Bank centralny a inflacja

Inflacja zawsze zaczyna się od luki między popytem a podażą powstającej wtedy, gdy popyt staje się zbyt duży albo gdy kurczy się podaż. Szoki podażowe przez wiele lat dokuczały nam umiarkowanie i jak to zwykle bywa, zagrożenie to zaczęliśmy bagatelizować

Aktualizacja: 29.05.2008 00:09 Publikacja: 29.05.2008 00:04

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: Rzeczpospolita

Przypomniały nam o nim dwa wielkie szoki z ostatnich lat: naftowy i żywnościowy. Roznieciły na nowo dyskusję, czy w takich sytuacjach bank centralny może skutecznie kontrolować inflację.

Według jednych, nie może tego robić, bo skoro wzrost cen ma przyczyny zewnętrzne w stosunku do gospodarki, to zmiana stóp banku centralnego nic nie pomoże. Gdyby nie wiem jak podnosić stopy, ropa naftowa nie potanieje.

Zgodnie z drugim stanowiskiem, aby wystąpiła inflacja, w gospodarce musi być dość pieniądza. Zmniejszenie jego podaży wprawdzie nie wpłynie na krajową cenę benzyny, ale może spowodować spadek innych cen, co zrekompensuje wzrost cen paliw.

Jeśli zgodzimy się ze stwierdzeniem, że inflację niemal zawsze można zdusić, to i tak otwarte pozostaje pytanie, czy zawsze warto to robić. Ograniczenie popytu na inne niż benzyna towary hamuje bowiem wzrost produkcji i może doprowadzić gospodarkę do stagnacji.

Gdyby o wysokości stóp procentowych decydowały jedynie prognozy dotyczące produkcji i dane pokazujące ilość pieniądza, mógłby je ustalać kompute

Z kolei zdecydowani przeciwnicy inflacji, uznający ją za największe zło, twierdzą, że utrzymywanie przez dłuższy czas wysokiego wzrostu cen i tak wpędzi gospodarkę w recesję, tyle że dojdzie do niej nieco później, za to będzie głębsza i bardziej bolesna niż przy twardej polityce monetarnej. Dlatego zalecają zdecydowane działania i to w momencie, kiedy inflacja dopiero się rozpędza. Trzeba bowiem pamiętać, że między zmianą stóp banku centralnego a zmniejszeniem podaży pieniądza (skali akcji kredytowej) istnieje spore opóźnienie czasowe sięgające kilkunastu miesięcy.

O tym, że nie jest to tylko spór akademicki, przekonaliśmy się już nieraz. I z tych doświadczeń możemy wysnuć praktyczny wniosek.Prowadzenie polityki pieniężnej przez władze monetarne kraju (w Polsce przez Radę Polityki Pieniężnej) nie jest zadaniem łatwym. Choć w uproszczeniu sprowadza się to do dwóch kwestii: czy już zmienić stopy, a jeśli tak, to o ile, jest to bardziej sztuka niż czysta nauka. Warto przypomnieć słowa Alaina Greenspana. Mawiał on, że gdyby o wysokości stóp procentowych decydowały jedynie prognozy dotyczące produkcji i dane pokazujące ilość pieniądza, mógłby je ustalać komputer. W dziewięćdziesięciu kilku procentach przypadków podjąłby trafne decyzje. Ale każda jego pomyłka byłaby bardzo kosztowna.

Przypomniały nam o nim dwa wielkie szoki z ostatnich lat: naftowy i żywnościowy. Roznieciły na nowo dyskusję, czy w takich sytuacjach bank centralny może skutecznie kontrolować inflację.

Według jednych, nie może tego robić, bo skoro wzrost cen ma przyczyny zewnętrzne w stosunku do gospodarki, to zmiana stóp banku centralnego nic nie pomoże. Gdyby nie wiem jak podnosić stopy, ropa naftowa nie potanieje.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację