SKOK-i już pod nadzorem

Błędne prognozy strony dochodowej, choć dobrze wyglądają dla rządu na etapie procedowania budżetu w parlamencie, prowadzą do niepotrzebnych napięć w trakcie jego realizacji – zauważają ekonomiści

Publikacja: 28.10.2012 23:18

Już na etapie dyskusji o projekcie tegorocznego budżetu trudno było się oprzeć refleksji, że konserwatywne ponoć założenia dotyczące podstawowych agregatów makroekonomicznych były dość luźno skorelowane z wyśrubowaną prognozą dochodów podatkowych. Później przyszła realizacja budżetu. I stało się. Od marca dochody z tytułu VAT były już mniejsze niż przed rokiem. Potem zaczęły się jeszcze kłopoty z wpływami z CIT i akcyzy. Widzieliśmy to i ostrzegaliśmy.

Po dziewięciu miesiącach dochody ogółem są wyższe niż przed rokiem o 4,3 proc. (według ustawy budżetowej powinny wzrosnąć o 5,6 proc.), a wpływy podatkowe zwiększyły się odpowiednio o 2,7 proc. (ustawa zakładała wzrost o 8,2 proc.).

Wpływy z najważniejszego dla budżetu państwa podatku VAT zmniejszyły się odpowiednio o 1,7 proc., gdy plan przewidywał wzrost aż o 9,4 proc. Sporą rozbieżność pomiędzy prognozą a faktyczną realizacją odnotowano także w przypadku podatków akcyzowych: plan zakładał wzrost o 8 proc., faktyczne wpływy były o 4,6 proc. większe niż przed rokiem.

Lepsza sytuacja była w podatkach dochodowych. Wpływy z CIT zwiększyły się o 11 proc. (plan 7,1 proc.). Był to skutek pomyślnego dla przedsiębiorstw roku 2011, co dało budżetowi wyjątkowo duże wpływy z ostatecznego rozliczenia roku podatkowego w kwietniu. Po kwietniu sytuacja się już jednak zmieniła. Nie trzeba nawet dodawać, w jakim kierunku: w trzecim kwartale wpływy były mniejsze o 5,8 proc. w porównaniu z III kwartałem ubiegłego roku.

Trudno o poprawę w IV kwartale

Sukces dotyczy na razie jednej tylko kategorii: dochodów podatkowych z PIT. Były one po dziewięciu miesiącach większe o 6,2 proc. niż przed rokiem (plan 5,6 proc.). W III kwartale dynamika wpływów przyspieszyła do 7,6 proc.

Jak postrzegamy końcówkę tego roku? MF w uzasadnieniu ustawy budżetowej na rok 2013 zakłada, że przewidywane wykonanie dochodów ogółem wyniesie 292,4 mld zł (o 1,3 mld zł mniej, niż zakładano w ustawie budżetowej). Nietrudno policzyć: musiałoby to oznaczać, że w ostatnim kwartale dochody powinny być większe o 8,2 proc. niż przed rokiem, w tym podatkowe większe aż o 9,2 proc. (porównaj z załączoną tabelkę).

Wydaje się nam to mało prawdopodobne. Osłabienie dynamiki wpływów podatkowych w ostatnich miesiącach, towarzyszące znacznemu osłabieniu aktywności gospodarczej, oraz sygnały dalszego jej osłabienia co najmniej do połowy 2013 roku, podważają optymistyczną prognozę Ministerstwa Finansów.

MF przewiduje, że deficyt budżetowy wyniesie w całym 2012 roku 31,7 mld zł (plan 35 mld zł), a wydatki zamkną się w kwocie 324,1 mld zł (plan 328,3 mld zł). Sugerowałoby to znaczne zwiększenie dynamiki wydatków w IV kwartale z 3,6 proc. r./r. do 17,6 proc. r./r. Trudno nam wyrokować, jak należy to czytać. Czyżby miał to być jakiś nieujawniony dotychczas element stymulacyjnej ofensywy rządowej?

Naszym zdaniem dochody podatkowe spadną w IV kwartale odpowiednio o 2,1 proc., a w całym roku będą o blisko 18 mld zł mniejsze, niż planowano. Główną przyczyną będą niższe niż przed rokiem wpływy z VAT. W ten sposób osiągnięta zostanie górna granica przedziału możliwych spadków, zakładanych przez nas kwartał temu.

Dochody ogółem mogą być mniejsze o prawie 7 mld zł od przewidywanych przez MF. Oznacza to, że w celu osiągnięcia przewidywanego deficytu (31,7 mld zł) wydatki powinny być o prawie 8 mld zł mniejsze od planowanych i o ok. 4 mld zł mniejsze od przewidywanych. Trudne, ale możliwe do wykonania. Czy tak jednak będzie? Czy rząd uzna, że schodzenie z deficytem poniżej poziomu zapisanego w ustawie jest w obecnej sytuacji gospodarczej aby na pewno sensowne? Tego nie wiemy.

Pytanie o skutki

Najistotniejsze jednak – w naszym odczuciu – pozostają i tak skutki gorszego wykonania tegorocznego budżetu dla budżetu roku 2013. Przypomnijmy, że już w świetle dość optymistycznych założeń makroekonomicznych prognozy dochodów były mocno przeszacowane. Czy czegoś to nam nie przypomina? A przecież sytuacja makroekonomiczna może być jeszcze znacznie gorsza. Przy wzroście PKB o 1 proc., a deflatora PKB o 2 proc., dochody podatkowe mogą być znów o kilkanaście miliardów niższe niż prognozowane przez ministra finansów. A dodać do tego trzeba jeszcze istotny element zawyżonej bazy, wynikający z faktycznego wykonania tegorocznych wpływów.

Niestety, prognozowanie dochodów podatkowych jest najwyraźniej piętą achillesową Ministerstwa Finansów, które pod tym względem charakteryzuje się zarówno nadmiernym optymizmem, jak i niezmąconą pewnością siebie. W ostatnich pięciu latach jedynie w 2011 r. przekroczono plan wpływów. Błędne prognozy strony dochodowej, choć dobrze wyglądają dla rządu na etapie procedowania budżetu w parlamencie, prowadzą do niepotrzebnych napięć w trakcie jego realizacji, ze szczególnym uwzględnieniem napięć rynkowych przy wycenie polskich aktywów czy pozyskiwaniu finansowania.

Wydaje nam się, że po tylu latach powtarzających się doświadczeń pora najwyższa wyciągnąć już z tej lekcji jakieś wnioski.

Mirosław Gronicki był ministrem finansów, Janusz Jankowiak jest ekonomistą Polskiej Rady Biznesu

Już na etapie dyskusji o projekcie tegorocznego budżetu trudno było się oprzeć refleksji, że konserwatywne ponoć założenia dotyczące podstawowych agregatów makroekonomicznych były dość luźno skorelowane z wyśrubowaną prognozą dochodów podatkowych. Później przyszła realizacja budżetu. I stało się. Od marca dochody z tytułu VAT były już mniejsze niż przed rokiem. Potem zaczęły się jeszcze kłopoty z wpływami z CIT i akcyzy. Widzieliśmy to i ostrzegaliśmy.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację