Powodów tej słabości jest wiele: OFE, kwestia kredytów frankowych i nowych podatków, a także ogólne nastawienie inwestorów wobec rynków wschodzących. Czynniki zagraniczne są zwykle umniejszane w tych analizach, ale warto zwrócić uwagę, że kiepsko idzie większości rynków naszego regionu (np. giełdom w Pradze i Bukareszcie). Spośród rynków wschodzących pozytywnie wyróżniały się przypadki specyficzne: Brazylia, Argentyna, silnie zależna od ropy naftowej Rosja i Węgry (gdzie całą giełdą sterują kursy akcji czterech dużych spółek). Polskiemu rynkowi akcji trudno odnieść sukces w środowisku silnej globalnej niepewności. W ostatnich kilku miesiącach światowe rynki wielokrotnie przechodziły od paniki do euforii. Niepokój o Chiny ustępował miejsca radości z surowcowego odbicia, a rynkowe samozadowolenie przekształcało się w brexitowy wstrząs.

Na warszawskiej giełdzie wciąż można znaleźć możliwości zarobku i gdy ogólnej globalnej poprawie nastrojów wśród inwestorów towarzyszyć będzie spadek politycznej niepewności związanej z polskim rynkiem, akcje z WIG i WIG20 znów mogą przyciągać inwestorów. Przyciągać podobnie, jak już przyciągnęły ich mocno wyprzedane akcje rosyjskie czy węgierskie. Kiedy to jednak nastąpi? Brytyjskie poreferendalne komplikacje mogą się paradoksalnie przyczynić do poprawy sytuacji na rynkach. Banki centralne będą przez wiele miesięcy bardzo ostrożne w zacieśnianiu polityki pieniężnej, a ostatecznie może się okazać, że z całego Brexitu nic nie wyjdzie. Inwestorzy odczują ulgę i może zaczną kupować.