko odważnie, ale i rozważnie. Ważne są każda decyzja, wydatek, zakup, lokalizacja. Stworzenie butiku to koszt ponad 1 mln zł, kilkakrotnie więcej w porównaniu z innymi markami. A mamy ich już cztery. Dzisiaj kluczowa jest dla mnie dalsza edukacja zespołu z zaangażowaniem światowych ekspertów, sprowadzanie najwyższej jakości tkanin z Włoch, Francji, coraz lepsze pokazy, które pochłaniają przecież nawet setki tysięcy złotych.
Ubiegły rok to poprawa wyników?
W porównaniu z 2011 rokiem zwiększyliśmy przychód trzykrotnie. Nie było w historii takiego domu mody, który stał się dochodowy wcześniej niż po czterech–pięciu latach. A my mamy duże szanse, bo ten rok zakończymy jeszcze na minusie, ze względu na dalsze inwestycje w sieć butików oraz infrastrukturę, ale pierwsze zyski przewiduję w 2014 roku. Marża operacyjna powinna wtedy wynieść ok. 4 proc., a rok później już 11 proc. Nadal jednak będziemy ponosić istotne nakłady związane z dalszym rozwojem, również za granicą. La Mania jest firmą, która błyskawicznie uczy się, jak obniżać i optymalizować koszty, coraz skuteczniej, a więc coraz taniej, kupujemy materiały i dodatki, coraz skuteczniej generujemy wyższe marże w sklepach poza Polską, zachowując lokalny poziom kosztów.