Szefowie organizacji przedsiębiorców i związków zawodowych czekają na rozmowy z rządem o „Pakiecie działań antykryzysowych”. Na razie podpisali się w piątek pod listą 13 tematów, jakie mają ów „pakt” tworzyć. Ponieważ porozumienie nie zawiera konkretnych rozwiązań, tylko wstępne zagadnienia, to trudno ocenić ich znaczenie dla gospodarki i finansów publicznych. Do prawdziwej umowy społecznej na czasy kryzysu jeszcze daleko.
Ale nawet popatrzenie na same „tytuły” oznacza, że związki zawodowe i przedsiębiorcy w przynajmniej ośmiu kwestiach chcą zwiększenia wydatków budżetowych albo zmniejszenia wpływów podatkowych. Tak należy odczytywać wszystkie zagadnienia związane z wynagrodzeniami i świadczeniami socjalnymi, z przyspieszoną amortyzacją oraz z subsydiowaniem zatrudnienia. Organizacje chcą bowiem zniesienia opodatkowania zapomóg udzielanych przez związki zawodowe oraz bonów towarowych wypłacanych przez pracodawców.
Z tym tylko, że trudno w ogóle listę tę traktować poważnie, bo po ponad półtoramiesięcznych rozmowach w zespołach problemowych Komisji Trójstronnej, gdzie próbowali wypracować rozwiązania problemów eksperci organizacji, ich szefowie nie zgodzili się na nie w piątek. Tak więc wciąż nie ma zgody, kto będzie mógł korzystać z pomocy Funduszu Rezerwy Społecznej (w tym roku jest to ponad 1 mld zł) ani też, na jaką pomoc będą mogli liczyć pracownicy firm, gdzie wprowadzony zostanie zmniejszony wymiar zatrudnienia i płacy.
Organizacje przedsiębiorców chcą uelastycznienia okresu rozliczeniowego, chcą, by był to rok. Związki zawodowe za to żądają ustawowego ograniczenia umów czasowych o pracę. Co więcej, myślą o tym, by ograniczenie wprowadzone było nie tylko na czas kryzysu, ale w ogóle.
Nie ma też zgody, jeśli chodzi o to, jak ma wyglądać ścieżka doprowadzenia do tego, by minimalna płaca wynosiła 50 proc. przeciętnej. Chociaż oficjalne negocjacje w tej sprawie odbędą się w maju – czerwcu, to jednak przedsiębiorcy chcieliby, aby ścieżka ta zaczynała się za dwa lata, a związkowcy optują, by już teraz.