Zyskał dwukrotnie – po pierwsze lojalność zatrudnionych w koncernie, po drugie tych pieniędzy wcale nie stracił, bo doprowadził do wzrostu kursu akcji w firmie, której jest największym akcjonariuszem. Więc jest podwójnie zadowolony.

Polscy prezesi i dyrektorzy generalni nie mają takich możliwości zwiększenia zadowolenia. Tak, przyznają, że zarabiają dużo, ale nie to daje im szczęście. Według badań przeprowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, dla prezesów od pieniędzy ważniejsza jest reputacja firmy i bezpieczeństwo (własne? firmy?).

A może – skoro wynagrodzenie nie jest takie ważne – to któryś z nich przeznaczyłby swój roczny bonus na zakup akcji dla pracowników. Bo chyba nie ma większego szczęścia, jak być zadowolonym szefem szczęśliwych pracowników. Może wtedy byłoby łatwiej osiągać efekty pracy, które prezesowi zapewniają menedżerski sukces.

Tymczasem z badań PARP wynika, że polscy prezesi wolą twarde zarządzanie i dbałość o wyniki finansowe, a bieżący przegląd wyników finansowych i kwestie administracyjne zajmują im najwięcej czasu. To dlatego muszą pracować po 50, 60, a nawet 70 godzin tygodniowo.

Nijak to nie przystaje do podkreślanych partnerskich układów w firmie oraz deklaracji polityki „otwartych drzwi" i otwartego mówienia o problemach. Deripaska, który nie chwali się długimi godzinami pracy, o swoim zadowoleniu mówi otwarcie. Ma chyba rację, jeśli po czterech latach na stanowisku prezesa jego majątek jest wyceniany na ponad 8 mld dol.