Minister przyrody i zasobów naturalnych Rosji skierował do swojego ukraińskiego odpowiednika pismo zawierające analizę ekologicznego ryzyka wydobycia gazu łupkowego w obszarach przygranicznych z Rosją. Rosjanie chcą spotkania i rozmów na ten temat.
Podnoszą w swojej analizie, że w przygranicznych pokładach łupków brak jest buforowych złóż wodonośnych oraz skał, które stanowią naturalną barierę dla chemikaliów, wykorzystywanych w metodzie szczelinowania. A to tworzy zagrożenie, skażenia wód gruntowych także na terenie Rosji.
Bardzo piękne i odpowiedzialne to zachowanie i można mu tylko przyklasnąć, gdyby nie zastanawiające okoliczności. Rosjanie podnieśli larum właśnie teraz, gdy Rosja powoli oplata Ukrainę swoimi wpływami.
Zgadzając się na 40 procentową obniżkę ceny gazu, Rosjanie spodziewali się, że sąsiedzi zaprzestaną rozkręconych wcześniej poszukiwań źródeł alternatywnych. Takich jak gaz łupkowy.
A pożyczając Kijowowi grube miliardy dolarów, chcą by sąsiad nie miał już żadnej alternatywy. Kolejny krok to Związek Celny i Wspólna Przestrzeń Gospodarka - rosyjska kalka Unii, na odległość woniejąca powrotem ZSRR.