Gdy co roku wypełniałem w kwietniu PIT, wiedziałem, czego się spodziewać – dopłaty czy zwrotu. Tym razem, dzięki nieładowi Polskiego Ładu, czynność ta przypominała losowanie fasolek wszystkich smaków z książek o Harrym Potterze. Kto czytał lub oglądał film, wie, że można równie dobrze wylosować smak czekoladowy czy toffi, jak woszczyny, czy – brrr - wymiocin. Tym razem mi się upiekło, wylosowałem lekko słodkawy smak zwrotu podatku. Piszę, lekko słodkawy, bo i zwrot był symboliczny.
Rząd się chwali, że podatkowe fasolki będą w tym roku wyjątkowo słodkie. Premier Morawiecki podkreśla, że suma zwrotów, jaka trafi na konta podatników, będzie rekordowa – nawet 20 mld zł (czyli, w dużym przybliżeniu, tyle, ile wydajemy co roku na 13. i 14. emeryturę).
Czytaj więcej
Wielkimi krokami zbliża się koniec rozliczania podatku pit za ubiegły rok. Mimo jeszcze kilku dni do upływu terminu, już wiadomo, że 2022 rok jest rekordowy pod względem wypłaconych zwrotów podatku dla płatników.
Złośliwcy, którzy nie doceniają szczodrości najlepszego z rządów, zauważą zapewne, że obok zwrotów wynikających z rozliczanych raz w roku ulg podatkowych, takich jak ulga na dzieci czy termomodernizacyjna, reszta to kwota nadpłaconych podatków wynikająca z restrykcyjnego poboru nadmiernych zaliczek. Rząd wprawdzie zwraca nominalnie tyle, ile się należy, ale od nadpłaty pobiera kilkunastoprocentowy podatek inflacyjny, bo inflacja wydatnie zmniejsza rzeczywistą wartość polskiego pieniądza.