Ta wojna handlowa nie jest dla nas korzystna. Sprawi, że gospodarka będzie mniej przewidywalna. Widzimy spowolnienie w Niemczech, odczuwają je też Włochy. Handel wspiera wzrost gospodarki, ale nie powinien być dżunglą, w której przetrwają tylko najwięksi. Dlatego naciskamy ma wielostronne negocjacje z Japonią, Chinami i USA. Podważanie systemu handlu, tak jak to robi prezydent Trump, jest niebezpieczne. W krótkim terminie może to pomóc USA, ale na dłuższą metę niszczy zaufanie. Jestem optymistą co do negocjacji z Chinami, które potrzebują technologii. A także co do rozmów z USA, które są naszym długoletnim sojusznikiem. Na razie negocjują z pozycji kowboja, z pistoletami na stole, ale liczmy, że to się zmieni. Dzisiaj Europa powinna trzymać się razem.
Moglibyśmy np. stworzyć wspólny rynek w energetyce, w telekomunikacji czy na kolei, gdzie każdy chroni swoje firmy.
Nie utrzymamy w UE 80 telekomów, bo globalna konkurencja zmusi je do konsolidacji. Fuzję Siemensa z Alstomem (zablokowaną przez Brukselę – red.), która wywołała dyskusje wśród członków BusinessEurope, popierały duże kraje. Mniejsze były sceptyczne. Konkurencja gigantów z Chin i USA sprawia, że nie mamy wyjścia: chcąc im sprostać, potrzebujemy europejskich gigantów, którzy tutaj rozwijają ekosystem dostawców. Musimy ich stworzyć, ale nie poprzez odgórne administracyjne regulacje, tylko w wyniku naturalnych procesów biznesowych. Ważna jest też harmonizacja standardów.
Tu kluczowa jest rola polityków...
Muszą zrozumieć, że biznes jest niezbędny do budowy dobrobytu. Nie lubimy protekcjonizmu czy populizmu, który sprzedaje ludziom marzenia, nie dbając, że prowadzi to do deficytu i bankructw firm. Potrzebny jest nam lepszy system bankowy i efektywny rynek kapitałowy. Bez tego nie rozwiniemy naszych startupów, które teraz po roku, dwóch latach przenoszą się do USA, bo tam jest kapitał. O ile w USA 20 proc. finansowania firm pochodzi z banków, a 80 z rynków kapitałowych, to w Europie 80 proc. zapewniają banki. Bardzo ważne jest euro: chcąc konkurować z gigantami, musimy wzmacniać wspólną walutę. Teraz np. w przemyśle lotniczym rozliczamy się w dolarach, nawet we Francji. Marzę, by za 10–20 lat euro było silną walutą, równie cenioną jak dolar.