Taki wynik udało się osiągnąć, ponieważ inwestorzy doceniają zastępy czekających nad Wisłą wykształconych kadr o wysokich kwalifikacjach oraz – oczywiście – niższe niż na zachodzie Europy koszty ich zatrudniania – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Globalne firmy doceniają też nasze położenie geograficzne, czy dostępność znaczących funduszy unijnych.

Kilka tygodni temu agencja inwestycyjna przedstawiła inną analizę. Wynikało z niej niezbicie, że tak pożądany zagraniczny kapitał odstrasza: biurokracja, nieprzejrzysty system podatkowy, mało elastyczne prawo pracy czy problemy z uzyskaniem państwowego wsparcia.

Wyniki zarówno jednego, jak i drugiego badania trudno uznać za odkrywcze. Podobne argumenty „za i przeciw" inwestowaniu w Polsce słychać od lat. I tak naprawdę to jest największy problem. Kolejne rządy nie potrafią, lub nie chcą, przeprowadzić oczekiwanych zmian w przepisach, które mogłyby znacząco podnieść naszą atrakcyjność w oczach inwestorów. W efekcie, chociaż trudno się nie zgodzić, że kryzys obszedł się z naszym krajem łagodniej niż z innymi państwami regionu, naszym największym sukcesem jest to, że w ostatnich kilku latach inwestycje utrzymują się na w miarę stabilnym poziomie.

Podobnie ma być w tym roku. Można to będzie oczywiście znowu przedstawić jako sukces rządu. Stojąc w miejscu, trudno się jednak goni bogatszą Europę...