Znów zaczynam od Polski

Z Janem Kulczykiem rozmawiają Jakub Kurasz („Rz”) i Cezary Szymanek (Radio PiN)

Publikacja: 17.12.2009 14:50

Znów zaczynam od Polski

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

[b]Rz: Często sprawdza pan stan swojego konta? [/b]

[b]Jan Kulczyk:[/b] Nigdy. Nie mogę odbierać pracy szefowi finansów mojej grupy.

[b]A przynajmniej wie pan, ile ma?[/b]

To nie jest kwestia, która spędzałaby mi sen z powiek. Raczej pytanie stawiane w trakcie przygotowywania budżetu na kolejny rok: ile możemy przeznaczyć na inwestycje?

[b]Ile?[/b]

Nie uprzedzam faktów. To odebrałoby napięcie, które będzie na giełdzie i wśród inwestorów.

[b]Próbujemy po prostu oszacować pana potencjał inwestycyjny…[/b]

Zawsze staramy się, by nasze inwestycje realizowane były w 30 – 40 proc. ze środków własnych.

[b]Przy pana majątku, który „Rz” szacowała w tym roku na około 5 mld zł, byłoby to ponad 10 mld zł…[/b]

… w tzw. międzyczasie tylko wartość akcji browarów SAB Miller, wartych w dniu objęcia 1,2 mld dolarów, wzrosła o 65 proc.

[b]Czyli samego majątku ma pan prawie 10 mld zł?[/b]

Nie chciałbym spekulować. To także zależy od kursu złotego.

[b]W I kw. 2010 roku debiut spółki Kulczyk Oil Ventures na giełdzie. Koniunktura może przeszkodzić w realizacji tego planu?[/b]

Wierzę, że najgorsze mamy już za sobą. Być może gdzieś na świecie powtórzy się jeszcze przypadek Dubaju albo Grecji, ale to już nie zmieni trendu. Gospodarka powoli będzie wracać do równowagi.

[b]Co dalej?[/b]

Będziemy bardziej obecni na giełdzie, ale niekoniecznie debiutując kolejnymi spółkami. Raczej przez inwestycje kapitałowe, zaangażowanie w spółki już notowane.

[b]Powrót do akcjonariatu PKN Orlen? Miał pan kiedyś pakiet akcji tej spółki wart blisko miliard złotych…[/b]

Nie. Dwa razy do tej samej rzeki się nigdy nie wchodzi.

[b]To jakie spółki są teraz na pana celowniku?[/b]

Już coś kupiłem, jeszcze wtedy jak kursy mocno spadły. Nie chcę jednak wymieniać żadnych nazw. Jeszcze jest za wcześnie.

[b]Co to jest Kulczyk Oil Ventures?[/b]

Dobrze zdywersyfikowana pod względem ryzyka i obszarów aktywności spółka poszukiwawczo-produkcyjna. Główne aktywa to złoża ropy naftowej, na przykład w Brunei. I jestem przekonany, że najlepsze, do których my,

Polacy, możemy mieć w ogóle dostęp na świecie. KOV to również wieloletnie doświadczenie w tym biznesie, dobry, międzynarodowy zespół.

[b]Na giełdzie jest już podobna spółka, która ma złoża w Kazachstanie, a ropa do dziś jeszcze nie płynie. Zysków nadal więc brak.[/b]

Nie chciałbym tego komentować.

[b]Czym KOV będzie się różnił od Petrolinvestu, którego głównym akcjonariuszem jest Ryszard Krauze?[/b]

Proszę nie porównywać mnie z moimi przyjaciółmi.

[b]Ropa ze złóż KOV popłynie przed czy po debiucie giełdowym?[/b]

To jest ropa naftowa. Tu nie działa mechanizm, że ją zamawiamy i otrzymujemy następnego dnia.

[b]Analitycy szacują wartość tej oferty publicznej na około 100 mln euro? To prawda?[/b]

Nie mogę odpowiadać na takie pytania. Prospekt spółki jest w KNF.

[b]Widziałby pan w roli inwestora w KOV polskie koncerny paliwowe, Orlen bądź Lotos?[/b]

Nie miałbym nic przeciwko temu.

[b]Prowadzone są w tej sprawie jakieś rozmowy?[/b]

Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale zarząd powinien być aktywny.

[b]Dlaczego wybrał pan na debiut spółki Warszawę?[/b]

Ze względu na strukturę inwestorską GPW jest giełdą ciekawszą i bardziej chłonną niż giełda londyńska czy nowojorska. Z drugiej strony Polska to zielona wyspa na tle czerwonej Europy. Nasz kraj powinien być miejscem, gdzie rozpoczyna się budowa bardzo silnych – w przyszłości – firm dominujących w Europie Środkowej i Wschodniej.

[b]Jan Kulczyk rozpoczyna budowę koncernu paliwowo-energetycznego z siedzibą w Polsce, który będzie swoim zasięgiem obejmował Europę Środkową?[/b]

To jest sprawdzenie naszych możliwości. Nie w oparciu o marzenia czy analizy, ale fakty. Do tej pory nie byliśmy tak silni w tym sektorze, jak jesteśmy w tej chwili. Nie posiadaliśmy takich aktywów, które pozwalają myśleć szerzej. Dziś, znając ten obszar świata, mechanizmy i instrumenty, za pomocą których umiemy przekształcać przedsiębiorstwa zarządzane do tej pory przez państwo, na Ukrainie, Białorusi czy w Polsce, staliśmy się partnerem pierwszego wyboru dla dużych inwestorów branżowych. Po to, by uporać się z problemami, których nie potrafią oni rozwiązać sami. Jako quasi-bank inwestycyjny jesteśmy poszukiwani. W obszarze energetyki możemy być obecni we wszystkich większych projektach w regionie.

[b]Czy więc kolejnym krokiem będzie elektrownia w Polsce? Ma pan ponoć wykupione już w związku z tą inwestycją grunty?[/b]

Za wcześnie, żeby o tym mówić. Niedługo przedstawię projekt bardzo dużego przedsięwzięcia energetycznego, potwierdzenie moich silnych więzów z ekologią.

[b]Dlaczego ekologia?[/b]

To może być kolejne duże koło zamachowe gospodarki. Wielu ludzi mówi, że ekologia to biznes. Ja dodam, że to powinien być biznes. Jeżeli działanie na rzecz ochrony środowiska będzie pozbawione rachunku ekonomicznego, pozostanie tylko nigdy niespełnionym marzeniem i będziemy patrzeć na ekologię jedynie przez pryzmat aktywności Greenpeace.

[b]Jest pan wyznawcą teorii globalnego ocieplenia? Nie brak osób, które uważają, że to po prostu „wielka ściema”. Zjawisko wymyślone po to, by tylko nakręcać gospodarkę…[/b]

Gospodarkę trzeba nakręcać, szczególnie w epoce kryzysu. Należy znaleźć realny, poważny pomysł na jej dalszy rozwój. Na pewno nie będą to nieruchomości. Być może modernizacja przemysłu albo ekologia.

[b]Czy inwestycje ekologiczne mogą być bardzo rentowne i – na przykład – dać wysoki, 20-proc. zwrot z kapitału?[/b]

Nie wiem, czy to jest akurat ten poziom. Ekologia też może być bardzo zyskowna. Ważne jest również, by wiedzieć – szczególnie w takim przypadku jak Polska – dokąd się zmierza, by znaleźć najlepszą receptę na przyszłość. W oparciu o polskie podmioty, o polską giełdę, o naszą dobrą reputację na świecie, można pokusić się o zbudowanie firm, które będą liczyły się w Europie. Grzechem jest tego nie zrobić. Z samego rozmawiania o naszej obecnej sytuacji gospodarczej w kraju nic nie wyniknie. I wtedy to będzie prawdziwa klęska.

[b]Ale do tego trzeba politycznego, rządowego wsparcia…[/b]

Najlepszymi instrumentami wsparcia są zachęty finansowe. Są uczciwe, bo ludzie, którzy zajmują się gospodarką, wierzą cyfrom, a nie słowom. Słowa, szczególnie w polityce, są bardzo ulotne.

[b]Rząd w kolejnych budżetach powinien postawić na ekologię, podejść do tego strategicznie?[/b]

Tak. I stworzyć na przykład system ułatwień podatkowych dla proekologicznych działań. Choć dziś nie ma dobrego klimatu do dyskusji o obniżkach podatków. Jest jednak masa innych rozwiązań, na przykład zwiększenie odpisów amortyzacyjnych dla inwestujących w ekologię. To tak nie boli jak obniżenie podatków. Rząd powinien również zacząć rozmawiać z gospodarką i przedsiębiorcami.

[b]Kiedy premier Donald Tusk rozmawiał z panem?[/b]

Dawno temu.

[b]Zbyt dawno? [/b]

Tak bym nie powiedział.

[b]Dwa lata temu chwalił pan w „Financial Times” rząd Donalda Tuska. A teraz zawiódł się pan? Za dużo słów, za mało reform?[/b]

Nie zawiodłem się. Ludzi poznajemy po czynach. To, co robi rząd, odbierane jest, nie tylko przeze mnie, ale przez cały świat, bardzo pozytywnie.

[b]Jednak mówią także, że to gabinet bez wielkich celów, idei gospodarczych.[/b]

W tych czasach problemy nie biorą się z braku idei, ale wskutek m.in. braku umiejętności komunikowania się. Rzeczą najważniejszą w społeczeństwie jest wykształcenie. Tylko wykształcone społeczeństwo ma prawo myśleć o zdobywaniu świata. W Polsce brakuje choćby jednej szkoły, która miałaby podobny wymiar co Harvard dla tej części Europy. Nie wystarczy ufundować kilku czy tysięcy stypendiów, żeby stworzyć warunki do rywalizacji ze studentami na tamtej uczelni. Można natomiast ściągnąć do Polski najlepszych profesorów. To projekt, nad którym obecnie pracuję. Uważam, że mamy obowiązek podzielenia się nie tylko sukcesem, ale wiedzą i doświadczeniem.

[b]Chce pan otworzyć szkołę biznesu?[/b]

Tak, uczelnię kształcącą w dwóch dziedzinach: gospodarka i samorządność.

[b]Gdzie i kiedy?[/b]

Zapewne w Warszawie. Perspektywa roku, dwóch lat.

[b]A co z innym projektem w Warszawie, kilkusetmetrowym wieżowcem? Miał być najwyższy w Europie.[/b]

Jestem po słowie z Frankiem Gehrym, architektem. Wierzę, że wkrótce przystąpimy do realizacji.

[b]300 metrów wysokości jest nadal aktualne?[/b]

Niestety nie ze względu na przepisy dotyczące lotnictwa. Budynek będzie miał 130 metrów wysokości. Pierwsza łopata ruszy prawdopodobnie za ponad rok.

[i]Fragmenty rozmowy także w wiadomościach Radia PiN[/i]

[b]Rz: Często sprawdza pan stan swojego konta? [/b]

[b]Jan Kulczyk:[/b] Nigdy. Nie mogę odbierać pracy szefowi finansów mojej grupy.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację