[b]Eksperta warto zaprosić na oględziny przed podjęciem ewentualnych kroków prawnych.[/b] Koszt określenia przyczyn zagrzybień i sporządzenia opinii nie powinien przekroczyć kilkuset złotych. Od tego trzeba zacząć, gdyż tylko w ten sposób dowiemy się, czy warto wysuwać roszczenia przeciwko właścicielom sąsiednich lokali.
Gdyby potwierdziły się podejrzenia czytelniczki, to ma ona prawo żądać od wspólnoty pomocy w rozwiązaniu swoich problemów. Art. 16 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=128489]ustawy o własności lokali[/link] stanowi bowiem, że [b]jeśli właściciel lokalu przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji[/b] na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości. To oznacza, że wspólnota (tj. jej zarząd lub zarządca) powinien najpierw wezwać sąsiadów czytelniczki do podwyższenia temperatury w swoich lokalach do przynajmniej 5 stopni C, a jeśli nie przyniesie to rezultatu – wnieść przeciwko nim pozew.
Od razu trzeba powiedzieć, że wspólnota na pewno będzie stawiać opór przed włączeniem się w spór między sąsiadami, zwłaszcza jeśli zawilgocenie występuje tylko w jednym mieszkaniu. Warto wtedy uświadomić członkom wspólnoty i zarządowi, że [b]oszczędności, które nieobecni właściciele mieszkań uzyskują na zakręceniu ogrzewania w swoich lokalach, obciążają de facto portfele pozostałych członków wspólnoty.[/b] Budynek wielorodzinny jest pod tym względem podobny do systemu naczyń połączonych: lokal z zakręconymi kaloryferami absorbuje ciepło z lokalu, w którym kaloryfery grzeją, ogrzewa się jego ciepłem. To jednak powoduje, że sąsiedni lokal szybciej się wyziębia i utrzymanie w nim odpowiedniej temperatury wymaga pobrania większej ilości ciepła. W budynku, w którym rachunki za ciepło rozlicza się według wskazać podzielników, nieunikniony będzie wzrost opłat u tych właścicieli, którzy mają nadmiernie oszczędnych sąsiadów. Takie sytuacje można eliminować. [b]Współwłaściciele budynku (czyli właściciele mieszkań) albo zarząd lub zarządca wspólnoty powinni wybrać taką metodę rozliczania całkowitych kosztów zakupu ciepła na poszczególne lokale mieszkalne i użytkowe w budynku, która uwzględnia współczynniki wyrównawcze zużycia ciepła na ogrzewanie[/b], wynikające z położenia lokalu w bryle budynku przy jednoczesnym zachowaniu prawidłowych warunków eksploatacji budynku określonych w odrębnych przepisach, stymulowała energooszczędne zachowania oraz zapewniała ustalanie opłat, w sposób odpowiadający zużyciu ciepła na ogrzewanie i przygotowanie ciepłej wody użytkowej. Wybraną metodę podaje się do wiadomości wszystkim mieszkańcom w formie regulaminu rozliczeń ciepła (art. 45a ust. 9 i 10 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181877]prawa energetycznego[/link])
Jeśli czytelniczka nie przekona wspólnoty, pozostaje jej jeszcze samodzielne wystąpienie z powództwem przeciwko sąsiadom. Można to zrobić, gdy sąsiedzi łamią art. 144 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego [/link]. Przepis ten mówi, że [b]właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych[/b]. Czytelniczka może wystąpić z tzw. powództwem negatoryjnym na podstawie art. 222 par. 2 k.c. i domagać się, by sąd nakazał sąsiadom przywrócenia stanu zgodnego z prawem i zaniechania naruszeń. W pozwie należy wskazać rodzaj immisji, czyli niekorzystnego oddziaływania i dołączyć dowody – ekspertyzy, opinie, wyniki badań sanepidu, fotografie zagrzybionych ścian.
Niezależnie od tego czytelniczka ma prawo domagać się od sąsiadów odszkodowania na zasadach ogólnych (art. 415 k.c.) za szkodę w postaci zniszczenia ścian. Musi jednak wykazać winę sąsiadów i jej związek przyczynowo-skutkowy ze szkodą, którą poniosła.