Wicepremier liczył, że banki się przestraszą i naszym przedsiębiorcom odpuszczą. Być może kilku z nich pomógł – na przykład Zbigniewowi Jakubasowi, który jest blisko zawarcia ugody z bankami, ale czy innym też? Niestety, jego dość odważny pomysł wpłynął na zwiększenie skali ryzyka, z jakim łączą inwestorzy kupno i sprzedaż polskiej waluty. Nieumyślnie, niestety, przestraszył ich, co mogło mieć wpływ na osłabienie złotego.

Szukając rozwiązania, wicepremier zapomniał, że w tak nietypowych warunkach, w jakim żyjemy, wszelkie wyjścia, które się proponuje, powinny jednak zawsze służyć budowaniu zaufania i stabilności na polskim rynku, a nie zwiększaniu chaosu.

Pamiętajmy, że opcje miały stworzyć bezpieczeństwo finansowe w obliczu zmian kursu złotego do euro. Gdyby Polska, podobnie jak Słowacja, znalazła się w strefie euro już na początku tego roku, firmy nie musiałyby się zabezpieczać przed ryzykiem. Temat opcji by nie istniał. Co nam się więc bardziej opłaca? Być w tym klubie 16 państw europejskich czy pozostać, w imię wiary w złotego, poza nim? Chociażby patrząc na kwestie potencjalnych strat polskiego biznesu na opcjach, zamieniłbym złotego na euro tak szybko, jak to tylko możliwe.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/02/16/opcja-zero-czyli-szkoda-ze-nie-mamy-euro/]blog.rp.pl/kurasz[/link]