Siła złotego w tym, że bywa słaby

Przeciwnicy przyjęcia wspólnej waluty w Polsce przytaczają dziesiątki argumentów.

Publikacja: 23.10.2014 02:18

Krzysztof Adam Kowalczyk

Krzysztof Adam Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

 

Najczęściej mówią o kryzysie strefy euro, jej niejasnym ostatecznym kształcie instytucjonalnym, twierdzą też, że elastyczny kurs złotego uratował nas przed kryzysem po 2008 r. Słowem, że złoty pokazał swoją siłę, osłabiając się ?o 44 proc. między latem 2008 a wiosną 2009 r.

Można dyskutować, czy na to, że Polska suchą stopą przeszła przez kryzys, większy wpływ miało osłabienie kursu czy eksplozja wydatków państwa, za którą przyszło nam zapłacić sekwestrem oszczędności w OFE. Niemniej faktem jest, że w czasach zawirowań waluta narodowa może być poduszką amortyzującą wyboje, w jakie wpada gospodarka.

W razie załamania w kraju odpływ kapitału za granicę niemal natychmiast zbija notowania krajowego pieniądza. To obniża koszty pracy, a w efekcie także liczone w dolarach czy euro koszty krajowej produkcji. Można ją więc taniej zaoferować zagranicznym kontrahentom. Słowem ?– gospodarka odzyskuje konkurencyjność. „Zaletą" tego procesu jest to, że smutna operacja obniżenia dochodów obywateli odbywa się automatycznie.?I nie da się jej powstrzymać strajkami.

W krajach, które przystąpiły do strefy euro lub związały z nią swój pieniądz, tego mechanizmu zabrakło. By przywrócić konkurencyjność gospodarce i stabilność finansom państwa, musiały więc one o ponad 20 proc. ciąć pensje w sektorze publicznym – tak jak Łotwa (tzw. wewnętrzna dewaluacja), lub przeprowadzić kosztowną dla obywateli i wierzycieli operację ratunkową – jak Grecja.

Do takich działań potrzeba odwagi. Trzeba umieć się przeciwstawić obywatelom, którzy nie rozumieją, że do tej pory żyli na kredyt. Polskim politykom odwagi chronicznie brakuje. Nie mają jej, by dokonać choćby drobnych oszczędności budżetowych ani by podjąć poważną debatę, kiedy wejść do strefy euro.

Tym bardziej nie mieliby odwagi, gdyby po przyjęciu wspólnej waluty okazało się, że nasza gospodarka nie jest jednak tak silna, jak ją malują, i trzeba przywracać jej konkurencyjność poprzez obniżki płac. Dlatego nie spodziewam się szybkiej zamiany naszego pieniądza na euro. Jeszcze długo złoty będzie mógł dowodzić swojej siły, osłabiając się wobec innych walut.

Najczęściej mówią o kryzysie strefy euro, jej niejasnym ostatecznym kształcie instytucjonalnym, twierdzą też, że elastyczny kurs złotego uratował nas przed kryzysem po 2008 r. Słowem, że złoty pokazał swoją siłę, osłabiając się ?o 44 proc. między latem 2008 a wiosną 2009 r.

Można dyskutować, czy na to, że Polska suchą stopą przeszła przez kryzys, większy wpływ miało osłabienie kursu czy eksplozja wydatków państwa, za którą przyszło nam zapłacić sekwestrem oszczędności w OFE. Niemniej faktem jest, że w czasach zawirowań waluta narodowa może być poduszką amortyzującą wyboje, w jakie wpada gospodarka.

Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej