Wyższa szkoła jazdy

Gazety alarmują: coraz więcej bezrobotnych z wyższym wykształceniem. Co ósmy bezrobotny ma dyplom wyższej uczelni, 235 tys. ludzi! Sprawa nie jest tak prosta

Publikacja: 04.11.2012 16:33

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Z badań aktywności ekonomicznej ludności BAEL ( te dane lepiej odzwierciedlają faktyczny stan rynku pracy) wynika, że w I kw. 2012 r. stopa bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem wynosiła 5,4 procenta i była dwa razy niższa niż przeciętnie w kraju (10,5 proc.). Wskaźnik jest także niższy niż 10 lat temu i niższy niż przeciętnie w Unii Europejskiej, choć wyższy niż w Niemczech, Czechach czy Skandynawii.

Oczywiście oznacza to marnowanie pewnego kapitału wiedzy, ale być może tak właśnie musi być, kiedy t.zw wskaźnik skolaryzacji na poziomie wyższym przekracza 50 procent. Największe problemy z uzyskaniem pracy mają absolwenci studiów pedagogicznych, humanistycznych oraz z zakresu ekonomii, zarządzania i marketingu. Z pewnością są sfrustrowani, ale trudno przypuszczać, by nie wiedzieli 5 i 10 lat temu wybierając studia, że mogą spotkać ich kłopoty. Przypuszczam, że był to świadomy wybór nie z powodu miłości do marketingu czy dzieci, lecz dlatego, że te studia są najłatwiej dostępne. I nie ma w tym nic złego. Po prostu kształcenie na poziomie wyższym stopniowo staje się standardem, tak jak kiedyś standardem była matura.

Problemem nie jest bezrobocie, lecz kwestia jakości kształcenia. Andrzej Klesyk, prezes PZU, pisał niedawno: „Wyścig w którym bierzemy udział nie jest wyścigiem o dostęp do wiedzy. Wiedza jest dziś powszechnie dostępna. Na świecie trwa wyścig o talenty, które potrafią tę wiedzę wykorzystać i zagospodarować". Zdaniem Klesyka nie potrafimy ich wyławiać i promować.

Jeszcze większym problemem jest kwestia niedopasowania struktury absolwentów do potrzeb rynku pracy. Znalazłem ciekawy artykuł rektora rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, Tadeusza Pomianka, na temat, jakie kierunki studiów są najbardziej potrzebne, a w jakich kierunkach kształcimy zbyt wielu studentów. Dopiero po chwili zorientowałem się, że jest to tekst ...sprzed 10 lat. I co? I niewiele się zmieniło.

W 2004 roku mieliśmy – wg GUS - 1,92 mln studentów, w   2010 1,84 mln.  Liczba studentów w grupie pedagogicznej zwiększyła się nawet – z 209 do 217 tys. W naukach humanistycznych – mniej więcej tyle samo - 168 tys. W podgrupie ekonomicznej i administracyjnej minimalny spadek z 418 do 415 tysięcy. Tylko w grupie nauk społecznych ubyło  z 248 do 221 tys.

A tam gdzie wiadomo, że podaż absolwentów nie nadąża za popytem? Studentów informatyki nie przybyło, lecz wręcz ubyło,  z 88 do 78 tysięcy. Podobnie podgrupa inżynieryjno-techniczna zmniejszyła się  ze 149 tys. do 132 tys. (rośnie natomiast liczba studentów budownictwa i architektury, w sam raz, gdy skończył się boom budowlany).

Nie chcę zanudzać statystyką. O ile uczelnie publiczne trochę redukują liczbę studentów na kierunkach z ograniczonymi perspektywami, a o tyle niepubliczne szaleją i nadal biorą każdego.   Na kierunkach   informatycznych czy inżynierskich dominują uczelnie publiczne i to one przede wszystkim odpowiadają za zmniejszenie liczby studentów.

Być może coś się zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat. Mam jednak podejrzenie, że nadal  pewne zjawiska mają miejsce: niedopasowanie kierunków do potrzeb rynku pracy,   wyrzucanie pieniędzy podatników w uczelniach publicznych i naciąganie studentów w prywatnych.

Z badań aktywności ekonomicznej ludności BAEL ( te dane lepiej odzwierciedlają faktyczny stan rynku pracy) wynika, że w I kw. 2012 r. stopa bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem wynosiła 5,4 procenta i była dwa razy niższa niż przeciętnie w kraju (10,5 proc.). Wskaźnik jest także niższy niż 10 lat temu i niższy niż przeciętnie w Unii Europejskiej, choć wyższy niż w Niemczech, Czechach czy Skandynawii.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację