Reklama
Rozwiń
Reklama

Polska gospodarka „w sam raz”. NBP pokazuje optymistyczny scenariusz do 2027 r.

Solidny wzrost gospodarczy, nawet 3,7 proc. w przyszłym roku, i inflacja blisko celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc., w całym horyzoncie projekcji – taki obraz polskiej gospodarki wyłania się z najnowszej projekcji Narodowego Banku Polskiego.

Publikacja: 07.11.2025 15:03

Ekonomiści już „okrzyknęli” stan przedstawiony w listopadowej projekcji banku centralnego jako tzw.

Ekonomiści już „okrzyknęli” stan przedstawiony w listopadowej projekcji banku centralnego jako tzw. goldilocks economy

Foto: Fotorzepa/ Urszula Lesman

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie czynniki wpływają na prognozy wzrostu gospodarczego Polski do 2027 roku?
  • Jakie zmiany mogą zachodzić w strukturze zatrudnienia oraz stopie bezrobocia w Polsce?
  • Jakie są prognozy dotyczące inflacji i jej wpływu na gospodarkę kraju?

Ekonomiści już „okrzyknęli” stan przedstawiony w listopadowej projekcji banku centralnego jako tzw. goldilocks economy, czyli „gospodarkę Złotowłosej”. To nawiązanie do baśni o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach, w ekonomii zaś określenie gospodarki „złotego środka”, „w sam raz” – czyli m.in. z wysokim, ale niewskazującym na przegrzanie wzrostem gospodarczym, z niską i stabilną inflacją i niskim bezrobociem.

– Gospodarka znajduje się blisko stanu równowagi i wydaje się, że powinna pozostać w niej w całym horyzoncie projekcji [tj. do końca 2027 r. – red.] – wyjaśniał podczas konferencji Jacek Kotłowski, dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP. Z projekcji NBP wynika, że luka popytowa zaczyna się stabilizować w okolicach zera, tj. polska gospodarka ma rosnąć zgodnie z szacunkami jej potencjału, bez wywoływania presji inflacyjnej.

Inwestycje koniem pociągowym polskiego wzrostu gospodarczego w 2026 r.

Zgodnie z centralną ścieżką nowych prognoz NBP, wzrost PKB w Polsce wyniesie 3,4 proc. w 2025 r., 3,7 proc. w 2026 r. oraz 2,6 proc. w 2027 r.

Silniejszy wzrost gospodarczy w 2026 r. (oraz słabszy w 2027 r.) ma być przede wszystkim efektem ożywienia inwestycyjnego dzięki projektom współfinansowanym z Krajowego Planu Odbudowy. – Według naszych szacunków, do wykorzystania w 2026 r. zostało jeszcze około 66 mld zł, w tym 28 mld zł na inwestycje publiczne. Kwota jest więc gigantyczna – mówił Kotłowski. Ze „zgrubnych” szacunków NBP wynika, że 30 proc. środków z KPO zostało już w Polsce wydanych, na 70 proc. podpisano już umowy. Bank centralny zakłada, że Polsce uda się wykorzystać całą pulę środków z Krajowego Planu Odbudowy.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Miliardowe inwestycje. Miasta budują linie tramwajowe finansowane z funduszy UE

Zgodnie z projekcją NBP, ożywienie inwestycji będzie widoczne już w danych o PKB za czwarty kwartał 2025 r. (prognoza wzrostu nakładów na środki trwałe o 10,7 proc. r/r), a następnie przez 2026 r. (ze wzrostem inwestycji w całym roku o 8,5 proc. r/r). Następnie w 2027 r., po wyczerpaniu się tego impulsu, dynamika nakładów tąpnie do 0,6 proc. r/r.

– Spodziewamy się w 2026 r. zarówno wzrostu inwestycji publicznych, jak i prywatnych – mówił Kotłowski. Inwestycje publiczne mają w 2026 r. urosnąć według prognoz NBP o blisko 20 proc. r/r, po około 10-procentowym wzroście w tym roku. – Mamy wzrost w usługach, transporcie czy energetyce, natomiast cały czas bardzo słabo sytuacja wygląda w przetwórstwie przemysłowym. To odzwierciedla słabość popytu zewnętrznego – dodawał, zauważając, że zgodnie z badaniami koniunktury firmy są generalnie raczej optymistyczne jeśli chodzi o inwestycje. – Wskaźniki są powyżej długookresowej średniej – komentował.

Do końca 2026 r. ma utrzymywać się negatywny wpływ eksportu netto na polski wzrost gospodarczy, wynikający z wyraźnie szybszego wzrostu gospodarczego Polski niż głównych partnerów handlowych. Dopiero w 2027 r. Narodowy Bank Polski widzi wzrost eksportu silniejszy niż importu. – Wydaje się, że impuls z zagranicy cały czas będzie bardzo słaby – mówił Kotłowski, dodając, że według szacunków NBP wpływ stymulacji fiskalnej w Niemczech na polską gospodarkę będzie umiarkowany.

NBP: płace będą rosnąć coraz wolniej

Stabilizatorem koniunktury w Polsce będzie konsumpcja prywatna. Jej dynamika ma tylko powoli hamować – z 3,7 proc. w tym roku, do 3,6 proc. w przyszłym i 3,3 proc. w 2027 r. To hamowanie można powiązać ze spadającą, acz wciąż realnie dodatnią, dynamiką przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. W ujęciu nominalnym bank centralny przewiduje hamowanie z 8,7 proc. w tym roku (acz tu należy zaznaczyć, że świeże dane za trzeci kwartał okazały się gorsze od prognoz NBP: +7,5 proc. r/r vs. 8,2 proc. w projekcji, co może rzutować na dalszą ścieżkę) do 6,4 proc. w 2026 r. i 5,4 proc. w 2027 r. W połączeniu z prognozami inflacji daje to spadek średniorocznego tempa wzrostu w ujęciu realnym z blisko 5 proc. w tym roku do około 3,4 proc. w przyszłym i 2,8 proc. w 2027 r.

Hamowaniu dynamiki wynagrodzeń w gospodarce „sprzyja” kilka elementów: mniejsze niż w poprzednich latach podwyżki płacy minimalnej i wynagrodzeń w sferze budżetowej, niższy popyt na pracę, ale też niższa inflacja. – Przeszła inflacja jest czynnikiem kształtującym wynagrodzenia, pracownicy domagają się rekompensaty za wzrost cen – mówił Kotłowski. Firmy rzadziej niż w poprzednich latach wskazują na presję płacową. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że zgłaszało ją w trzecim kwartale 61,5 proc., a jej nasilenie 9,5 proc. To najniższe odczyty od blisko pięciu lat. – Spadek tempa wzrostu wynagrodzeń powoduje, że jednostkowe koszty pracy zbliżają się do poziomu spójnego z celem inflacyjnym – zauważał Kotłowski.

Reklama
Reklama

Co ważne dla perspektyw konsumpcji, Narodowy Bank Polski spodziewa się, że stopa oszczędności gospodarstw domowych będzie delikatnie opadać w kierunku 6 proc. (z blisko 8 proc. w 2024 r.), acz nadal ma być historycznie podwyższona.

Pozytywnym impulsem dla gospodarki będzie też efekt niższych stóp procentowych. Od maja Rada Polityki Pieniężnej ścięła je już o 150 punktów bazowych i nie wyklucza kolejnych obniżek w nadchodzących miesiącach.

Bezrobocie ma być stabilne

Nowa projekcja NBP zakłada także stan constans, jeśli chodzi o stopę bezrobocia (według metodologii unijnej). Ma ona utrzymywać się na poziomie 2,8-2,9 proc. do końca 2027 r. Przypomnijmy, że ta miara pokazuje, jaki odsetek osób aktywnych zawodowo nie ma pracy, ale deklaruje, że aktywnie jej szuka i jest w stanie ją szybko podjąć. Stopa aktywności zawodowej ma utrzymywać się na poziomie nieco ponad 58 proc.

Jednocześnie Narodowy Bank Polski zwraca uwagę na zmiany, jeśli chodzi o formy zatrudnienia w kraju. – Mamy od wielu miesięcy spadek liczby osób zatrudnionych na etat, a wzrost liczby osób pracujących na umowy cywilnoprawne. Może być to związane z większą niepewnością firm dotyczącą przyszłej sytuacji, albo z napływem migrantów, w większym stopniu zatrudnianych na tego typu umowach – mówił Kotłowski.

NBP odnotowuje też obniżony popyt na pracę, acz zauważa, że skala chomikowania zatrudnienia (zmniejszania wymiaru pracy) prawdopodobnie już się nie pogłębia.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Długi weekend listopadowy w podróży. Więcej rezerwacji niż na majówkę i czerwcówkę

Inflacja właściwie w celu

Jak wynika z analiz NBP, spadek inflacji do przedziału celu od lipca w największym stopniu wynikał oczywiście z efektu bazy na cenach energii (przestał obowiązywać efekt częściowego odmrożenia cen dla gospodarstw domowych z lipca 2024 r.), niemniej obserwowana była też w trzecim kwartale dezinflacja w cenach usług oraz towarów rynkowych. Kotłowski zwracał uwagę, że w cenach towarów rynkowych (z wyłączeniem objętych akcyzą) widoczna jest wręcz lekka deflacja. Dezinflację wspiera też spadek większości surowców, w tym także żywnościowych. Zresztą widać to też w najnowszej projekcji NBP: ceny żywności mają w 2026 r. rosnąć wyraźniej wolniej niż wynikało z lipcowego dokumentu (średniorocznie o 2,7 proc., wobec 3,6 proc. według poprzedniej prognozy).

W całym horyzoncie projekcji, inflacja w Polsce ma pozostać w przedziale celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.) i średniorocznie wynieść 2,9 proc. w 2026 r. oraz 2,6 proc. w 2027 r. (po 3,7 proc. w tym roku). Ma też być stabilna, utrzymując się na poziomie 2,9-3,2 proc. średniokwartalnie w 2026 r. i 2,3-2,6 proc. w 2027 r.

Na początku 2026 r. w kierunku nieco wyższej inflacji mogą oddziaływać wzrosty rachunków za prąd. Podwyżka opłaty mocowej o 50 proc. może zdaniem NBP podbić inflację o 0,2 pkt proc., zaś ewentualne odmrożenie cen energii przy aktualnych taryfach o 0,3-0,4 proc. Ten drugi efekt jest jednak mocno niepewny: rząd oczekuje, że nowe taryfy będą zbliżone do obecnej ceny maksymalnej 500 zł/MWh, a więc nie miałyby istotnego przełożenia na wskaźnik inflacji.

Bank centralny wciąż oczekuje, że nieco podwyższona pozostać może inflacja bazowa – na poziomie ponad 3 proc. przez cały 2026 r. Można to wiązać m.in. z przyspieszeniem tempa wzrostu gospodarczego. W 2027 r. inflacja bazowa ma zbiegać w kierunku 2,5 proc.

Reklama
Reklama

Jednocześnie Kotłowski podkreślał silny impuls dezinflacyjny dla Polski (i całej UE) ze strony gospodarki chińskiej. – Chiny próbują przekierować do Europy bardzo dużą część eksportu, którego nie mogą ulokować w USA – wyjaśniał dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP. Na to nakłada się deprecjacja juana oraz wysoki stopień niewykorzystania mocy produkcyjnych. Jak wynika z analiz banku centralnego, import z Chin jest obecnie o około połowę tańszy niż z innych kierunków.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie czynniki wpływają na prognozy wzrostu gospodarczego Polski do 2027 roku?
  • Jakie zmiany mogą zachodzić w strukturze zatrudnienia oraz stopie bezrobocia w Polsce?
  • Jakie są prognozy dotyczące inflacji i jej wpływu na gospodarkę kraju?
Pozostało jeszcze 97% artykułu

Ekonomiści już „okrzyknęli” stan przedstawiony w listopadowej projekcji banku centralnego jako tzw. goldilocks economy, czyli „gospodarkę Złotowłosej”. To nawiązanie do baśni o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach, w ekonomii zaś określenie gospodarki „złotego środka”, „w sam raz” – czyli m.in. z wysokim, ale niewskazującym na przegrzanie wzrostem gospodarczym, z niską i stabilną inflacją i niskim bezrobociem.

– Gospodarka znajduje się blisko stanu równowagi i wydaje się, że powinna pozostać w niej w całym horyzoncie projekcji [tj. do końca 2027 r. – red.] – wyjaśniał podczas konferencji Jacek Kotłowski, dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP. Z projekcji NBP wynika, że luka popytowa zaczyna się stabilizować w okolicach zera, tj. polska gospodarka ma rosnąć zgodnie z szacunkami jej potencjału, bez wywoływania presji inflacyjnej.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Dane gospodarcze
Wzrost wynagrodzeń w polskiej gospodarce mocno hamuje. Tempo najniższe od 4,5 roku
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Dane gospodarcze
Adam Glapiński nie wykluczył kolejnej obniżki stóp procentowych w grudniu
Dane gospodarcze
Rada Polityki Pieniężnej ponownie obniżyła stopy procentowe w Polsce
Dane gospodarcze
PMI dla polskiego przemysłu pnie się w górę. Najwyższy wynik od pół roku
Materiał Promocyjny
ORLEN napędza transformację w Europie Centralnej
Dane gospodarcze
Inflacja otworzyła drzwi do kolejnej obniżki stóp procentowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama