Cud Tuska czy dziura Rostowskiego

Nie dotykać, nie regulować – wydaje się, że to jedyna skuteczna recepta na zarządzanie polską gospodarką. Większość społeczeństwa nie znała tej prostej prawdy.

Aktualizacja: 05.09.2009 08:00 Publikacja: 05.09.2009 03:23

[b][link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/09/04/cud-tuska-czy-dziura-rostowskiego/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Nie wiedzieliśmy o tym także my, dziennikarze. Przeciwnie – zadrukowaliśmy kilometry kwadratowe papieru, żądając szybkich działań antykryzysowych, przyspieszenia pozyskiwania funduszy unijnych i usuwania barier krępujących przedsiębiorczość. To także mój błąd.

Rząd dysponuje jednak znacznie lepszym aparatem analitycznym, więc szybciej się zorientował, że nie tędy droga. Właściwym wyjściem nie jest bowiem niepokojenie przedsiębiorców ustawami, ale pozostawienie ich w świętym spokoju. Pewnie to dlatego ustawa mająca łagodzić skutki kryzysu dla przedsiębiorców i pracowników weszła w życie tydzień przed tym, gdy się okazało, że naszą gospodarkę – jako jedyną w Europie – ominęła recesja. W Niemczech program wspierania motoryzacji zakończono, nim u nas udało się zrobić cokolwiek. Nie wspominam już o akcjach ratowania instytucji finansowych.

Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska twórczo rozwija zasadę nieingerencji w kolejne sektory finansów publicznych. Jeszcze niedawno dyskutowaliśmy z Brukselą, czy nasz deficyt finansów publicznych jest wystarczająco niski, by przyjąć Polskę do eurolandu (3 proc. PKB). Teraz zaś słyszymy, że w przyszłym roku deficyt budżetowy ma wynieść 52 miliardy złotych, a więc będzie blisko dwa razy wyższy od tegorocznego, który i tak – w stosunku do pierwotnego planu – został podwyższony. Ta gigantyczna kwota to efekt żądań różnych resortów, które ponoć nie widzą możliwości cięcia wydatków.

Aby więc nie denerwować rolników, przedsiębiorców i reszty społeczeństwa, Ministerstwo Finansów nie będzie żądać zmian systemu ubezpieczeń emerytalnych – ani pracowniczych, ani rolniczych. Państwo nie będzie oszczędzać ani reformować. Będzie wydawać. Największe instytucje, które mają przywilej opracowywania budżetów bez oglądania się na ministra finansów, też nie myślą oszczędzać.

To prosty sposób na powszechną szczęśliwość. Ale czy długów, jakie zaciągnie państwo, nie trzeba będzie kiedyś spłacić? Jak zareagują na to zachodni inwestorzy oraz nasza waluta?

I czy historia nazwie to kiedyś cudem Tuska czy dziurą Rostowskiego?

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Kredyt za drogi? Szymon Hołownia znalazł chłopca do bicia
Opinie Ekonomiczne
Trusewicz: O Bondzie co wybrał Rosję
Opinie Ekonomiczne
Marek Kutarba: Okręty podwodne ważniejsze od apache'ów
Opinie Ekonomiczne
Moja propozycja dla zespołu Brzoski: prywatyzacja przez deregulację
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Jak osuszyć ocean biurokracji i wyjść z cienia Ameryki
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”