Minęły ponad dwa lata, od kiedy Raiffeisen Bank International (RBI) ogłosił zamiar przejęcia Polbanku, za kwotę, która analitykom wydawała się zbyt wysoka. Jak ocenia Pan tę transakcję z perspektywy czasu?
Jestem bardzo zadowolony z tej fuzji, która– z prawnego punktu widzenia – została zamknięta pod koniec ub.r. Przejęcie Polbanku było dla nas niezbędnym krokiem, aby uzyskać w Polsce odpowiednią masę. A jest to dla nas jeden z najważniejszych rynków w Europy Środkowej i Wschodniej. I nie sądzę, abyśmy za ten nabytek przepłacili. Polbank, zajmujący się głównie działalnością detaliczną, był bowiem doskonałym uzupełnieniem polskiego Raiffeisena, wyspecjalizowanego w obsłudze firm.
Ostatnio do kupienia było w Polsce kilka innych banków, np. Kredyt Bank, Nordea. Gdybyście w 2011 r. mieli wybór, i tak postawilibyście na Polbank?
Raiffeisen Bank Polska i Polbank były tak komplementarne, że także dziś nie mielibyśmy wątpliwości. Przejmując jakikolwiek inny bank, musielibyśmy część nowego biznesu odsprzedać, żeby nie dublować działalności. A wiadomo, że cięcia są zawsze bolesne i lepiej minimalizować ich skalę.
Pomimo przejęcia Polbanku, Raiffeisen wciąż nie należy w Polsce do pierwszej piątki największych banków pod względem wielkości aktywów, do czego na innych rynkach jesteście przyzwyczajeni. Wchodzą w grę kolejne przejęcia, czy raczej rozwój organiczny?