Po majowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej mieliśmy do czynienia z kilkoma interesującymi komentarzami. Między innymi wicepremier Waldemar Pawlak wyraził niezrozumienie dla działań banku centralnego, stwierdzając, że „członkowie RPP ulegli histerii". Cóż, wypowiedzi polityków na temat polityki pieniężnej dobrze wpisują się w polską (i nie tylko) tradycję. Co ciekawe, można też było usłyszeć opinie innych obserwatorów działań banku centralnego mówiące o tym, że decyzja spowoduje spadek wiarygodności Rady. Głównym powodem tego miałaby być jej nieprzewidywalność.

Oczywiście Rada zrobiła wiele, żeby nie przygotować odpowiednio uczestników rynku na majową podwyżkę. Niemniej jest to jednak moim zdaniem  mniej istotne niż fakt, że Rada podniosła stopy, aby walczyć z wyraźnie podwyższoną inflacją. Czy lepiej byłoby, aby Rada utrzymywała wciąż nisko stopy procentowe przy inflacji wyraźnie powyżej ustalonego celu i licznych ryzykach dla inflacji w średnim terminie? Moim zdaniem nie. I chyba musimy się przyzwyczaić do tego, że polityka komunikacyjna Rady pozostawia wiele do życzenia. Można przecież odnieść wrażenie, że wielu członków Rady chętniej wypowiada się (ma więcej do powiedzenia?) na niezliczone tematy dość luźno powiązane z polityką pieniężną (budowa stadionów, stan polskiej kultury etc.).

Według wicepremiera Pawlaka stopy podwyższane teraz są bardzo niebezpiecznym zjawiskiem, bo do wysokich cen energii, żywności dorzuca się bardzo drogi pieniądz, co może utrudnić wzrost gospodarczy i doprowadzić do bezrobocia. Oczywiście istnieje pewne ryzyko, że wyższe koszty finansowania (ale czy aż tak bardzo?) połączone z silniejszym złotym i wyższymi kosztami pracy i produkcji w połączeniu z możliwym pogorszeniem sytuacji na świecie oraz zacieśnieniem fiskalnym mogą spowolnić tempo wzrostu PKB w Polsce. Jeśli jednak rzeczywiście takie obawy będą się materializowały, to zapewne Rada przestanie podwyższać, a może nawet zacznie obniżać stopy. Bez obaw, ta Rada nie jest przesadnie jastrzębia. A na razie RPP stara się wykonywać swój konstytucyjny obowiązek dbania o stabilność cen.