Wprawdzie nikt nie mówi już o Polsce jako wyspie stabilizacji, ale rząd cały czas stara się przekonać Polaków, że nic wielkiego się nie dzieje. Budżet nie wymaga kolejnych poprawek, a naszej gospodarce nic nie grozi.
Niestety – to jedynie nieskuteczna próba przekonania społeczeństwa i zagranicznych inwestorów, by nie bali się o przyszłość.
Kryzys w Polsce w dużym stopniu rzeczywiście trwa w umysłach ludzkich, a nie w sferze realnej. Mamy załamanie eksportu, ale akurat dla naszej gospodarki ma to stosunkowo niewielkie znaczenie. Ważniejsze wydaje się to, co się dzieje w umysłach Polaków i inwestorów. Ci pierwsi, słysząc z zwolnieniach i złych prognozach, wstrzymują się z zakupami, pogarszając w ten sposób koniunkturę. Drudzy wycofują z polskiego rynku pieniądze, bo myślą, że nad Wisłą, tak jak w innych krajach regionu, gospodarka się załamuje. Również większość banków, utrudniając przyznawanie kredytów, bierze pod uwagę to, co się dzieje za granicą, nie u nas.
Mimo to rząd nie powinien próbować zaklinać rzeczywistości. Inwestorów i ekonomistów nie da się oszukać. Podobnie ludzi, którzy widzą, jak ich znajomi tracą pracę. I tak nie uwierzą, a przy okazji stracą zaufanie do władz.
Dlatego dużo uczciwej byłoby powiedzieć prawdę i zmobilizować się do działań mogących pomóc gospodarce.